źródło zdjęcia

 

„Tu gdzie teraz jest ściernisko…”

Droga Czytelniczko,

jestem osobą skrytą, więc małomówną, nie myl z milczącą. Ponieważ poświęcasz mi swoją  uwagę, podzielę się doświadczeniami.

1997

Po śmierci seniora rodu gospodarstwo wraz z zabudowaniami trafia na sprzedaż.

Mąż toruje drogę przez gęstwinę pokrzyw, idę za nim z kilkumiesięcznym synem na rękach.

Wokół starej jabłoni rój szerszeni. Po oderwaniu kilku desek wchodzimy do domu przez okno.

Kocham to miejsce od pierwszego spojrzenia. „Tu będą przyjeżdżać turyści” – mówię.

Ciotka Klotka: Nie ma nieudanych inwestycji w nieruchomości, Są tylko źle dobrane do nich  funkcje.

2004

Przeprowadzamy się na wieś. Rzeźbię w ziemi, sadzę mandale z marchwi i buraków. Bronię przed wycięciem każdego starego drzewa.

Ciotka Klotka: Jeśli na czymś absolutnie się nie znasz, odpuść sobie. Bycie rolnikiem nie jest dla ciebie.

2005

W dzierżawionym lokalu, 1,5 km od gospodarstwa, otwieram „Klub pod maską”.

Biznes fajerwerk. Ponad 100 000 tys. obrotu w pierwszym roku. Kocham to, co robię. Raz w tygodniu wieszam plakaty w okolicy i rozkładam wydawaną przez siebie gazetkę. Zaczynam wrastać w środowisko. Czuję się stąd

2009

Przyjaciółka pyta:

– Jak tam twój biznes?

A ja ryczę jak bóbr, jak stado bobrów i nie mogę wydusić słowa. W tej chwili wreszcie wiem: to koniec.

Ciotka Klotka: Trzeba mieć farta albo niezłą intuicję, żeby prowadzić biznes nie znając przynajmniej podstaw przedsiębiorczości, nie wiedząc, jakimi prawami rządzi się rynek. Byłaś nowa. Trafiłaś w miejsce i czas. Klienci przychodzili przez ciekawość i zostawali. Do czasu. Moda przemija, konkurencja nie śpi, a w kryzysie są inne priorytety wydawania pieniędzy. Nie przygotowałaś się na taką sytuację. Nie musiałaś jednak sięgnąć kresu, żeby podjąć decyzję: żegnaj klubie. Zakończenie działalności to jedna z najtrudniejszych decyzji, bo żal: czasu, włożonego serca i pieniędzy. Powtarzasz sobie z nadzieją: w przyszłym miesiącu odkuję się. Ale w biznesie nie ma miejsca na sentymenty. Ty, firma i klient to także emocje.

1. Im bardziej się napinasz, tym większe …wychodzi, mówiąc dosadnie.

2. Ty się wypalasz, wypala się firma i odwrotnie.

3. Klient czuje twój stres, a ludzi w stresie klienci unikają.

Parafrazując Lao Tsy: rób tak, jakbyś smażyła naleśniki. Bez wewnętrznego wysiłku, z przyjemnością.

A na nowej drodze dobrze się zastanów, czy warto inwestować w lokal, który nie jest twoją własnością i na kogo będziesz mogła liczyć, kiedy pójdzie źle. Po raz kolejny, twoim największym wsparciem był mąż. Ale jesteś dorosła, bądź także samodzielna. Tylko ty jesteś odpowiedzialna za to, co robisz.

2011

Trzecia w rankingu do dotacji. Pół roku musiałam opowiadać o firmie, zanim przestałam słyszeć głupoty. Teraz to ma to sens. Gospodarstwo otrzymuje nazwę: zielony – bo posadzone drzewa dawno mnie przerosły, resort – bo takie słowo w nazwie miało wiele odwiedzonych i ukochanych przeze mnie miejsc.

Ciotka Klotka: Gromadź informacje, ucz się. Im szerszą masz wiedzę o świecie, tym lepiej dla ciebie. Doświadczasz, ale nie rozpamiętuj zbyt długo, wyciągaj wnioski. To dobrze, że nie przejęłaś się uszczypliwymi uwagami: kolejny niepotrzebny kurs, jesteś chaotyczna. Zrozumiałaś, że to co dla ludzi z zewnątrz jest chaosem, jest byciem w zgodzie
z twoją naturą. I wreszcie zaakceptowałaś to. Dostosuj to, co robisz i jak robisz, do tego jaka jesteś. Nie musisz spełniać cudzych oczekiwań, spełniaj własne. Twoją największą słabością jest lenistwo i niesystematyczność. Przy porannej kawie spisz, co jest do zrobienia i o której godzinie. Nie zapomnij odfajkować zrobionego. To jest przyjemne.
Znajdź inne słabe punkty i pokonaj je sprytem.

2012 Kończy się wsparcie pomostowe. Daję radę.

Ciotka Klotka: jeśli przetrwasz pierwsze dwa lata możesz sobie pogratulować.

2013. Idzie kiepsko. Raz jestem na wozie, raz nawozem. Pieniądze nie są prawdziwe. Uczę się hibernować. – przykrajam potrzeby do możliwości. Pracuję na zlecenia.

Ciotka Klotka: Zawieś działalność, jeśli jest kiepsko, tracisz płynność finansową, a nie masz oszczędności. Przemyśl wszystko jeszcze raz. Żeby nabrać wiatru w żagle, potrzebujesz wiatru.

2014 Niefajne dni: nie ma klientów. Fajne dni: tłum przewala się przez moją kuchnię, dzieciaki bawią się z psami, dostaję maila z podziękowaniem, bo impreza udana. Niefajne dni: jestem zmęczona, chcę pojechać na urlop, nie byłam 5 lat. Fajne dni: Sylwia została instruktorem jazdy konnej, dokładam konie do oferty. Catering jest wygodny i korzystniejszy dla mnie finansowo.

Swojski Szlak powolutku się tworzy.

Ciotka Klotka: Twój biznes nie istnieje w oderwaniu od rzeczywistości. Jest na Tej ulicy, codziennie ocierasz się o Tych ludzi. Jesteś wyjątkowa i podkreśl to, ale wyjątkowe jest także twoje miejsce. Myśl systemowo, bo razem możecie więcej.

Wtorek

Rano usunę ze strony nieaktualne treści, zrobię sesję zdjęciową psom – będzie na Facebooka, wyprasuję pościel, wyplewię klomb za domem, bo bioróżnorodność zdominowana przez pokrzywę, polecę na zajęcia, będę uczyła panie szyć torebki z filcu (kurczę, mam do szycia dwie lewe ręce), po południu zacznę robić barek ze starego młynka do zboża.

Za pół roku syn będzie pełnoletni. Tak naprawdę to wszystko dla niego.

Życie to zabawa, marsz po obłokach, poezja, błyski intuicji, przebłyski szaleństwa, magia,lenistwo, niefrasobliwe posunięcia. Cierpliwość. Ładnych rzeczy do domu szuka się niekiedy latami. Dobrze, że mam swoją Ciotkę Klotkę, która robi za mnie czarną robotę.

Ciotka Klotka: Życie to nieustanne wybieranie, podejmowanie decyzji, bycie czujną. Przezwyciężanie własnego strachu i wygodnictwa. Codziennie trzeba uczyć się widzieć i słyszeć. A czasu jest coraz mniej. Dobrze ze mam autorkę tego listu, która robi za mnie czarną robotę.

Droga Czytelniczko, dziękuję, że byłaś ze mną. Życzę Ci równowagi między twoim wewnętrznym dzieckiem a prywatną Ciotką Klotką.

Do zobaczenia na biznesowym szlaku

Krystyna Czarnecka