Poleciłabym Szkołę każdej kobiecie, która potrzebuje więcej przestrzeni, czasu dla siebie, swoich marzeń, lęków, miłości do siebie. Nie poleciłabym tym, które nie lubią zmian i są nieufne. Poleciłabym nawet tym, które nie lubią ludzi, żeby w końcu ich polubiły. Można oczekiwać, że dostanie się dużo od grupy i że nastąpi wymiana, ty dajesz, grupa daje tobie.
Dla mnie to nawet nie była do końca szkoła. Tylko spotkania z kobietami, które z tygodnia na tydzień stawały mi się coraz bliższe. Wyjątkowe w te szkole są EMOCJE i to, że jest dla nich, dla każdych, miejsce. Latająca Szkoła jest wyjątkowa, bo osoba, która ją prowadzi jest wyjątkowa. Ma niezwykły, trochę niewytłumaczalny dar widzenia ludzi, ich emocji. Intuicję łączenia ich.
Zajęcia mają przemyślaną strukturę, trudno się na nich nudzić, nawet jak w danym momencie nie dotyczą bezpośrednio naszego biznesu.
Latająca Szkoła pomaga kobietom wydobyć z nich to, co jest ich siłą w świecie biznesu, w świecie, w którym ludzie porzucili już maczugi, siekiery i kilofy na rzecz informacji. Agata pokazuje, jak za pomocą tworzenia więzi (właśnie paradoksalnie sięgających czasów maczug) stworzyć bezinwazyjny marketing i przetłumaczyć go na język technologii. Skuteczne narzędzia można budować w oparciu o to, co już w nas jest, czego nieświadomie używamy na co dzień. Latająca Szkoła daje temu oprawę, prowadzi i wskazuje możliwości. To bezpieczna jaskinia, w której inni powiedzą ci, co myślą o twoich pomysłach i wizji i przygotują na wyjście do świata. Mi pomogła rozwinąć skrzydła. Dosłownie i w przenośni.
Już od jakiegoś czasu polecam Szkołę wszystkim fajnym dziewczynom wokoło! Polecam, bo Latająca Szkoła naprawdę dodaje skrzydeł. Bardzo fajne jest otrzymane w szkole wsparcie grupy oraz atmosfera intymności i zaufania. Możliwość skonfrontowania własnych wizji na temat samego siebie (swojego biznesu) z rzeczywistością. Cenna jest informacja zwrotna od życzliwych i szczerych osób. Można też oczekiwać dużej rzetelności ze strony Agaty.
Ja już polecam Latającą Szkołę! Wieści poszły w świat i zgłaszają się do mnie potencjalne przyszłe uczestniczki Latającej Szkoły. Ale jasno mówię, że Szkoła nie da pomysłu na siebie, ten pomysł, jego zarys chociaż, trzeba już mieć, z nim przyjść. On będzie stanowił bazę do pracy. Tak stało się ze mną, przyszłam z ideą, ale nieuporządkowaną, chaotyczną. Wychodzę z jasno nakreśloną wizją. I teraz ode mnie i tylko ode mnie zależy, czy będę konsekwentna w swoich dalszych działaniach.
Najkrótsza recenzja – najlepiej wydane pieniądze od zakupu mieszkania. Świetna inwestycja w siebie.
Latającą Szkołę polecam każdej dziewczynie, która wie co chciałaby robić, ale nie jest pewna, czy uda jej się zarobić tyle ile chce na swoim wymarzonym pomyśle. Albo komuś, kto ma już swój wymarzony biznes, ale z jakiś powodów nie jest w stanie się przebić, znaleźć klientów, skutecznie się rozreklamować itp. Nie polecam Szkoły komuś, kto po prostu ma “dość pracy na etacie”, “chce być swoim własnym szefem”, ale nie ma żadnego pomysłu na alternatywne rozwiązanie.
Ćwiczenia w Szkole są bardzo praktyczne, więc najwięcej skorzystają na nich osoby, które mają konkretny pomysł, ale niekoniecznie gotowy biznesplan. Nauka w Szkole jest wyjątkowa, bo opiera się na wspólnej pracy całej grupy, Agata nie jest nauczycielką wykładającą nam biznesowe zasady ex cathedra, ale ma niesamowitą umiejętność stymulowania grupy do wspólnego działania. Dzięki temu każda uczestniczka może skorzystać z kolektywnej mądrości kilkunastu innych dziewczyn z różnych środowisk, o innym doświadczeniu. Dziękuję, Agato!
Nauczyłam się rzeczy, o których istnieniu nigdy wcześniej nie wiedziałam, że w ogóle istnieją, otworzyłam oczy na takie podejście, że to co jest oczywiste dla mnie, wcale nie jest oczywiste dla mojego klienta. Do mojego pomysłu z małym, kreatywnym biznesem podchodzę o wiele dojrzalej i świadomiej niż na samym początku Latającej Szkoły.
Najbardziej wyjątkowa jest sama założycielka Szkoły – Agata, która nie ma zawężonego podejścia typu “kasa kasa”, ale np. takie spojrzenie i zapytanie “co chcesz dobrego podarować ludziom, którym oferujesz to, co robisz – czytaj własną usługę lub produkt”
Latająca Szkoła to niespotykane połączenie przekazywania konkretnej wiedzy biznesowej z głęboko przemyślanym procesem grupowym. Agata Dutkowska w śmiały, ale zarazem empatyczny sposób kuratoruje biznesowe pomysły uczestniczek, pomagając by gąszcz chaotycznych, nieociosanych planów zamienił się w dokładnie oszlifowane diamenty.
To były najlepiej zainwestowane pieniądze od bardzo dawna.
Latająca Szkoła dała mi silnego i precyzyjnie wymierzonego kopa, dzięki któremu nadal lecę. Nauczyłam się wielu praktycznych rzeczy, które pewnie też oferują inne kursy, ale tutaj każde nowe umiejętność była dopasowana do tego, kim jestem. Takie miałam cały czas poczucie. Myślę, że wyjątkowa jest formuła zajęć, które mocno angażują, zmuszają do myślenia, a nie wkuwania i które dają wiedzę bardzo praktyczną. Szkoła jest miejscem, gdzie po raz pierwszy uwierzyłam, że mój pomysł na biznes nie jest dziwacznym hobby, ale czymś, co może zmienić moje życie. Nie tylko finansowo.
Z osoby, która marzyła o lataniu zmieniłam się w taką, która odważyła się wystartować.
Przeglądam notatki, żeby opowiedzieć Wam, co dostałam w Latającej Szkole… WordPress, Mailchimp, kalkulacja kosztów i zysków, co mogę
sprzedać i za ile, jak znaleźć klienta, który za to zapłaci, jak radzić sobie z przeszkodami na drodze, jak dobrze wypaść przed kamerą,
jak sprawić, żeby Wyborcza o mnie napisała. Sporo tego. Do tego, jak już wspomniałam, ten początkowy impuls nabrał kształtów i kolorów,
zmieniał się.
Jednak dwóch najważniejszych rzeczy, które z tej Szkoły mam, notatki nie zawierają.
Po pierwsze wejście do strumienia. Energii. Pewności. Flow. Na trzy miesiące stałam się osobą, która nie ma wątpliwości, że MOŻNA. Że
trzeba tylko zaplanować i sprawdzić jak.
Ten strumień to Dziewczyny, które tworzą naszą grupę. I to jest chyba najważniejsze. Niezwykłe kobiety, każda ze swoim projektem, swoją
wiedzą, doświadczeniem, wrażliwością. W tej grupie można bez końca patrzeć na ludzi i się nimi zachwycać. Oraz przeglądać się w nich,
widzieć dzięki nim lepiej samą siebie. Wszystkie podarowałyśmy sobie wzajemnie mnóstwo czasu, uwagi i wsparcia. To jest dla mnie
największa, nieoceniona wartość Szkoły.
W listopadzie, jedną nogą tkwiąc w miejscu, które straciło dla mnie urok, drugą nieśmało badając nieznany czyt. przerażający grunt trafiłam na Latającą Szkołę, jej Manifest i sławne “Bój się i rób”. To było jak iskra, która zapaliła mi w głowie światło. W lutym porwałam się na skok na głęboką wodę i wraz z przyjaciółką otworzyłam galerię sztuki. Był więc pomysł, była i jego realizacja. Jednak bez udziału w zajęciach, bez spotkania Agaty i dziewczyn mój nowy sposób na życie stałby się jeszcze jednym biznesem pt. “krew, pot, łzy i ZUS”.

rysunkowa opinia autorstwa