Autorka: Marzena Czempisz
Co można zrobić przez 6 miesięcy? Można ruszyć z plecakiem na koniec świata, by zwiedzać egzotyczne wyspy, opanować podstawy języka obcego, poznać tajniki WordPressa, nauczyć się do perfekcji wykonywać swoją ulubioną potrawę i wiele wiele innych. Ja z siostrą zdecydowałyśmy się na rozpoczęcie nowego biznesu, mimo że już jeden prowadzimy (Local Heroes Kraków – promowanie lokalnych firm). Nasz nowy pomysł był z innej branży i w pół roku stworzyłyśmy markę Tenderside – akcesoria odzieżowe z wełny z merynosów. Chętnie podzielimy się z Wami naszym doświadczeniem i opowiemy, jak tworzyłyśmy ją od zera.
Podczas ubiegłorocznego kursu on-line (jesienny krąg START-UP) prowadzonego przez Agatę, inaczej spojrzałam na moje mocne strony i to, jak mogę wykorzystać je w pracy. Obudziła się we mnie chęć ciągłego poszukiwania nowych możliwości rozwoju. Mając oczy i uszy szeroko otwarte, zaczęłam dostrzegać więcej możliwości na nową firmę. Niektóre od razu skreślałam, inne, po pobieżnej analizie również lądowały w koszu. Aż któregoś wiosennego dnia przyszedł pomysł, który nas całkowicie porwał – czapki wełniane robione ręcznie, prosto z Krakowa. To było jak iskra zapalna! Gdy podjęłyśmy decyzję „tak, działamy” wszystko zaczęło toczyć się bardzo szybko.
Przez cały maj i czerwiec opracowywałyśmy zarys i wizję marki, sposób działania. Miałyśmy jasny cel – chcemy być gotowe na sezon jesienno-zimowy. Wątpliwości było dużo, pytań jeszcze więcej, a czasu coraz mniej. Ale miałyśmy ogromną chęć działania i wzajemne wsparcie.
Po zbadaniu rynku i odnalezieniu naszej niszy, rozpoczęłyśmy pogłębianie wiedzy na temat wełny. Chciałyśmy wiedzieć na jej temat jak najwięcej! Rodzaje, typy, pochodzenie, zastosowanie, cechy, właściwości… Przeczytałyśmy mnóstwo artykułów, przeprowadziłyśmy dużo rozmów i podjęłyśmy decyzję, że najlepszym wyborem będzie wysokiej jakości wełna z owiec merynosów (ciepła, niegryząca, miękka i delikatna). Kolejnym krokiem było poszukanie odpowiedniego producenta wełny – sprawdziłyśmy „tysiące” firm, by wybrać najlepszą pod kątem ustalonych przez nas kryteriów.
W tym samym czasie przygotowywałyśmy wstępne projekty produktów i szukałyśmy osoby, która zrobi dla nas prototypy projektów oraz dokładnie je rozpisze.
Rozpoczęłyśmy także poszukiwania osób, które będą z nami współpracowały przy wykonywaniu produktów. Chciałyśmy, by miały bardzo duże doświadcze i wiedzę, dlatego od razu pomyślałyśmy o babciach mieszkających w Krakowie. Robienie na drutach to piękna tradycja, a fakt, że mogłybyśmy pomóc finansowo komuś, kto może tego potrzebować, jeszcze bardziej nas motywował. Zrobiłyśmy listę Klubów Seniora, uruchomiłyśmy różne kontakty i szczęśliwie znalazłyśmy trzy wspaniałe, bardzo doświadczone Panie, którym spodobała się idea, zechciały do nas dołączyć i wykonywać nasze produkty.
Prace projektowe i wybór osób zakończył się we wrześniu. Zabrało nam to o wiele więcej czasu, niż sobie zakładałyśmy.
Przyszedł czas na wymyślenie nazwy marki – co dla nas okazało się dosyć trudne. Pomysłów i kombinacji było co niemiara. Kiedy już wpadłyśmy na coś bardzo fajnego, okazywało się, że domena jest zajęta, więc zaczynałyśmy szukać od nowa. Ostatecznie wybrałyśmy nazwę Tenderside, która symbolizuje miękkość i delikatność wełny, z której zrobione są nasze produkty. Ale chciałyśmy również zwrócić uwagę, że każdy z nas ma wrażliwą stronę, „tenderside“, dzięki której dostrzega otaczające go piękno.
W całym projekcie mamy niezwykłe szczęście do ludzi, z którymi współpracujemy. W momentach, kiedy szukamy ich, szukamy i nic, nagle spadają nam z nieba. Tak było też z graficzką, która projektowała nasze logo.
Najtrudniejszą częścią przedsięwzięcia były zdjęcia. Wiedziałyśmy, jaki rezultat chcemy osiągnąć, ale nasze środki finansowe były już mocno wyczerpane. Monika interesuje się fotografią, miałyśmy więc sprzęt i podstawową wiedzę. Postanowiłyśmy, że za i przed obiektywem staniemy same i zostaniemy twarzą naszej marki J Kilka razy powtarzałyśmy sesje, bo nie byłyśmy zadowolone z efektów. Dzień, w którym zaakceptowłyśmy rezultaty był ostatnim dniem, kiedy na drzewach były liście.
W międzyczasie przygotowywałyśmy opakowania naszych produktów, opisy, politykę cenową, ruszył także nasz profil na Facebooku.
Pod koniec października z dumą otworzyłyśmy nasz butik na DaWandzie, a gdy tylko ruszył, zaczęłyśmy prace nad własną stroną internetową, gdyż to ona była naszym głównym celem. Wybrałyśmy dostawcę sklepu, kilka dni testowałyśmy i same zaczęłyśmy tworzyć własny sklep, który premierę miał 11-go listopada. Udało się! 🙂
Endorfiny w nas skaczą, a pierwsze zrealizowane zamówienia i zadowolenie klientów dodają niesamowitej energii do dalszego działania. Teraz, kiedy to piszę, wszystko wydaje mi się takie oczywiste i spójne. Pół roku temu było mnóstwo niewiadomych, jednak każda podjęta decyzja przybliżała nas do celu i umacniała we wspólnej wizji. To dopiero początek i mnóstwo wyzwań jeszcze przed nami, ale cieszymy się z tego, czego udało nam się w tak krótkim czasie dokonać.
Te linki mogą Cię zainteresować:
Jesteście dla mnie inspiracją 🙂 Ja również zamierzam wkrótce otworzyć biznes rękodzielniczy, dlatego bardzo cieszą mnie takie wpisy jak Wasz (w sensie Twój i siostry, Marzeno :)), ponieważ pokazują, że jest to jak najbardziej możliwa i realna rzecz! Życzę wysokich plonów!
Dziękuję za miłe słowa! Podziel się informacją gdy otworzysz swoją firmę 🙂 Powodzenia!
Super! Strona piękna, akcesoria bardzo zachęcające! Najbardziej podziwiam to, że znalazłyście te trzy seniorki dla Was szyjące. Piękna robota!