źródło zdjęcia

 –

 

Droga moja Przyjaciółko,

jako, że dawno do siebie nie pisałyśmy, a u mnie wiele się pozmieniało, pozwól, że przedstawię Ci się na nowo: z tej strony ekranu Monika Proszak, właścicielka manufaktury moniki. Manufaktura istnieje póki co w formie potencjalnej i idealnej, jednak stopniowo się ucieleśnia, a we wrześniu przybierze formę już całkowicie materialną – własnego biznesu.

Jesteś zaskoczona? Na pewno nie mniej niż ja sama! Gdybyś mi pół roku temu powiedziała, że będę wymyślać, projektować i własnoręcznie szyć torby bawełniane, poduchy-świnki, pufy wypełnione łuską gryki, to na pewno bym poleciła Ci wizytę u psychologa. Ja, doktorantka filozofii, planująca karierę na uczelni, i rękodzieło użytkowe? Absurd! A jednak tak obecnie przedstawia się rzeczywistość, choć w przeszłości nic na to nie wskazywało…

Listopad 2013
Szare dni, ponure noce, wszechogarniająca melancholia. Niby jestem na studiach doktoranckich, robię to, co chciałam – a jednak nie czuję radości. Konkurencja na uczelni jest ogromna, a ja się dowiaduję, że nie dość, że nie dostałam żadnego stypendium, to w kolejnych latach nie mam na nie szans, tak samo zresztą jak nie mam szans na etat już po doktoracie. Nic dziwnego, że siła i entuzjazm do działania opadają. Okazuje się, że w perspektywie mam jedynie prowadzenie zajęć ze studentami – za darmo. I jak tu cieszyć się życiem? Jak w ogóle zarobić na to życie?

Grudzień 2013
Usiłuję zebrać się w garść i zająć myśli czymś innym niż praca naukowa – nadchodzące święta Bożego Narodzenia to dobry temat, trzeba znaleźć pomysł na oryginalne prezenty gwiazdkowe dla rodziny. W ręce wpada mi magazyn wnętrzarski, a w nim reklama jakiegoś łóżka; łóżko nieciekawe, ale na nim poukładane są poduszki w kształcie literek. Pomysł takich poduch bardzo mi się podoba, więc wyciągam już dawno nieużywaną maszynę do szycia (jak dobrze, że ukończyłam kiedyś kursy krawieckie!) i postanawiam uszyć swoją pierwszą literkę. Po kilku nieudanych próbach mogę być z siebie dumna – prototypowa literka „M” zamieszkuje na honorowym miejscu na kanapie. Zabieram się do szycia kolejnych – od pierwszych imion osób, które zamierzam obdarować – i tak powstaje „B”, „W”, „A”, „E” i „S”. Podczas Wigilii literki robią furorę, wszyscy zgodnie mnie chwalą, jednak są bardzo zdziwieni, że ujawnił się nagle we mnie taki dryg do szycia.

Styczeń 2014
Wrzucam literki na swój profil na Facebooku. Koleżanka, która ma małego synka, jest zachwycona moimi projektami. Prosi mnie o uszycie poduchy w kształcie świnki dla Antosia, który właśnie świnki zawzięcie kolekcjonuje. Zgadzam się ochoczo i nawet nie przypuszczam, że niedługo później świnka zostanie ochrzczona imieniem „Proszaczek” i zajmie centralne miejsce w mojej manufakturze. Ba, wtedy jeszcze nie wiem, że manufaktura w ogóle powstanie…

Luty – marzec 2014
Projektuję coraz więcej, testuję swoje pomysły na rodzinie, swoim chłopaku i przyjaciółce. Ania nosi uszytą przeze mnie torbę bawełnianą, trzyma pędzle do malowania w etui, które dla niej zaprojektowałam. Bartek mnie męczy o pokrowiec na czytnik e-booków i na poduszkę z łuską gryki do siedzenia przed komputerem. Jestem zdecydowanie bardziej radosna, czas dzielę pomiędzy szycie i prowadzenie zajęć ze studentami.

Kwiecień 2014
Zbliża się Wielkanoc. Szyję całe stado kur, które mają się znaleźć na świątecznych stołach mojej rodziny. Już wiem, że zbliża się przełom; w końcu podejmuję decyzję o założeniu własnej firmy. Chłopak mi kibicuje, jednak dla mnie największy test przebiega wtedy, kiedy mówię o tym pomyśle mojemu tacie. On sam prowadzi swoją firmę, więc jest dla mnie w tej kwestii autorytetem. Hurra, tata akceptuje pomysł! I stwierdza, że życie tak się niespodziewanie układa, że i filozof może tworzyć rękodzieło.

Maj – sierpień 2014
Decyzja o otwarciu własnej działalności zapadła, ale do realizacji tej idei jeszcze długa droga. Postanawiam się nieco dokształcić z ekonomii: VAT, podatek dochodowy, ryczałt, model business canvas, start-up, target… Z czasem – po kilku szkoleniach i rozmowach z przedsiębiorczymi znajomymi – te pojęcia nabierają dla mnie sensu. Mój chłopak nieustannie mnie wspiera: sam wymyśla i wciela w życie własną technologię produkowania metek dla manufaktury, uczy mnie obsługi programów graficznych. Projektujemy wspólnie stronę internetową i wizytówki. Pracy jest co niemiara, ale wiem, że warto, zwłaszcza, że świat jakby uparł się, że musi mi się udać. Jak to się objawia? Kolega, któremu opowiadam, jakie mam plany, niespodziewanie mówi: „wiesz, miałem w latach 90-tych taki biznes, że zatrudniałem krawcową. Zostało mi kilka niepotrzebnych worków nici i kilka belek podszewek. Chcesz?”. Potrzebuję grubych kartonowych rur do nawijania tkanin, żeby móc je wygodniej przechowywać w mieszkaniu; pytam ekspedientki w sklepie z tkaninami, skąd się je bierze, a ona na to: „chce pani kilka?”. Dostaję informację, że w Wieliczce – gdzie mieszkam i tworzę – ktoś chce otworzyć galerię rękodzieła. W Krakowie pojawiają się oferty darmowych szkoleń biznesowych wtedy, kiedy są mi najbardziej potrzebne.

Jak widzisz, życie bywa zupełnie nieprzewidywalne. Do tej pory fakt, że rzeczywistości nie da się kontrolować, przerażał mnie; teraz widzę, że jest to błogosławieństwo. Przede mną jeszcze formalności związane z otwarciem firmy, ale mam nadzieję, że wszystko pójdzie tak dobrze, jak szło do tej pory. We wrześniu będziesz mogła już u mnie zamówić swojego własnego Proszaczka!

Powiem Ci, że w całym tym procesie zmiany kierunku swojego zawodowego życia, wsparcie rodziny i przyjaciół było – i nadal jest – nieocenione. Bez tych, którzy wierzą w ciebie, w twoje pomysły, przynoszą ci inspiracje i krytykują niektóre twoje poczynania – ciężko byłoby się zdecydować na tak radykalny krok. Myślę też, że odwaga mówienia innym o swoich planach również bardzo pomaga – wtedy twoje otoczenie ma szansę udzielić ci potrzebnego wsparcia, a świat ma okazję ci pokazać, że jesteś na dobrej drodze, stawiając przed tobą ludzi, których w danej chwili najbardziej potrzebujesz.

Trzymaj za mnie kciuki i w wolnej chwili zajrzyj na manufakturamoniki.pl
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie,
Monika Proszak