Na zaproszenie dr Lidii Rodak z Uniwesytetu Śląskiego w Katowicach opowiadam o mojej przygodzie z feminizmem, kobiecą współpracą, o tym jak było kiedyś i jak jest dziś. Video będzie pokazane w ramach spotkania Koła Antydyskryminacyjnego Tytanida, 24 czerwca 2016 roku. Oprócz mojej relfeksji będzie można posłuchać o czwartej fali feminizmu, kobiecych kręgach i girl gangach. Wystąpią: dr Lidia Rodak, Blimsien, Nicole K i Mirela Pawlikowska. Jestem bardzo ciekawa reakcji i refleksji na to o czym mówię. I bardzo dziękuję za inincjatywę i zaproszenie!
Spotkanie z sisterhoodem
utworzone przez Agata | cze 23, 2016 | Inspiracje pełne mocy | 4 Komentarze
4 komentarze
Prześlij komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Dzięki za ten wpis, video, za głos. Bo sama często się zastanawiam gdzie jest moje miejsce, stanowisko dotyczące feminizmu. Jestem po prostu sercem za prawem człowieka do szczęścia, pokoju, poczucia wolności. Czasem odnoszę wrażenie, że feminizm wniósł pewną dozę chaosu w kobietach. Spotykając się z koleżankami często widzę jak się miotają życiowo. Mają w głowie zakodowane, że teraz Ja kobieta muszę chodzić do pracy, ogarniać dzieci i rodzinę, chodzić na siłownię i do kosmetyczki, regularnie wymieniać garderobę, żeby wyglądać szałowo, jeździć na motorze, albo chociaż raz zrobić coś ekstremalnego, obskoczyć ekstra knajpy, bo jak nie to nazwą mnie kurą domową, albo że nie wykorzystuje szans danych mi przez inne kobiety walczące o równość. Nie chodzi o to, że to źle robić to wszystko, chodzi o to żeby robić to świadomie i w poczuciu że to jest moje, że to moja potrzeba. Często widzę wielkie zagubienie i chęć żeby komuś coś pokazać. Strasznie brakuje miłości do samych siebie. Mam wrażenie że zamiast równouprawniania serwujemy sobie większe wymagania, wręcz niemożliwe do zrealizowania w dostępnym dla nas czasie. Podczas spotkań z koleżankami z liceum odnoszę wrażenie, że uczestniczę w jakimś konkursie, a nie w normalnej rozmowie. To jest czasem jakaś gra pozorów a nie solidarność. Tego nam kobietom i mężczyznom brakuje najbardziej. Tak czy inaczej cieszę się ze zmian, które następują. Wierzę bardzo w wychowanie dla pokoju, bo za tym się kryją całe pokolenia zadowolonych ludzi. Bo ja czasem po prostu czuję się bardziej człowiekiem niż kobietą:) jeżeli rozumiecie co mam na myśli :).
Coś w tym jest. Sama się łapię na tym, że podczas spotkań z bliższymi bądź dalszymi kobietami, w pewien sposób konkuruję z nimi chcąc pokazać, że mogą więcej zwłaszcza jeśli tego chcą co może być odbierane jako wywyższanie się. Dziękuję Ci za ten wpis i za to uświadomienie. Potrzebuję znaleźć w sobie więcej akceptacji na to, że każdy ma prawo do własnego życia: podejmowania własnych decyzji. Powinnam mniej mówić, a więcej słuchać. Spróbować zrozumieć podejście innych kobiet do obranej ścieżki życiowej.
Właśnie sobie uświadomiłam, że nie pomyślałam jeszcze o sobie, że jestem feministką. Staram się być lepszym człowiekiem – rozwijać się, zaglądać do swojego cienia i wyciągać na światło to, co w jakiś sposób mnie ogranicza i nie pozwala zaistnieć prawdziwej mnie. Fakt, mam sporo ‘ale’ do mężczyzn i staram się przejść z tej agresji i chęci zemsty o której mówiła Agata w nagraniu i która w większości przypadków pojawia się jako pierwsza emocja a tuż za nią płacz… A potem rozmowa i dlaczego. A potem zrozumienie: on nie wiedział jak postąpić, bo nikt go nie nauczył prawidłowego wzorca. I wniosek: hmmm, skoro ja wiem i rozumiem dlaczego nasza relacja wygląda tak, to wiele ode mnie zależy jak ta relacja będzie wyglądać w przyszłości. I ta relacja zmienia się, na plus 🙂
I znów dochodzimy do banału: chcesz coś zmienić, zacznij od siebie. Świat odpowie na Twoją zmianę.
P.S: *On śmiało można zamienić na *Ona. Działa tak samo, dlatego faktycznie lepiej być człowiekiem i nie tworzyć podziału pomiędzy płcie – może tym podsycamy jeszcze bardziej tą negatywną emocję chęci rywalizacji?
Kiedy Cię słucham i myślę o feminizmie to wraca do mnie kolejny raz przekonanie, że następna rewolucja, jaka będzie zmieni świat patriarchalny na matriarchalny. Na nowo doceniona zostanie energia kobiety. Ze zdwojoną mocą. Do poziomu pogańskiego, gdzie w równowadze były energia męska i żeńska. I dopiero w odpowiedzi na ten mocny akcent kobiecy pojawi się rewolucja w postawie mężczyzn, o której powiedziałaś. Wróci dawno temu zaburzona równowaga, która była, a którą straciliśmy. Dla mnie jak zwał tak zwał, ale równowaga musi być zachowana, a równowaga płci zaburzona przez lata musi kiedyś odwrócić swój bieg by wrócić do harmonii.
Hmmm… A może jest szansa, żeby nie zaliczać drugiej skrajności – matriarchat i dzięki kobiecej empatii, zrozumieniu, inteligencji dążyć do równowagi pomiędzy obydwoma energiami? Wysyłam w przestrzeń tą pozytywną wizję świata.