Oto lista powodów, dla których mogłabyś uznać, że ZLOT Zlotem, ale w tym roku nie zjawisz się w Krakowie w dniach 22-24 stycznia. Na każdy argument mamy coś w zanadrzu.
Nie znam nikogo, kto jedzie. Musiałabym jechać sama. Będę się czuła nieswojo.
Jeżeli myślisz, że na Zlot przyjadą tylko i wyłącznie krewne i znajome Królika (aka Agaty Dutkowskiej), absolwentki różnych kursów, członkinie tajnych grup Facebookowych, które będą piszczeć na swój widok i machać do siebie z daleka, to wiedz, że tak – pewien procent osób się zna, kojarzy, lubi, wspiera i będzie być może nawet piszczeć, ale cała impreza jest pomyślana bardzo inkluzywnie. To wyrafinowane słówko oznacza, że dużo myślałyśmy na tym, co zrobić, aby ZLOT był prawdziwie społecznościowym wydarzeniem, a nie konferencją za którą się płaci, na którą przyjeżdża się jako anonimowa osoba i jako anonimowa osoba się wyjeżdża. Jednym słowem – będziesz miała okazję poznać wiele nowych osób w bardzo naturalny, bezinwazyjny sposób. Nawet jeżeli przyjedziesz sama, to małe są szanse na to, że sama będziesz się szlajać po korytarzu, nerwowo ściskając kubek po kawie. Nawet jeśli jesteś introwertyczką i zagadywanie obcych ludzi jest dla ciebie równie atrakcyjne jak kąpiel w wannie z rodziną aligatorów.
Możesz też jeszcze spróbować przekonać kogoś do tego, żeby ci towarzyszył. Z bratnią duszą takie imprezy są jeszcze fajniejsze. Możesz użyć argumentów słownych, siłowych lub poetyckich. W zespole zlotowym mamy specjalistkę od wierszowania na zawołanie , Agnieszkę Majewską, mistrzynię rymu częstochowskiego i zwrotu akcji absurdalnego. Oto jej wiersz okolicznościowy związany z przekonywaniem koleżanek do tego, aby pojechały z nami na ZLOT. Początek był bardzo długi, więc zacznę od środka.
Nie mam własnego biznesu. Ani nawet pewności, że chciałabym go mieć. Po co mi ZLOT?
ZLOT nie jest stricte konferencją dla małych kobiecych biznesów. Kiedyś, na samym początku chciał nią być – przez chwilę. Ale potem oddryfował w nieco innym kierunku. W kierunku bycia imprezą dla kobiet, które robią to, co kochają i chcą się dzielić mocą do dalszego działania. I jakkolwiek ogólnie to brzmi, to działa. Tym samym ZLOT nabrał bardziej uniwersalnego charakteru. Nawet zajęcia w POP UP SCHOOL są tak pomyślane, że osoba nie mająca własnej firmy może na nich skorzystać.
Mam własny biznes. Czy mogę mieć pewność, że uda mi się go rozreklamować na ZLOCIE? I odnieść wymierne korzyści?
ZLOT nie jest stricte konferencją dla małych kobiecych biznesów. Są w Polsce spotkania i konferencje na których możesz zaczerpnąć o wiele więcej eksperckiego know how. Na których ze sceny przemawiają mistrzowie sprzedaży, zdradzający techniki i narzędzia, które mogą pomóc twojemu biznesowi. U nas ze sceny przemówią kobiety, co do których jest duże prawdopodobieństwo, że mogą powiedzieć zdanie lub słowo, które zmieni twoje życie. A jeśli nie zmieni go radykalnie, to doda ci energii, aby potem lepiej wdrażać techniki i narzędzia, które możesz poznać w innych okolicznościach.
Biznes to dziś przede wszystkim relacje. Na możliwości nawiązania relacji możesz na pewno liczyć. Jeżeli przyjedziesz zdeterminowana do tego, żeby opowiadać czym się zajmujesz, weźmiesz ze sobą wizytówki i dobry nastrój, szanse na to, że inwesycja w bilet ZLOTowy zwróci ci się, są duże. Poza tym nigdy nie wiesz kogo spotkasz i co z tego wyniknie. A akurat spotkań będzie sporo. Nie chcemy jednak zamieniać ZLOTU w pitch fest, gdzie każdy każdemu wciska swoje ulotki w każdą dłoń i wszyscy polują na potencjalnych klientów jak lwy na radosne gazele. Relacje – tak, ale w duchu slow i zgodnie z flow.
Mój mąż / partner / konkubent uważa, że to fanaberia. Nie mam z kim zostawić dzieci.
Taka sytuacja jest zawsze zabarwiona indywidualnym odcieniem jaki ma wasza relacja, ale zdajemy sobie sprawę, że niezgoda czy też brak zachwytu ze strony partnera mogą być poważnym problemem. Nie chcemy przyczyniać się do wzrostu konfliktów małżeńskich, wręcz przeciwnie, według zasady – “szczęśliwa kobieta = szczęśliwa rodzina = szczęśliwy świat” (to tylko brzmi banalnie! ale w tym jest wielka głębia!) uważamy, że ZLOT ma pozytywny wpływ na mężczyzn, bo obrywają oni rykoszetem ładunki dobrej energii, jakie uczestniczki przywożą z powrotem do domu.
Może zadziała na twojego mężczyznę argument, że wrócisz pozytywnie doładowana, może tajną bronią byłoby jakieś celne porównanie (“Kochanie, to jak dla ciebie wyjazd na mecz Barcy”), może pora na huknięcie pięścią w stół i powiedzenie “Basta! Wsiadam na miotłę i lecę. A ty raz w życiu zajmij się dzieciakami. Nie umrzesz od tego. One też nie zginą”. Nie wiemy. Mężczyźni są różni. Kilku kupiło bilety dla swoich kobiet na ZLOT, uważając, że robią im najlepszy prezent. Może ostatecznym argumentem będzie piosenka Agnieszki Majewskiej:
Nie stać mnie na bilet. Bardzo bym chciała pojechać, ale absolutnie nie mogę sobie na to pozwolić.
Akurat ten argument nie jest śmieszny. Ale nie jest też powodem do wstydu. Bycie w finansowej czarnej dziurze jest stanem, którego większość z nas doświadcza na jakimś etapie życia. To jest częścią życia. Właśnie wtedy najbardziej potrzebna jest energia i doładowanie.
Rozróżniamy dwie sytuacje – taką, w której kogoś absolutnie nie stać na bilet i taką, w której dana osoba może kupić bilet, ale zależy jej na tym, aby zminimalizować wydatki okołozlotowe (noclegi, posiłki itd). Mamy kilka propozycji jak to zrobić i prześlemy je uczestniczkom jeszcze w tym tygodniu.
Natomiast aby odpowiedzieć na problem osób, których po prostu zupełnie nie stać na bilet postanowiłyśmy uruchomić program patronażowy, czyli zaprosić osoby, które wspierają ideę ZLOTu, a które na to stać, do zakupu biletu – cegiełki. Bilet taki zostanie podarowany osobie, która w innym przypadku na pewno by nie przyszła, a BARDZO chce i czuje, że dobrze wykorzysta ten podarunek. Na razie mamy 3 cegiełki, które mamy zamiar rozdać. Chciałybyśmy mieć ich 10.
Jeżeli jesteś osobą/firmą/instytucją, którą stać na zakup biletu dla kogoś, kto nie mógłby sobie na to pozwolić, napisz do nas. Zadbamy o wyeksponowanie Twojego gestu. Zostaniesz honorowym patronem. Dostaniesz wielkie brawa. Dawanie jest jedną z opcji jak można zamanifestować swoją moc. Dając, dostajesz. Adres: kontakt@latajacaszkola.pl
Może jesteś osobą, która poczuła czytając ten podpunkt ukłucie i przypływ energii – “o mnie mowa”. Szukamy kobiet, które są w bardzo trudnej sytuacji życiowej / finansowej I ZARAZEM naprawdę czują, że ZLOT “to jest to” i od tygodni myślą, że bardzo by chciały wziąć w nim udział. Nie kierujemy tej propozycji do kobiet, które myślą “a nuż to będzie fajne, a nuż spróbuję napisać, a nuż mnie wybiorą, a nuż oszczędzę wtedy, 250 zł piechotą nie chodzi”. Nie chcemy abyś przedstawiała nam swoje zeznanie PIT z 2014 roku. Nie musisz pisać o tym, jak bardzo trudna jest twoja sytuacja. Zakładamy, że jest trudna. Inaczej byś nie napisała. Napisz do nas na adres kontakt@latajacaszkola.pl krótki mail o tym kim jesteś i dlaczego chcesz być na Zlocie. Nie musisz sugerować, że dzięki tej imprezie w przyszłości przeniesiesz góry. Napisz od serca. Nie możemy zagwarantować, że dostaniesz bilet. Nie wiemy, ile osób napisze. Jedyne co gwarantujemy to wiedźmińskie zdolności wyczuwania na kilometr autentyczności zgłoszenia.
To rozwiewa wszelkie wątpliwości jeśli ktoś je miał 🙂 Ja na szczęście nie! Zadzieram kiecę i lecę do Was!
Cóż… bardzo chciałam być w tym roku na zlocie…
Niestety – data została wybrana bardzo niefortunnie, bo jest to środek ferii zimowych w Małopolsce. Ponadto – ogłoszona w ostatniej chwili. Należę d osób, które planują na przód. Nie lubię zostawiać rezerwacji wyjazdów na ostatnią chwilę.
Tak więc nie mam wymówki na to, że nie będę na zlocie.
Mam bardzo racjonalny powód – wyjazd na ferie z rodziną, z dziećmi, którym nie będę psuła ferii, tłumacząc, że nie pojedziemy, bo mamusia chce poznać inne inspirujące, fantastyczne Kobiety.
I tylko pozostaje żal i smutek w sercu.
Joanno, data została po raz pierwszy ogłoszona w połowie października! Czy to naprawdę “ostatnia chwila”? Ale masz rację – data w środku ferii to bardzo niefortunny wybór. Dla kilku prelegetnek, na których nam zależało był on jedynym możliwym weekendem i dlatego podjęłyśmy tą – nieidealną – decyzję. Bardzo ciepło Cię pozdrawiam i zapewniam – będzie na pewno kolejny Zlot.
Hmm… Może po prostu napiszę, dlaczego ja się nie zdecydowałam, choć uważam, że to świetna idea. Przyczyna, jak to zwykle chyba bywa, jest kombinacją kilku czynników, które pozwolę sobie wymienić w punktach:
1. Finanse i czas. Nie chodzi o to, że bilet jest moim zdaniem zbyt drogi – po prostu 250 PLN to dla mnie duża kwota. A trzy dni “wycięte” z życia zawodowego i rodzinnego – to sporo czasu. I spory wysiłek logistyczny.
2. Relacje nawiązane pierwszym Zlocie raczej na nic się dotąd w moim życiu nie przełożyły, ani biznesowo, ani w inny sposób, ale – zakładam, że być “wina” leży po mojej stronie, bo może ktoś inny na moim miejscu potrafiłby lepiej na tym skorzystać.
3. Last but not least – w programie drugiego Zlotu najbardziej zachwyciła mnie idea szkoły, w której można spotkać się z wybranymi przez siebie nauczycielkami, które w dodatku można wcześniej dokładniej “poznać” poprzez ich strony. Ale z tego, jak zostało to opisane zrozumiałam, że nie ma możliwości sprawdzenia przy zakupie biletu, czy wybrane “nauczycielki” są jeszcze dostępne, a mnie akurat naprawdę interesowały tylko dwie, a tak naprawdę najbardziej, to jedna. Muszę przyznać, że to bardzo ostudziło moje zapędy… I tu wracam do punktu nr 1 – 250 PLN to dla mnie duża kwota, wydając ją muszę czuć, że wydaję ją “z sensem”. I że tak samo wydatkuję ten czas. Wiem, że na Zlocie będzie fajniej nawet niż na pierwszym. Ale na samo “fajnie” mnie teraz nie stać (choć nad tym ubolewam).
Pozdrawiam bardzo serdecznie, J.
Joanno, dzięki za cenny feedback. Pomyślałam sobie, że w takim razie warto, żebyś napisała do “profesorki”, która Cię zainteresowała i spróbowała się z nią spotkać poza Pop Up School. A co do przełożenia się relacji po Zlocie – gwarancji na to, że coś się “przełoży” nigdy nie ma, jest tylko prawdopodobieństwo i myślę, że nie ma co tutaj mówić o “winie” 🙂 Zamiast mówić “gdzie leży wina”, należy zastanowić się “gdzie stoi wino” i poszukać korkociągu!
A ja nie polecę z Southsea do Krakowa, bo 19 stycznia mam eksmisję. landlord nie płacił rat kredytu za dom i bank przejmuje dom, który ledwo żeśmy urządzili. Mając w domu 8letniego autystyka to dla nas dramat. Za 13 dni witaj bezdomności 🙁 W takiej sytuacji, choć z ciężkim sercem to ZLOT odlatuje do następnego… Smuteczek 🙁 Co się odwlecze to nie uciecze!
Rany! Mnóstwo mocy ślę!
Dziękuję <3 Ze wzajemnością 🙂
Vika, trzymaj się – to co piszesz nie brzmi dobrze, ale wierzę, że to przejściowa sytuacja! Wysyłam dobre myśli <3 Do następnego!
Dziękuję Agato! Nie brzmi, nie wygląda i nie czuję się z tym dobrze. Życie… Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Bawcie się Kobiety cudownie i ślijcie moc do Wszechświata, bym miała skąd ją czerpać. Zrewanżuję się <3
Wysyłam masę dobrej energii! I pamiętaj – jak Wszechświat z takich hukiem zatrzaskuje jedne drzwi, to z jeszcze większym otwiera przynajmniej z dziesięć okien! Wypatruj ich! Będzie dobrze! Trzymam kciuki!
Agato, kiedy czytam Twoje przesłania to mam dreszcze. I choć nigdy nie odważyłabym sie założyć własnego biznesu, uwielbiam kiedy mną zarządzają i staram się nie opuszczać mojego status quo, to podziwiam Cię za wiarę we własne możliwości, za wiarę, że nasz los leży tylko w naszych rękach i chciałabym mieć chociaż 1 % Twojej odwagi.
Marta, no tak do końca nie tylko w “naszych” 🙂 To znaczy zależy jak definiuje się słowa “naszych”, “ja” itp 🙂 na wiele rzeczy mamy wpływ, ale znowu nie na wszystko! Uściski
A moje zapędy ZLOTowe kilkumiesięczne chcenie ostudziła wartość rodzinna- kuzynka ma dokładnie 23stycznia 18urodziny:P Także moc pozytywnych myśli wyślę Wam z Wrocławia i czekam na imprezę 2017! Ale najbardziej to mnie intryguje ta książka tylko dla uczestniczek a molem jestem ogromnym;) Cudowny pomysł z cegiełką!
Dzięki! Książkę możesz zatem pożyczyć od którejś z uczestniczek 🙂
To i ja wtrącę swoje 3 grosze – na zlot się wybieram po raz pierwszy i już przebieram nogami na tę myśl.
Cena samego Zlotu uważam, że jest w sam raz, ale niestety koszty logistyczne spore – przejazd (mieszkam koło Kołobrzegu) i noclegi – to daje razem prawie 1000 zł, a i podjeść jeszcze trzeba :). Jako, że podróż zajmuje mi w jedną stronę 15 godzin to jestem zmuszona przyjechać do Krakowa już w czwartek i zostać do poniedziałku – z czego oczywiście mam radochę, ale i mój portfel chudnie w oczach 🙂
Może w myśl Latającej Szkoły zloty powinny odbywać się co roku w innej lokalizacji? Może w przyszłym roku Gdańsk (bo coś mi się obiło o uszy, Agato, że tam mieszkasz)?
Hej Martka! Dlatego wyślemy w czwartek listę pomysłów jak zmniejszyć koszty dla osób “z daleka” – Szkoła Demokratyczna zaoferowała noclegi po zupełnie symbolicznej cenie we wspólnej sali (ale jest kominek!), wyślemy też listę pomysłów jak nie wydać fortuny na takie “ziarnka do ziarnka, tu wino tam kawka”. Co do pomysłu z “latającym Zlotem” – nie jest zły, ale tak się składa, że ZLOT obsługuje pięcioosobowy zespół, który akurat mieszka w Krakowie – wcale nie jest tak łatwo zgromadzić taką ekipę, która się zna, ufa sobie i jest już “dotarta”. Plus czakram wawelski. Podczas gali podpinamy się bezpośrednio pod czakram ;))) i chanellujemy stamtąd energię :)) A tak na serio – pomysł jest do rozwagi. Stawiałabym na Łódź. Łódź wbrew pozorom to wspaniałe miasto z bardzo mocną energią.
Po namyśle – Sopot. Sopot i morze to chyba też jest dobry trop. Albo może jednak Gdynia?
Hej,
A jest szansa, że podeślecie tę listę pomysłów jutro skoro świt? 🙂
Ja już kombinuję noclegi na kilka batów w hostelach i jutro muszę wpłacić zaliczkę, żeby rezerwacja była na 200 %.
No a Zlot nad morzem to fajna sprawa 🙂
Ekipa do pomocy się znajdzie – np. Ja 🙂
A czakram jakiś lewy podobno i to tylko placebo 🙂
OK. Postaram się zatem napisać jeszcze dziś. Wszystko jest placebo 🙂 Ale Placebo jest fajne – oto dowód: youtu.be/bX8aF0fGIwE
Dzięki Bogini!
Zdecydowanie Gdynia 😊
Tak, Łódź to swietna opcja. lokalizacja nie moze byc lepsza ( i bardziej “sprawiedliwa”), noclegi tansze, energia wyjatkowa a za rok to w ogole Łódź bedzie miastem, ktore trzeba odwiedzic.
A mnie intuicja mówi “Tak, ale jeszcze nie teraz” 🙂 I choć śledzę każdą wiadomość o Zlocie, a nawet jestem w Krakowa… to mam w sobie jakieś “ale” 🙂 Dziwne to alibi, ale zadziwiająco mocne 😀 Niemniej ekspertki ze ZLOTu poznam przy innych okazjach, więc czuwam 🙂
Czuj czuj czuwaj. Intuicji słuchać należy 🙂
Ja myślę, że zlot jest dla mnie. Od lat tkwię w płytkich, irytujących, niczego pozytywnego niewnoszących relacjach. Nie mogę już tego znieść, odsuwam się i dystansuję od ludzi. Nie pamiętam już kiedy ostatnio zdarzyło mi się poznać kogoś inspirującego, interesującego, otwartego, rany po prostu zwyczajnego. Mam wrażenie, że ludzie wokół mnie są pogodzeni z rutyną i kieratem, że wcale się przeciw niemu nie buntują. Akceptują dalekie od ideału swoje status quo i boją by nie było gorzej, zadowalają robotą od poniedziałku do piątku, upiciem w sobotę i telewizją lub zakupami w niedzielę. Ja staram się żyć inaczej ale jestem tragicznie osamotniona. Strasznie brakuje mi ludzi, nie jakichkolwiek ale takich, którzy myślą podobnie i nie przewracają oczami na moje “wydziwianie”. Mieszkam w małym mieście, nie mam etatu w urzędzie, nie jestem uwikłana w lokalne “politykgierki”, układziki, w mieście tragicznie zadłużonym, bez perspektyw z gigantycznym bezrobociem. Udaje mi się jednak (w miarę) uprawiać swoje slow życie. Mam firmę o średnich dochodach pozwalających żyć bez luksusów, których zresztą absolutnie nie potrzebuję. Mogłabym zarabiać więcej, gdybym pracowała więcej a tego nie chcę, bo mam córkę i czas z nią spędzony to coś dla mnie najważniejszego na świecie. Dla niej też i wie, że musi z niego zrezygnować zawsze wtedy gdy chce lub potrzebuje czegoś materialnego. Moją bolączką są nieregularne dochody. Bardzo nieregularne. Akurat w styczniu zawsze jestem w czarnej dziurze. Potem mam jeszcze dwa miesiące totalnych dołków a przez resztę roku żyję w miarę spokojnie. Kiepsko sobie z tym radzę. Zawsze miałam nonszalancki stosunek do pieniędzy. Nie są dla mnie ważne a raczej nie były dopóki nie uświadomiłam sobie, że pieniądze to mój spokój, dobry sen, lepszy nastrój, poczucie bezpieczeństwa, radość, beztroska w czasie spędzanym z córką…. Bo czy można być szczęśliwym gdy martwisz się czy Ci nie odetną prądu?
O rany do rzeczy. Ale się rozpisałam a chciałam tylko zaznaczyć, że ogromnie żałuję bo powinnam tam być, wiem to, bo brakuje mi sił, energii do kroczenia swoją drogą. W sumie tak niewiele by była dobra. Dyscyplina w finansach i pozytywna energia. Tylko tyle i aż tyle. Jestem bardzo podatna na wpływ otoczenia i dlatego choć wiem jak chcę żyć wciąż słyszę krytykę, że taki sposób życia jest niepewny i nieodpowiedzialny. I martwię się bo w kontekście bycia rodzicem nie chcę być nieodpowiedzialna ale musiałabym pracować o wiele więcej albo nawet 10 godzin z dojazdami a to byłoby dla mnie, dla nas unieszczęśliwiające totalnie, bo już to znam. W dodatku to nie jest coś co mi ktoś poda na tacy. Szukanie pracy i jednoczesne zarabianie jak dotychczas, kosztowałoby również gigantycznego wysiłku i energii, czasu, rozczarowań… Nie chcę, chcę wytrwać, żyć jak żyję ale strasznie potrzebuję wsparcia.
I dalej drążę a chce tylko napisać, że nie będę, bo przyjazd mnie przerasta logistycznie i finansowo. Niewykluczone, że za tydzień, dwa po zlocie nie byłby to dla mnie problem ale teraz jest. Dlatego będę śledzić wszystkie relacje, mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. Trafiłam na Latającą Szkołę zaledwie kilkanaście dni temu a już samo jej istnienie działa na mnie mobilizująco i mega pozytywnie, choć jeszcze nie do końca udało mi się zorientować we wszystkim. Może jak tylko nauczę się lepiej planować mój budżet, uda mi się wziąć udział w jakichś ciekawych warsztatach Latającej Szkoły. Marzę o tym.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Bądźcie i działajcie.Dziękuję.
Ala
Widzę , że stałam się przykładem jak nie-żyć , ale moje życie nie jest aż tak beznadziejne. Nie każdy ma tyle odwagi na stworzenie własnego biznesu, a są jeszcze inne czynniki. Życzę wszystkiego dobrego i oby udało się Pani zrealizować pragnienie bycia na ZLOCIE
Nie Marto, nie czytałam komentarzy wcześniej. Teraz przeczytałam żeby zrozumieć Twoją wypowiedź 🙂 To status quo to przez przypadek 🙂 Pozdrawiam Cię serdecznie. Ala
Ala zachęcam Cię do dołączenia do grup wsparcia i inspiracji na FB. Nie będę polecać swojej choć jest cudowna, bo nie chcę spamować i reklamować. Zachęcam Cię do tego, bo w takich grupach są kobiety podobne do Ciebie. Obecnie mieszkam w UK i serdecznie mam otoczenia Polaków, którzy za szczyt szczęścia i bezpieczeństwa uważają kiepsko płatną pracę w fabryce, a mają tytuły, kwalifikacje, znają dobrze język. Mam swoją Akademię i grupę i należę jeszcze do kilku innych, bo od lat otaczam się podobnymi sobie, by jak najmniej było w moim otoczeniu wampirów energetycznych. Wierzę, że wytrwasz <3 Wierzę w Ciebie i wierzę, że idziesz dobrą drogą 🙂 Pozdrawiam Ciebie i Twoją córeczkę i gratuluję jej wspaniałej mamy 🙂
Viko dziękuję Ci za dobre słowo. Jeszcze całkiem niedawno nie miałam pojęcia, że są takie grupy. Do samego fb miałam raczej negatywny stosunek ale dla osób takich jak ja, które od kilku lat pracują w domu a nowe osoby poznają wyłącznie podczas spotkań zawodowych to jedyna możliwość nowych kontaktów osobistych. Nie bez znaczenia jest wymiana doświadczeń stricte zawodowych, fb to kopalnia wiedzy, niestety, więc się z nim przeprosiłam. I szukam takich grup. Na razie zerknęłam do akademii kreatorek 😉 Dzięki Ala
Świetny tekst 😀 A czy inkluzywność i poczucie przynależności dalej będzie możliwe jeśli nie będzie się w piątek tylko w sobotę od 10-tej? 🙂
Oczywiście,że TAK!
Ja miałam nie jechać, bo daleko, bo drogo, bo nie mam z kim, bo moja strona nawet nie raczkuje, ale chyba potrzebuję trochę pozytywnej energii i liczę na to że nałapie jej do kieszeni na później 🙂
Dlaczego w ferie?? jaka szkoda…
Ale super, że to napisałyście, ja się biłam z myślami przez 5 dni (!), bo nie mogłam znaleźć towarzyszki ale w końcu zamknęłam oczy i kliknęłam KUP. Może ktoś jeszcze będzie z Warszawy..?;-)
Będzie dużo osób. Warto zapytać w grupie na Facebooku “Uczestniczki Zlotu Poznajmy się” – link wysyłamy po zakupie.
Małgosiu, oczywiście, że będą osoby z Warszawy 🙂 Z dwiema dziewczynami jedziemy do Krakowa już w piątek. Jedziesz z nami?
Ja będę wtedy na stole operacyjnym albo już na oiomie… termin trochę niefortunny, będę za rok 🙂
Trzymaj się!
A j mam istotną wymówkę. Noworodka. Przyssaną do mnie prawie na stałe piękną córkę. A tak byłoby wspaniale…
<3 pozdrowienia dla Ciebie i malucha!
Mnie też nie będzie ze względu na finanse i czas – w tym odległość, którą trzeba pokonać. Liczę, że jeszcze kiedyś się uda, chociaż mam nadzieję, że będzie to w trochę mniej odległym mieście 🙂 Żałuję bardzo!