Sprawdzam pocztę i widzę wiadomość od Agaty z Latającej Szkoły. Czytam. Agata pisze, że czeka na mój artykuł, by opublikować go jako wpis gościnny u siebie. To znaczy… oczywiście nie pisze, że czeka na mój tekst – tak z imienia i nazwiska. I w zasadzie czemu przyszło mi do głowy, że uznałaby właśnie mój tekst za wartościowy? Ile osób dostało tę propozycję w newsletterze? Pewnie pierdyliard 😉 Jakie mogą być zatem moje szanse na to, by wybrała właśnie mnie?… Przecież moje teksty nie umywają się do jej tekstów. Ja nie umywam się do Agaty. Bo niby co takiego w życiu osiągnęłam? Oczyma wyobraźni widzę siebie na miejscu bohaterki tej sceny i Agatę jako przystojniaka w czepku.
Tak wyglądałyby moje myśli jeszcze dwa lata temu. I dlatego piszę ten artykuł. Za mało wiem, za mało umiem… To jeszcze nie ten moment, to nie jest odpowiedni czas… Najpierw przeczytam te 53 książki, które łapią kurz na moim regale, zapiszę się na 3 arcydrogie konferencje z udziałem ludzi, którzy powiedzą mi „jak żyć?”, obejrzę 13 inspirujących wystąpień na TEDzie, wezmę udział w 23 webinarach prowadzonych przez kobiety, których i tak nigdy nie doścignę i może… Może wtedy będę GOTOWA, by napisać tekst i wysłać go Agacie. Tylko czy Agata na niego zaczeka?… Tak, dokładnie tak wyglądałoby to jeszcze dwa lata temu. I dlatego piszę ten artykuł.
Mam na imię Jadwiga i od dwóch lat jestem na odwyku od perfekcjonizmu. Oznacza to, że dałam sobie prawo i przyzwolenie na to, by nie być we wszystkim mistrzem, by nie być najlepszą, by nie poświęcać czasu i energii na wieczne przygotowywanie się do życia. Dałam sobie także przyzwolenie na to, by zaliczać wpadki, potknięcia, porażki i oblewać się rumieńcem ze wstydu. Odzyskałam moc czasu i energii. Poprawiłam relację ze sobą – najważniejszą i najbardziej angażującą relację w całym moim życiu a dzięki temu uzdrowiłam także relacje z innymi.
Chcę Ci opowiedzieć o tym, jak odwyk od perfekcjonizmu pomógł mi w rozwoju Laboratorium Zmieniacza, które prowadzę. Wierzę, że perfekcjonizm stopuje wielu ludzi, a kobiety w szczególności, przed zaufaniem swojej intuicji i rozwijaniem pasji oraz biznesów. Przed życiem po prostu. I dlatego piszę ten artykuł.
Oto #5. protipów, czyli dobrych rad Cioci Jadzi, którymi chcę Ciebie uraczyć i które pomogły mi w odwyku od perfekcjonizmu. Nie jest oczywiście tak, że kiedy je zastosujesz, to Twoje 2 życie zmieni się o 180 stopni. Mogą być jednak cholernie pomocne, by coś drgnęło do przodu.
#1. Działaj zamiast (tylko) przygotowywać się do działania
Niezdrowy perfekcjonista inwestuje mnóstwo zasobów w proces przygotowania się do działania. Robiłam tak samo, gdy już wiedziałam, że chcę prowadzić szkolenia. Najpierw poszłam na kurs trenerski, na taki warsztat, na siaki warsztat, pochłonęłam morze książek, artykułów, filmów. I co? I nic. Dalej siedziałam w tym samej piaskownicy, bawiąc się tymi samymi zabawkami. Nie mówię, byś krzyknęła „YOLO!” i otworzyła działalność gospodarczą bez żadnego biznesplanu. Mówię: nie trać czasu na zbyt długie analizy i udawanie, że coś robisz, choć tak naprawdę stoisz w miejscu. Ja tak stałam. A w zasadzie ganiałam. Trochę jak ten pies, beagle, który lubi kręcić się w kółko i próbuje upolować własny ogon. Co innego wchodzić w coś bez żadnego przygotowania a co innego przygotowywać się w nieskończoność. I tu z pomocą przychodzi #2.
#2. Luzuj warkoczyki
Osobiście przyjęłam zasadę, że dopóki to, co robię, nie ma rangi kamiennych tablic, na których są wyryte wskazówki, za którymi podążać będzie ludzkość przez kolejne tysiąclecia, to zdecydowanie mogę pozwolić sobie na mniej niż 120% wykonania zadania 😉 Metoda, którą Ci proponuję, to „luzowanie warkoczyków”, czyli odpuszczanie sobie małymi krokami. Przyjrzyj się zadaniom, na które tracisz najwięcej czasu i energii, a gdzie ta inwestycja się nie zwraca. Postanów sobie, że zaczniesz stopniowo obniżać poprzeczkę. Stopniowo – to znaczy na tyle powoli, by było to dla Ciebie bezbolesne, nie budziło oporu i lęku. Na przykład: jeśli przed wysłaniem każdego maila (także tego, w którym pytasz koleżankę, czy wyjdziecie na kawę w tym tygodniu), czytasz go i formatujesz 15 razy, postanów sobie, że tym razem zrobisz to „jedynie” 14 razy. „Luzuj warkoczyki” i sprawdzaj, co się stanie? Obserwuj siebie, swoje przekonania, myśli, odczucia. Wiem, co chcesz teraz zrobić. Założyć, że to się nie uda, że wiesz dokładnie, co się wydarzy – nie przeżyjesz bez sprawdzenia tego maila 15 razy. A ja mówię: s p r a w d ź to. Przekonaj się zamiast odpalać w głowie taśmę z filmem „Najgorszy możliwy scenariusz”.
#3. Potraktuj siebie jak przyjaciela
Chcę, żeby się zastanowiła nad tym, co mówisz sobie, kiedy masz poczucie, że nawaliłaś, że potknęła Ci się noga, że zaliczyłaś spektakularną wtopę. Jak siebie wówczas traktujesz? A teraz pomyśl o tym, jak w takich sytuacjach zachowujesz się wobec swojej najlepszej przyjaciółki lub przyjaciela? Co jej lub jemu mówisz? Czy przypadkiem nie stosujesz podwójnych standardów? Potraktuj siebie w kryzysie, jak swojego najlepszego przyjaciela. Jak kogoś, na kim naprawdę Ci zależy. Okaż sobie współczucie, zrozumienie, empatię. Poklep siebie po mentalnych plecach. Zawiń się w koc i bądź ludzką tortillą, jeśli tego właśnie teraz potrzebujesz. Daj sobie czas i przestrzeń na to, by się posmucić i opłakać swoją sytuację. Małe emocjonalne potworki chowane po kieszeniach wracają. Tylko że wtedy nie chcą już do Ciebie szeptać – są wielkimi demonami, które krzyczą z całych sił. Zadbaj o emocje i ujście dla nich, gdy są jeszcze malutkie, a dopiero później przejdź do pracy nad rozwiązaniem zaistniałej sytuacji.
#4. Zmień perspektywę spojrzenia
W pierwszym uderzeniu niepowodzenia bolą. Zwłaszcza, jeśli dotyczą spraw ważnych, jeśli dotykają naszych wartości. Czasem potrzeba czasu i dystansu, by ochłonąć i dostrzec, że faktyczne konsekwencje tego, co się wydarzyło, nie są takie straszne, jak się początkowo wydawało. Kiedy zatem będziesz miała wrażenie, że oto nadchodzi koniec świata, zadaj sobie pytanie: „Jakie konsekwencje ta sytuacja będzie miała jutro?”. Prawdopodobnie jeszcze dość wyraźne. Następnie zmieniaj perspektywę spojrzenia na „za tydzień”, „za miesiąc”, „za rok”, „za dekadę” – aż dobrniesz do perspektywy „na łożu śmierci”. Sprawdzaj, kiedy zauważasz, że ewentualne konsekwencje przestaną mieć już znaczenie. Jeśli potrzebujesz, wykonaj to ćwiczenie z kimś, dla kogo jesteś ważna. Z kimś, kto wyjmie z Twoich rąk łopatę, gdy z poziomu „mam doła” będziesz chciała się dokopać do „mam kanion”. Przy asyście tej osoby spróbuj złapać dystans do tego, co się stało.
#5. Jesteś OK, naprawdę
Jestem przekonana, że tak jest, a Ty? Co w sobie lubisz? Za co siebie cenisz? Co dobrego możesz o sobie powiedzieć? Wynotuj to wszystko. Spytaj męża, chłopaka, dziewczynę, dzieci, rodziców, przyjaciół, współpracowników o to, co dobrego mają o Tobie do powiedzenia, za co Ciebie cenią, co w Tobie lubią i podziwiają. Jeśli krępujesz się pytać wprost, załóż sobie specjalny zeszyt i proś o wpisanie się do niego. Coś jak z pamiętnikiem w podstawówce 😉 4 Spróbuj skoncentrować się na tym, co jest w Tobie OK zamiast wciąż myśleć i koncentrować się na niedostatkach. Poznaj swoje mocne strony i to w nie inwestuj czas oraz energię. Nie neguj tego, co inni w Tobie widzą. Przejrzyj się w ich oczach i zobacz, jakim fajnym człowiekiem jesteś. Bo jesteś.
Odwyk od perfekcjonizmu to proces i jak każdy proces jest rozciągnięty w czasie, wymaga uwagi i determinacji. Wiem, że powyższe wskazówki nie są wystarczające. Warto jednak to właśnie je jako pierwsze zaprosić do tańca, by przestać samemu sobie deptać po stopach. Gdyby nie odwyk od perfekcjonizmu, nie napisałabym książki – a już na pewno nie przesłałabym jej do żadnego wydawnictwa. Tymczasem ukaże się już wkrótce. Prawdopodobnie nigdy nie wystąpiłabym przed grupą i nie poprowadziła dla niej zajęć. Tymczasem mam za sobą blisko 30 edycji warsztatów o zmianie nawyków w działaniu i myśleniu. I nie napisałabym tego artykułu. A przecież właśnie go przeczytałaś.
A oto i notka: Jadwiga Korzeniewska – socjolog, trener, głównodowodząca Laboratorium Zmieniacza. Prowadzi szkolenia dotyczące zmiany nawyków w działaniu i… myśleniu (odwyk od perfekcjonizmu, trening pozytywności). W 2016 roku ukaże się jej książka na temat zmiany nawyków i wzmacniania motywacji wewnętrznej przy użyciu mechanizmów gier.
Dobrze prawisz 🙂 i świetnie napisane – ja właśnie jestem na odwyku od perfekcjonizmu, a raczej próbuję wziąć go za rogi!
Dzięki za dobre słowo 🙂 Cieszę się, że jesteś już na odwyku. Taka decyzja wymaga odwagi 🙂
Właśnie się okazało, że ja też jestem na odwyku od perfekcjonizmu. Dziękuję za ten tekst. Pierwszy krok za mną.
Ten pierwszy krok zwykle bywa przełomowy. To, że masz go za sobą i wkroczyłaś na tę niełatwą ścieżkę, jest już samo w sobie ogromnym sukcesem, którego z całego serca Ci gratuluję 🙂
Uwielbiam czytać Laboratorium 🙂
Szybko się zorientowałam, że są nowe komentarze 😀 Dziękuję bardzo, cieszę się ogromnie! :)))))
Uojezusicku Kobieto! 😉
Jak zjem mój dietowy jarmuż ze szpinakiem i makaronem ryżowym, odbiorę dziec, zrobię zakupy, załatwię 1 sprawę i usiądę wieczorem to napiszę co mi dałaś. I ja sobie to biorę. (albo jak się zawstydzę to nie napiszę :D) Strzeliłaś mi tym tekstem między oczy. DZIĘKUJĘ, to jest całe o mnie, jestem na tej drodze 🙂
Czyżby ktoś tu czekał na idealny moment? ;)))
Perfekcjonizm potrafi uwięzić człowieka w klatce. Kiedyś moja klatka była bardzo malutka, teraz zdecydowanie się powiększyła i poluźniła szczebelki, jednak jeszcze trochę pracy przede mną, żeby całkowicie się z niej uwolnić. Po Twoim przykładzie widzę, że jest to możliwe 🙂 Dziękuję za motywację i życzę Ci dalszych sukcesów! 🙂
Cieszę się Sylwia, że widzisz i doceniasz własne postępy – to dla wielu perfekcjonistów też jest wzywaniem 🙂
Świetny artykuł. Pięć asów, z których warto skorzystać w grze o swoją wolność, bo perfekcjonizm, ten chory i niszczący nas zniewala 🙁 Twój sposób przekazu, opowieści wciąż o jednym, a w tak barwny i przekonywujący sposób, sprawia, że mogłabym Cię czytać i słuchać do końca życia, co pewnie uczynię 🙂 Dziękuję Naczelny Zmieniaczu!
Miód na moje serce Vika! Postaram się trzymać poziom! 😉
Motywujesz dziewczyno. Zrobie to! Zerwe z perfekcjonizmem 🙂
Wystarczy pójść na odwyk i przestać jechać poi bandzie. Bo zdrowy perfekcjonizm, w niektórych obszarach życia, jest naprawdę w porządku 🙂
Hej, gratuluje tekstu. Świetny. Ja jestem po skutecznym odwyku od perfekcjonizmu. Cały sekret to urodzenie trójki dzieci w przeciągu czterech lat. Potem powrót do pracy zawodowej na pełen etat. Sukces murowany. Perfekcjonizm jako słowo wyleciał z mojego słownika, a jako stan z mojego życia. Aczkolwiek nie powiem, żeby ten sposób był wskazany dla każdego.