To jedna z najbardziej użytecznych metafor, jej autorem jest Seth Godin.
„Fioletowa krowa”, czyli zjawisko godne uwagi, o którym chce się mówić. W przeciwieństwie do krów czarno-białych, które są oczywiste i mijając pasące się na pastwistkach stada, nie zatrzymamy samochodu, aby wysiąść i je sfotografować. A gdyby nagle na drodze stała fioletowa krowa? Bardzo prawdopodobne, że zatrzymamy się i pstrykniemy jej fotkę, a potem wrzucimy na Instagrama. Acha – nie mam pojęcia, czy istnieje jakaś korelacja między koncepcją Godina, a fioletową krową Milki.
W dzisiejszych czasach, czasach szumu, musisz być fioletową krową, mówi Godin. I to się sprawdza. Sprowadza się to do tego, żeby stworzyć coś, o czym ludzie będą chcieli opowiedzieć swoim znajomym przy kolacji. Remarkable, słowo którym posługuje się Godin, można rozbić na dwa człony: „remark – able”, czyli coś o czym da się wspomnieć, „to make a remark”.
Ponieważ tak często mówiłam o tej koncepcji na moich warsztatach, Anna Jakubiak z Poznania, projektantka zabawek “slow toys” i twórczyni marki Zielony Groszek zrobiła dla mnie małą, fioletową krowę w prezencie, tak abym mogła mieć ją zawsze ze sobą i pokazywać ją na zajęciach. To ta krowa na zdjęciu u góry. Jest wspaniała! Swoją drogą to bardzo dobre posunięcie – stworzenie zabawki, która ilustruje pewną ideę. W ten sposób Zielony Groszek robi wielki krok w kierunku bycia również fioletową krową. Bo ma ku temu wszelkie warunki. Z resztą zobacz sama, niby rękodzielniczek szydełkowych są setki, a zabawki Ani są po prostu wyjątkowo piękne i staranne i ujmujące mają pyszczki. Ale to trochę za mało. “Wyjątkowo ładne i staranne” nie równa się jeszcze “fioletowa krowa”. To po prostu wyjątkowo ładna czarno – biała krowa, której piękna możemy nawet nie zauważyć, jak jedziesz drogą polną z prędkością 80 km/h. Mam nadzieję, że ten przykład dobrze ilustruje to, o co mi chodzi.
Inn przykład. Też dobry. Sklep mięsny w Kopenhadze, w którym byłam pod koniec lat 90tych. Wszyscy sprzedawcy w tym sklepie – a byli to sami mężczyźni – nosili meloniki, szelki i koszulki z napisem na plecach „beefeaters are better lovers”. Ponadto mieli specyficzny styl rozmowy z klientkami, podszyty erotycznymi aluzjami. Dla wielu osób połączenie mięsa i erotyki będzie żenującym pomysłem. Ale nie dla wszystkich. W tym sklepie zawsze była kolejka. Fioletowość karmi się przekraczaniem granic – czasem przyzwoitości, częściej po prostu konwencji.
Fioletowość może być osiągnięta bardzo minimalnym nakładem środków finansowych. A przynieść wielki zysk. Ile mogły kosztować T-shirty, meloniki i szelki? Ile wysiłku mogło kosztować znalezienie odpowiednich kandydatów na stanowisko sprzedawcy? Efekt jest natomiast taki, że od ponad dwudziestu lat opowiadam o tym miejscu kiedy tylko nadarzy się okazja. I na pewno nie jestem w tym odosobniona.
Jeżeli nie jesteś pewna swojej fioletowości, zapytaj innych, co myślą. Samemu trudno to czasem ocenić. Dlatego pomyślałam o stworzeniu tutaj wspólnymi siłami listy “fioletowych krów”. Oczywiście są różne poziomy fioletowości. Niektóre biznesy, pomysły, blogi są tak niezwykłe, że aż pali się nam klawiatura pod palcami i musimy o nich opowiedziec wszystkim, natychmiast. Oczywiście, to rzadkość. O wiele częstsza jest sytuacja, kiedy ktoś proponuje coś co samo ciśnie się na usta, jak rozmowa schodzi na pewien temat. Tutaj upatruję na przykład sekretu sukcesu Pani Swojego Czasu. Ludzie narzekają na brak czasu regularnie co kilka dni. I wtedy pada z ust stojącej i słuchającej tych narzekań osoby, “a słyszałaś o Pani Swojego Czasu?”
Fioletowe jest to, co jest jedyne. Na przykład przez jakiś czas status ten miała Krowa Żywa w Warszawie, hamburgerownia wegańska. ALBO to, co łamie konwencję. Risk made in Warsaw, ciuchy z dresu, jak wszędzie, ale wiesz, nie workowate, eleganckie, sexy wręcz. ALBO coś, co ma w sobie to “coś” i jest o niebo lepsze i wyjątkowe. Kosmetyki MAC. Czysty kult. ALBO coś, co rozwiązuje pilne problemy wielu osób. Na przykład społeczność na FB Girls Who WordPress. Albo metoda Marie Kondo. ALBO coś, co jest bardzo zabawne i błyskotliwe. Rysunki Marty Frej. ALBO coś co jest … fioletowe. Partia Razem 😉 ALBO coś, co Ciebie chwyciło za serce i sama znajdziesz swoje uzasadnienie.
Zatem, podziel się swoimi “typami”. O jakim biznesie/jakiej idei/jakim projekcie zdarzyło Ci się ostatnio wciąż mówić? Kogo polecasz w kółko? Kto jest Twoim zdaniem fioletową krową?
Cześć Agato ja idę z tobą na poszukiwanie i wierzę że znajdziemy i złapiemy ją za 4 nogi, wszystkie razem damy radę złapać krowę tą fioletową-ja już sobie to wyobraziłam takie tłumy kobiet po łąkach, na pastwiskach, w parkach i po miejskich ulicach my i krowa………..dobra ale tak myślę że jak pojawi się tutaj ogromna ilość przykładów z “fioletową krową” to powinno wystarczyć że znajdziemy w tym POWTARZALNOŚĆ -czynnik który jest we wszystkich i UNIWERSALNOŚĆ -jest niezależny od miejsca Haiti, Kongo, Paragwaj, Estonia czy Polska -i “biznesowa fioletowa krowa będzie nasza” a może coś jeszcze przychodzi Wam do głowy.
Mario mi przychodzi do głowy,że cokolwiek będzie fioletową krową stoi za tym jakość i autentyczność. Bylejakość nią nie zostanie! Nie wiem czy to pasuje do Twojej wizji “powtarzalności i uniwersalności”;)
Mój przykład to ciastkarnia z najlepszymi kremówkami “Karpatka” w Rabce -Zdrój.
Dla mnie wśród blogów dla rodziców http://www.jakmowic.org.pl. Inny niż wszystkie. Autentyczność przebija z każdego wpisu. Wpisy są nienachalne, autorka nic nie narzuca. Pisze o własnych doświadczeniach z dziećmi. A porady są najwyższej jakości.
Dla mnie taką krową (przepraszam Cię Olu ;p) jest Pani Swojego Czasu – zresztą o niej Agato wspomniałaś.
Ola zmieniła mój sposób patrzenia na biznes, marketing w sieci i sprzedaż wiedzy. Podziwiam ją za to jak komunikuje się z klientami, jak szanuje siebie i swój czas, za jej szczerość i otwartość w budowaniu relacji.
Powiedziała na Labie , że zostało jej zarzucone , że powoli “wychodzi z lodówki”. Ogłaszam więc, że jeżeli Budzyńska wyskoczy z mojej lodówki to ja to kupuje, wspieram i nadal będę jej kibicować.
Mianuje Budzyńską Fioletową Krową ostatnich moich życiowych odkryć 😉
Moim no 1 są ostatnio: Ania z Pomoc Techniczna dla Kobiet, Gabrysia Kuca z Kobieca Siła, Maciejka Design Coach, Kasia z Kierunek Spełnienia, Ania ze Spełnij się zawodowo, Paweł Tkaczyk i Monika Górska z Fabryka Opowieści. Jest tyle fioletowych krów do okoła, że aż ziemia się pod nimi trzęsie, jak silnie są obecne online i offline 😉
No dobra, a co w nich fioletowego jest?
Pliz rozwiń myśl 🙂
Jeśli kryterium jest “Fioletowe jest to, co jest jedyne”, to te osoby znalazły swoją niszę obecnie i są tak charakterystyczne, że gdy szukam jakichś informacji z danej niszy, to myślę o nich w pierwszej kolejności. Nie są to mainstreamowe fioletowe krowy, ale te osoby mają swoje marki, dla mnie nie do zastąpienia. I lubię się nimi otaczać, dlatego wszędzie ich pełno w moim otoczeniu, to znaczy też że filtruję informacje i te inne fioletowe krowy odsiewam, żeby patrzeć na te moje 😉 Bo każdy ma prawo patrzeć na takie fioletowe krowy, na jakie uważa, że chce patrzeć 🙂 Co je wyróżnia i dlaczego one? Niszowość, dość wąska specjalizacja, podejście do odbiorcy – nawiązywanie relacji na bazie emocji i know-how, ale też każda z tych osób jest specyficzny styl/charakter, dlatego trudno uogólnić, ale z jakichś powodów dobrze, że są/się pojawiły w moim życiu i że “wyskakują z lodówki”.
Moje nominacje do “Fioletowych Krów 2015”:
1. Jakiś czas temu, grzęznąc w gnuśności i stertach motywacyjnych poradników, którymi zaczęłabym pewnie palić w piecu, gdybym go miała (bo w moim przypadku okazywały się zwykle nieskuteczne) trafiłam na cudownie cienką książeczkę pt. “Mininawyki” autorstwa niejakiego Stephena Guise. Ludzie, to działa! Polecam wszystkim, którzy już dawno przestali robić noworoczne postanowienia, z wiadomych przyczyn.
2. Jeszcze dłuższy czas temu trafiłam na tę stronę
http://www.ahaparenting.com/
Zachwyciłam się, od kilku już lat dostaję newslettery, kupiłam książkę i wykorzystuję nabytą tam wiedzę, i nie tylko wiedzę, w codziennym radosnym trudzie Matki-Polki. Laura Markham jest w USA instytucją, u nas jest niestety mało znana. Bardzo chciałam przetłumaczyć jej książkę, nawet wymieniłam z nią kilka maili na ten temat, niestety nie udało mi się zainteresować tym żadnego z polskich wydawnictw. To tylko na pozór jeszcze jedna strona o tzw. parentingu, warto, serio. Spróbujcie.
3. Ja też jestem fanką terapii, bo jak powiedział ktoś mądry, kto zna siebie, zna wszystko… eee… czy jakoś tak. I w tej kategorii “Fioletowa Krowa” goes to… Tsultrim Allione, o której dowiedziałam się od Ciebie, Agato, za co niniejszym chciałabym Ci najszczerzej podziękować. Tak, już dokarmiam. Tak, są już pewne efekty. I mam nadzieję, że ta pani jeszcze coś napisze, to niemożliwe, żeby skończyła na dwóch książkach.
W miarę jak piszę to przychodzi mi do głowy jeszcze kilka rzeczy, więc może jeszcze coś dorzucę później, bo teraz nie mam już czasu. Pzdr.
Ja szykuję się do udziału w kursie Tsultrim Allione “Feeding your demons” taramandala.org/program/fydonlinelevel1/ – myślę, czuję, że warto.
Hmm, bardzo ciekawe. Wielkie dzięki za podzielenie się tym linkiem.
Joanna, a gdyby poszukać innego rozwiązania, zamiast wydawnictw? Może znalazłaby się wystarczająca grupa rodziców, którzy chcieliby sfinansować wydanie książki? Może znajdą się osoby, które mogłyby się zająć sprzedażą? Może jest ktoś, kto poprowadziłby stronę po polsku? Ty już jesteś w tym “projekcie”, bo chciałabyś przetłumaczyć tą wyjątkową książkę. Jest iskra, więc można by rozpalić ognisko 🙂
Może, ale na takie inicjatywy nie stać mnie w tej chwili czasowo. Bardzo bym się ucieszyła, gdyby zrobił to ktoś inny 🙂
A, mam jeszcze pytanie – czy można się jeszcze zapisać na kopniaki z kosmosu? Bo chyba się zagapiłam, a jednak potrzebuję, żeby mnie ktoś czasem delikatnie kopnął.
Hmm. Ale dwa już poszły. To by oznaczało, przy zapisie idą 2 “na raz”, a kolejne co niedzielę. Może tak być?
Jasne, że może 🙂 To jak mam się zapisać?
Bo w sklepie jest napisane: “Brak w magazynie” 🙁
Wyślij mi maila. Oficjalnie sprzedaż zakończona, bo ruszyliśmy 14 lutego.
Dla mnie fioletową krową jest Zuzia Górska https://zuziagorska.pl/. Jej torby są ładne i starannie wykonane – są z pozoru zwykłą ładną biało-czarną krową. Co czyni firmę fioletową? Może opowieść, która stoi za tymi torbami. Historia o kobiecie, która rzuciła wszystko, zamieszkała w na wsi w górach i tam założyła manufakturę. Która kocha swoją pracę i swoje życie. Śledzę jej fanpage bo widać na nim pozytywną energię. Przez długi czas nie stać mnie było na torbę od niej, ale nie frustrowało mnie to i chętnie patrzyłam na to co robi. W końcu mnie było stać i przekonałam się, że nie tylko ta historia, te torby, możliwość spersonalizowania zamówienia, ale też obsługa klienta jest na najwyższym poziomie – profesjonalna, a jednocześnie bardzo osobista. Bo Zuzia na każdy mail odpisuje osobiście, potrafi taktownie doradzić wybór podszewki, a do każdego zamówienia dostarcza liścik z podziękowaniem i podpisem. I to jest właśnie ta fioletowa krowa, o której każdej kobiecie mówię, kiedy słyszę – fajną masz torebkę, albo przydałaby mi się nowa torebka 🙂
Taką stajnią krów co mogą być fioletowe jest dla mnie portal DaWanda, znalazłam tam np. firmę Marssel co szyje tylko koszule damskie, za to szyje je na naprawdę dobrze, albo butik Freshion co robi sukienki dresowe, dobrej jakości i o połowę tańsze niż Risk Made in…Ale cóż, właścicielki powinny się chyba do Ciebie zgłosić po jakąś lekcję jak by to sfioletowieć 😉
Oczywiście Twoja Latająca Szkoła jest też dla mnie taką fioletową krową i też dzięki Twojemu osobistemu podejściu. Normalnie miałam już dziś iść spać, bo trochę mam trochę doła, ale zobaczyłam Twój newsletter i od razu mi lepiej 🙂 Dzięki!
I jeszcze jeden przykład mi się nasuwa Sportsmama czyli Aleksandra Rożnowska. Co ja wyróżnia wśród licznych trenerek fitnessu? Dobrze określoną grupa odbiorców – mamy, które chcą wrócić do formy. Pozytwność – zawsze uśmiech, zero narzekania. Bezpośredniość – zwraca się osobiście do swoich fanek. Naturalność – na filmikach jak każda matka czasem odsunie nogą jakąś zabawkę, czasem ćwiczy z dzieckiem na brzuchu, czasem musi mu pomachać zabawką, poci się i męczy. I własną historia – zaczęła robić to co robi, bo po urodzeniu dziecka zmagała się z przygnębieniem i monotonią. Widzę już jakieś wspólne mianownik moich fioletowych krów 😉
Złapałam chwile to powiem co w tej ciasykarni z Rabki-zdroj mnie urzeka to była bo teraz już po remoncie najzwyklejsze miejsce jakich wszedzie dookoła ale produkty były tak z serca dopieszczone były niebianskie w smaku jakby tylko dla mnie tak się czułam wyjatkowa jako klient
jeszcze dodam Agata i jej strona latajacej szkoły czy poczta pantoflowa teraz jeszcze kosmiczne kopniakija ja czekam z przyjemnością na to myślę sobie dziś jest wtorek lub niedziela to jest dla mnie cos prostego napisanego lekko tak jak sie rozmawia bez wznioslosci i to mi sie dobrze czyta mało tego wracam do tego ja się w tym odnajduje odnajduje zwykłą siebie że ABSOLUTNIE NIEUJMUJAC TEGO CO AGATO ROBISZ DLA NAS JAK PRZESZ DO PRZODU JAK DAJESZ DROGOWSKAZY JAK TORUJESZ DROGE WIELKIE CI DZIEKI ZA TO ale ja myślę sobie kurcze Agata jest taka jak ja ,nie jest to jakiś niedoscigniony wzor kobiecości i myślę ze to poczucie że jest prawdziwa autentyczna i taka kobieta jak ja to myślę sobie ok to ja też i to mnie bierze.
Dodam tu jeszcze jedno wyszukiwarka Google z niej korzystam jest prosta ,czuję się też wyjątkowo że jest taka dla mnie mimo że pędzi machina zarabiania pieniędzy pierwsza strona google jest nieinwazyjna niezmienna prawdziwa autentyczna tak sobie mmyślę
Moje plakaty są fioletową krową. Przynajmniej tak słyszałam 😉