źródło zdjęcia
Dawno, dawno temu w ciepłym, dużym czerwonym sercu Galopującej narodziły się dwa Pragnienia: poznać i pokochać Wybranego miłością żarliwą i stworzyć z nim pachnący ciastem dom, do którego każdy chce wracać, a także w pulsującej i namiętnej pasji stworzyć i prowadzić swoją firmę, która da jej wolność i swobodę. Nosiła te pragnienia w sobie wiele lat czekając aż się spełnią. Żyła nimi dzień po dniu i z odwagą spoglądała w przyszłość.
Pierwszy na jej drodze pojawił się Wybrany. Oboje wiedzieli, że szukali właśnie siebie. Odbył się piękny ślub, zamieszkali w małym białym domku na wsi wśród drzew a wieczory spędzali na hamaku planując wspólną przyszłość. Po pewnym czasie Galopująca wydała na świat Wybranemu dwie piękne, wyjątkowe Istoty i przez kilka lat oddała się im całą sobą. Pracowała, opiekowała się Istotami i w głębi serca nurkowała ku swojemu drugiemu Pragnieniu. Czuła, była pewna, że nadejdzie odpowiedni czas.
Mijały lata, Istoty rosły a Galopującą wchłaniał moloch zwany przez ludzi “pracą”. Odpowiedzialność za Istoty stała się w sercu Galopującej furtką dla świata, który siał w nim ziarna Strachu. Tak, Strach był największym wrogiem Galopującej. Kiełkował powoli i cicho wiedząc, że kiedyś bezszelestnie oplącze całość. Przyjaciółka Strachu – Rutyna – swoim pędzlem powoli zabarwiała życie Galopującej i Wybranego na szaro.
Pewnego dnia Galopująca postanowiła odnaleźć siebie i kolory, które kiedyś ją otaczały. Nadszedł czas na drugie Pragnienie, które paliło jej serce i upominało się o siebie. Wiedziała, że musi poznać swoją pasję, odkryć, nazwać to, co ją napędza, cieszy. Coś co będzie tylko jej, pozwoli poczuć sercem całkowite spełnienie i połączy się z drugim Pragnieniem. Wiedziała, że każdy na tym świecie ma swoją misję, każdy na świat przyszedł po coś ale musi przejść długą i krętą drogę zanim to odkryje.
Podjęła wiele prób, nieudanych prób w przygodzie zwanej Przedsiębiorczością. Imała się tego i tamtego ciągle szukając i błądząc a przede wszystkim ponosząc przykre i bolesne porażki. Poza porażkami Galopująca musiała nauczyć się przyjmować inne ciosy. Wybranemu kończyła się cierpliwość. Nie chciał znosić kolejnych prób Galopującej. Nie traktował ich jak lekcje od życia i cenne doświadczenie ale jako konkretne dowody na to, że Galopująca nigdy nie osiągnie tego o czym marzy. Wybrany uważał, że miejsce kobiety powinno być w domu, przy Istotach i przy nim. Że życie “jest jakie jest”, “marzenia są dla głupców” i “lepiej się nie wychylać”. Również najbliżsi odwrócili się od Galopującej. Rozpoczął się jej oficjalny lincz a i ona nie raz, nie dwa biczowała się sama w zaciszu swego wnętrza. Serce jej pękało a Strach już wypuścił porządne korzenie.
Cios za ciosem i trudne sytuacje spadały na nią jak wiosenny deszcz na szybko rosnącą trawę a ona miotała się w nich czując coraz większe spustoszenie. Kiedy w końcu którejś nocy usiadła sama ze sobą, rozglądając się, zobaczyła ruiny. Jej siła, determinacja, poczucie własnej wartości, marzenia, zasoby – wszystko to, co było jej wieżą warowną, wysoką i dumną a przede wszystkim mocną – legło w gruzach. Siedziała tak kilka dni wśród tych cegieł bezsilna. Brała do ręki raz jedną, raz drugą i beznamiętnie przerzucała je ze sterty na stertę. Nikt w tym czasie nie pojawił się obok, kto miał czarodziejską różdżkę i mógł w mgnieniu oka jednym jej skinieniem sprawić, aby wieża stanęła na nowo. Siedząc tak wśród tych ruin zrozumiała, że czekając na pomoc traci tylko czas. W życiu nie ma automatycznego numeru 112, który się wykręci i wszystko będzie dobrze. Są dobrzy ludzie wokoło nas ale każdy ma swoje życie i swoje wieże. Poświęcą nam czas, wysłuchają i dodadzą otuchy ale to my sami musimy przygotować zaprawę murarską, wziąć cegła po cegle i postawić się na nowo. Czas, który spędziła wśród ruin sprawił, że zrozumiała, że może liczyć tylko na siebie i że ściany da się odbudować bo najważniejsze jest to, że zostały porządne fundamenty, którymi były jej wartości i ….dwa Pragnienia. Nie wyrzekła się ich i nie zrezygnowała. Wierzyła, że oba ze sobą mogą iść w parze a sytuacja ta będzie od niej wymagała wielu wyrzeczeń i poświęceń. Zrozumiała też, że nigdy nie straciła siły. Ona na chwilę osłabła ale nigdy jej nie opuściła. Zakasała rękawy i rozpoczęła odbudowę.
Zaakceptowała strach. Nie mogła go już wyrwać z serca ale pogodziła się z tym, że on jest i działać zaczęła pomimo niego. Skrupulatnie pilnowała, aby jej nie paraliżował i nie powstrzymywał przed pójściem do przodu. Kiedy był silniejszy od niej nie marnowała sił na walkę. Przetrzymywała go dzień, dwa tylko po to, aby mogła z większą siłą uderzyć w trzecim i zwyciężyć. Odkryła, że jej pasją jest sprawianie radości innym. Czuła, że chce wpierać, pomagać i pokazywać ludziom lepszą stronę życia. Wywoływać uśmiechy na twarzach dorosłych i dzieci przy każdej okazji w ich życiu. Radość i uśmiech drugiej osoby, to wspaniała energia, która dodaje sił tak samo jak słońce, szeleszcząca łąka, szumiący las czy cisza potężnych gór. Jej firma (tak, założyła firmę!) towarzyszy ludziom w radosnych momentach ich życia i zrobi wszystko, aby były niezapomniane. Bliski jej sercu stał się również temat kobiet. Takich jak ona. Chce im poświęcić swój czas i swoje doświadczenia. Obecnie przygotowuje dla nich miejsce i warunki do spotkań w jednym z małych miasteczek w Polsce. Chce skupić wokół siebie te, które również wyruszyły w drogę do poszukiwania siebie. Wierzy, że zanim kolejne wieże upadną można je wzmocnić lub wyremontować. W końcu czuje, że jest na właściwej drodze chociaż za dojście tutaj zapłaciła wysoką cenę. Dobrze wie, że to jeszcze nie koniec. Przed nią wiele pracy, wyrzeczeń i kłód pod nogami. Nie ukrywa tego przed sobą. Szykuje się na to i będzie gotowa bo jej wieża została dwukrotnie wzmocniona a na jej szczycie dumnie stoi ona – Galopująca.
Galopująca
Kolejny list i kolejna kobieta, która pokazuje mi, że idę w dobrym kierunku. Szkoda, że nie spotkałaś na Swojej drodze nikogo, kto dałby Ci wsparcie. Moją misją jest pomagać kobietom takim jak Ty. Pomagać właśnie w odnalezieniu Siebie i Byciu sobą każdego dnia. Pozdrawiam Cię serdecznie, Galopująca! Nie poddawaj się!
Dziękuję Kasia – artecoach 🙂
Świetny list, czyta się z zapartym tchem. I takie spojrzenie z perspektywy dłuższego okresu czasu daje do myślenia i skłania do analizowania własnych dążeń i pragnień. Szkoda, że nie uchylasz rąbka tajemnicy i nie dajesz nam informacji jakie są Twoje działania, ale pewnie i na to przyjdzie pora 🙂 Powodzenia Galopująca!