Rok temu, w wakacje, publikowałyśmy listy kobiet, które postanowiły zarabiać na tym, co kochają. Ziemia obiegła słońce i jesteśmy wszyscy w innym punkcie. Santi, która rok temu zaczynała swoją przygodę z własnym biznesem, dzieli się swoimi refleksjami.
Latająca Kobieto,
wybija dokładnie rocznica mojego biznesu oraz wakacyjnego listu napisanego do Ciebie. Powinno być więc w wielkim stylu, jeszcze bardziej sentymentalnie, a może nawet szampańsko. Tymczasem będzie bardzo praktycznie. Bo na końcu dnia okazuje się, że tylko odrobinę chodzi o to, by zachwycać, a dużo bardziej o to, by faktycznie pomagać. Jak ja to robię? Jestem doradcą intymnym, filozofem od erotyki. Doprawiam smakiem życie tym, którym przestało smakować. Szczególnie wspieram zmęczone kobiety, by mogły odszukać życiową energię płynącą z przyjemności.
Gdzie teraz jestem?
Przez ten rok przeszłam ze swoją małą, jednoosobową firmą przez trzy fazy. Zacznę jednak od tego, gdzie teraz jestem. Bo choć niektórzy mówią o moim wielkim finansowym sukcesie oraz planach kupna domu na Bali, to wciąż są to niestety jedynie pogłoski. Dajcie mi trochę czasu! Prawda jest taka, że moje miesięczne przychody to dobra pensja kasjera w supermarkecie. Tyle, że kasjer nie ma kosztów utrzymania sklepu – ja tak. Czyli muszę odjąć koszt inwestycji takich jak kamera, mikrofon, domeny, hostingi wraz z ich bezpieczeństwem, zlecenie wykonania platformy pod kurs online, program pocztowy etc. Lista jest tak długa, że mogę się pochwalić iż wychodzę na 0. I jest to bardzo dobrze. Właśnie po rocznicy. Bo przy takim tempie prognozy pozwalają śmiało myśleć o Santi jak o przyszłej Kim Anami Europy, a może proseksulanej Marie Forleo z Berlina. Jak widać praktykuję realizm plus wizjonerstwo. Ale do rzeczy!
Faza I. To dokładnie cztery miesiące mierzenia się ze swoim własnym „czy ja potrafię robić dobrze to, co chcę robić?” Nie usiadłam i nie płakałam nad brzegiem rzeki, by znaleźć odpowiedzi, jak mógłby chcieć Paulo Coehlo. Postawiłam na oferowanie darmowych konsultacji. Doradzałam w dzień, doradzałam w nocy. W najbardziej pamiętnych momentach budząc się budzikiem, gdy różnica w czasie nie pozwalała na ludzką porę spotkania. Z czasem stosunek płatnych spotkań wzrastał, by w końcu stać się 100% (w okolicy 100 klientki). Nie dlatego, że było więcej chętnych, lecz ponieważ ja poczułam, że to, co oferuję, ma mierzalną wartość. To była faza udowadniania sobie samej czegoś ważnego – że mogę. Lepiej zrozumiałam latającą filozofię: bój się i rób, nawet jeśli na początku będzie to za darmo. W jej ramach dokonało się coś jeszcze, korzystając z mądrości kobiecego kręgu, zbudowałam program do indywidualnej pracy z kobiecą seksualnością, który oparł się na mocnych filarach: wyobraźni, storytellingu, przyjemności oraz postawie namiętności. Własny program jest jak manifest w działaniu oraz daje silne poczuci tożsamości, bez której ciężko zachwycić sobą rynek. Być może będzie to i dla Ciebie jakaś wskazówka?
Faza II. Miałam umiejętności doradcze, ale wciąż brakowało mi tych firmowych. Rok temu miałam swoją „WWW” na blogerze!?! Byłam bez znajomości WordPressa, z podstawami marketingu pamiętanymi jeszcze ze studiów i to raczej szczątkowo. Taki filozof na otwartym rynku. Dlatego faza II to nauka. Jak zbudować stronę i zrobić to umiejętnie. Jak nagrać film, ale i później wykorzystać go w mediach społecznościowych. Jak zoptymalizować post, by wyskoczył wysoko w wyszukiwarce Google. To przechodzenie od czucia i rozumienia moich klientek do opisania ich potrzeb, jak również zachowań w sieci. Nie robiłam tego sama. Zapisałam się do berlińskiej szkoły biznesu – Business Trends Academy, by przez cztery miesiące dedykować każdy dzień roboczy wchłanianiu nowych kompetencji. Wieczorami oraz weekendami prowadziłam firmę. Byłam niedospaną szczęściarą, bo motywacja dzięki możliwości testowania wszystkiego w praktyce na żywym organizmie nie opuściła mnie ani na chwilę. Do dziś w ramach lunchowej przerwy czy wieczornego relaksu oglądam edukacyjne webinary. Dobry nawyk uczenia się przez całe życie i gdy tylko nadarzy się okazja pozostał. Latająca filozofia: naucz się tego, czego potrzebujesz. Zrób to szybko, bo dzisiaj biznes rozwija się szybko i od razu testuj. Pamiętasz komendy: „na miejsca, gotowi, cel, pal”. Polecam samo „cel-pal”. To znaczenie ułatwia sprawę.
Faza III. Produkty, promocja i marketing, a właściwie tylko promocja. Ostatnie cztery miesiące to właśnie ona. Dlatego, że boleśnie dotarło do mnie, iż cokolwiek spektakularnego nie zrobię, musi to zostać wypromowane. Wedle zasady – by mogło zostać wybrane, najpierw musi zostać zauważone. Na nic w tej kwestii inwazyjne ponawianie postów o tym, że jestem super jako coach. W najlepszym razie wyjdę na spamerkę, w najgorszym na niebezpiecznego natręta. Ale mogę się przecież promować, dostarczając nowych i użytecznych treści swoim potencjalnym klientkom. To one mają zwrócić uwagę na wypieszczony produkt, który wypuściłam wprost spod swoich skrzydeł. Mechanizm przypomina ten z reklamą na Facebooku – ta użyteczna dla nas, np. o kobiecym networkingu wcale nas nie razi, ale niech to będą piły spalinowe – paskudne medium zarzuca nas ofertami! Co to znaczy w praktyce, jak uniknąć mówienia o piłach do trzydziestolatek? To sztuka. Od biznesowej empatii, znajomości marketingowych narzędzi, aż po rozwijanie własnych kompetencji komunikacyjnych. Powtarzam to wprost za Agatą Dutkowską. Bo dopiero w tej fazie dotarło do mnie, co wcześniej próbowała mi wpoić: pokazuj, co masz najlepsze, dostarczaj wartość, zaspokajaj prawdziwą potrzebę swoich klientów, nic nie zostawiając na potem.
No chyba, że sam produkt.
Jak więc jest w ten rok później? Wciąż entuzjastycznie, choć w stałej przyjaźni z kalkulatorem i prawidłami marketingu. Wizjonersko, ale i świadomie, bez tracenia biznesowych celów sprzed oczu. Nawet na moment. Czy to wyrachowanie? Nie. Tam na zewnątrz jest ten cały świat pełen reguł, a czasem chaosu. Wychodzę z założenia, że warto go poznać, rozgryźć, a później można iść oferować mu to, co mamy najlepsze. I co ja robię bardzo uparcie. Trzymajcie za mnie kciuki!
Santi
www.PrzewodnikSanti.pl
www.LoveBySanti.pl
Przeczytałam pierwszy list i ten. Jestem poruszona, zainspirowana… Mocne świadectwo pasji, zaangażowania i działania…
Santi, jak miło Cię tu czytać! Czytam ten artykuł zerkając na zegar, jest grubo po północy. Co ja tutaj jeszcze robię? Dlaczego nie śpię?
Uczę się! Tak, uczę się nagrywania podcastów, testuję program audacity i mikrofon, badam swój głos, nagrywam, odsłuchuję i tak w kółko. Jest dokładnie tak, jak napisałaś. Prowadzenie własnego biznesu to nieustanny samorozwój. Trzymam kciuki za wszystkie przedsiębiorcze kobiety z jajami, które przekraczają strefy własnego komfortu, by dzielić się ze światem tym, co potrafią.
Agata, serdeczne gratulacje z okazji narodzin syna. Jako potrójna mama podpisuję się pod tym, co napisałaś w Poczcie pantoflowej – macierzyństwo to magia!
Santi bardzo dobry tekst! Ja jestem dopiero na początku tej drogi i mam nadzieję, że za rok nie przeczytam moich dzisiejszych maili z poczuciem, że kolejny raz się poddałam 😉 Do roboty !
Gabi! Obie ścigamy się z własnymi ograniczeniami oraz rozwijamy umiejętności. Dla mnie należysz do herosów, którzy z dziećmi u stóp nie oddają ambicji i marzeń. Codziennie pracując na swój sukces. To budzi mój głęboki szacunek.
Santi, uparta Santi! Fajne podsumowanie roku. U mnie wiele podobnych rzeczy sie dzieje, kalkulator tez bardzo polubilam 😉 Zabieram sobie “wizjonersko i swiadomie”.
Agato, gratuluje syna i cisze sie razem z Toba!
No to działamy. Co robić? Jestem właśnie po konferencji filozoficznej, której podsumowaniem mogłoby być hasło “just do it!” 🙂 So – we will do it!
Santi, gratulacje! Wyrazy uznania za “na wypieszczony produkt, który wypuściłaś wprost spod swoich skrzydeł” czyli Przewodnik Santi. Naprawdę czuć, że wypieszczony i że napisany przez Kobietę Uskrzydloną.
Chciałam Ci podziękować również za Twoją ostatnią inicjatywę, na Wakacyjnym Kręgu Wsparcia, o której Agata pisała w lipcu i o której piszesz dzisiaj – przekazywanie za darmo użytecznych treści, wiedzy eksperckiej. Dzięki temu i ja zaczęłam się na poważnie zastanawiać, co mogę przekazać osobom, które wchodzą na moją stronę. I wymyśliłam już pierwszego pdfka. Teraz tylko go dopieścić 🙂
Agata, gratulacje. Cieszę się bardzo z narodzin Nowego Uskrzydlonego
“Ty jesteś łukiem, który jak żywą strzałę wysyła swoje dziecko w przyszłość”
Kahil Gilbran “Prorok”
Wiolu! Dziękuję za te słowa – również o przewodniku. To dla mnie więcej niż przyjemność je czytać. No i oczywiście gratuluję pdfka, pomysłów i rozwoju. Szczególnie, jeśli to wszystko Cię jeszcze dodatkowo uszczęśliwia. Bo przecież na koniec dnia właśnie o to chodzi, nieprawdaż? 🙂
Świetne podsumowanie roku! Wspaniałe osiągnięcia i entuzjazm- widać, ze kochasz to, co robisz. Miłość sprzedaje, bo miłość jest autentyczna, pozytywna, opiekuńcza, empatyczna, ludzka… Miłość do tego, co się oferuję! Gratuluję i życzę kolejnych lat sukcesów. Agato wdzięczność za uskrzydlanie wciąż niepewnych siebie i zblokowanych wewnętrznie Polek. Pozdrawiam Was dziewczyny. Vika
Dziewczyny jesteście niesamowite. Pierwszy raz na stronę Latającej Szkoły trafiłam jakieś dwa miesiące temu. “Zmusiłyście” mnie do działania. Zawsze wiedziałam, że w swojej pracy zawodowej (jestem fizjoterapeutką) mogłabym robić coś więcej. Boję się i robię. Nadałyście formę moim nowym działaniom. Inspirujecie. Czerpię bezwstydnie od Was garściami. Agata, Santi, Gabriela. Dziękuję.
Wow, Kasiu dzięki za ten komentarz. Fizjoterapia to wspaniała sprawa. Bardzo się cieszę, że znajdujesz tu zachętę do działania na większą skalę.Trzymam mocno kciuki!
Przeczytałam wszystkie poprzednie listy i jestem pod ogromnym wrażeniem Waszej odwagi w tworzeniu własnego biznesu. Chciałabym kiedyś stworzyć własną firmę połączoną z moją pasją języka angielskiego. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę podchodzić tak entuzjastycznie do życia i pracy jak Ty. Zbieram się w sobie i biorę się za czytanie lektury o tym, jak stworzyć swoje własne małe “ja”.