Autorka: Karo Akabal

Od kilku tygodni sprzedaję. Nie chcę, ale muszę. Próbowałam inaczej. Niestety, nie da się. Przychodzi taki moment w życiu właścicielki niewacikowego biznesu, że trzeba zacząć sprzedawać. I dziś już wiem na pewno, że sprzedaż nie jest kobietą.

Wiele kobiet prowadzących własny biznes oparty na pasji przyznaje, że budowanie i realizacji sprzedażowej strategii to ich pięta achillesowa.

Dlaczego tak się dzieje?

Przecież na rynku mamy mnóstwo książek, kursów, konferencji na temat sprzedaży.

Pod ręką mamy gotowe strategie, które gwarantują sukces. To żadna tajemna wiedza.

Założenia są proste. Nic tylko je realizować.

Dlaczego zatem 80  procent biznesów znika z rynku przed 5 rocznicą działalności?

Bo nie sprzedają.

Na własnej skórze doświadczyłam tego, że w „strefie sprzedaży” odpalają nam przekonania bardzo podobne do tych z obszaru seksu i relacji intymnych.

Spójrzmy na kilka z nich.

Dwie godziny w łazience przed wyjściem

Porównajmy proces przygotowywania się do sprzedaży do szykowania się na randkę.

Depilacja, makijaż, strój, fryzura, manicure – wszystko musi być perfekcyjne. Osiągnięcie tego efektu trwa godzinami. Podobnie, jak w wielu kobiecych biznesach proces przygotowywania produktu do wypuszczenia na rynek. Znam to dobrze z własnego doświadczenia.

Mój produkt musi być idealny, dopieszczony, bogaty i piękny.

Tymczasem w biznesie świetnie sprawdza się zasada „better done than perfect” czyli lepiej wyjść na randkę z oczkiem w pończosze niż przełożyć ją na następny tydzień. Warto wziąć przykład z firm softwarowych, które bez żenady sprzedają oprogramowanie, traktując pierwszych kupców, jak testerów i na podstawie ich feedbacków tworzą kolejne doskonalsze wersje, budując przy okazji społeczność, która ma poczucie wpływu.

Kobiecie nie wypada zrobić pierwszego kroku

To miłosno-sprzedażowa strategia wytrenowana przez pokolenia. Przekonanie, które siedzi głęboko i działa z ukrycia. Kobieta nie działa wprost. Nie może powiedzieć „kup mnie, weź mnie teraz”. Ona dyskretnie prezentuje swoją ofertę i czeka na propozycje.

Mężczyźni wiedzą, że to do nich należy działanie.

Szybko dowiadują się, że miłosny sukces zależy też od ich odporności na odmowę.

10 razy usłyszą „nie” aby wreszcie dostać upragnione „tak”.

Sprzedając aktywnie narażasz się na to, że wiele razy usłyszysz „nie”.

To często boli podobnie, jak w miłości ponieważ my kobiety, nie miałyśmy okazji wytrenować się w sztuce przyjmowania odmowy.

Czasem dobrze jest wyobrazić sobie, że sprzedając jesteś jak chłopak na dyskotece, próbujący poprosić dziewczynę do tańca. Mi pomaga.

… ani ostatniego

Dlatego tak wiele kobiet ma trudność z tzw. „domknięciem sprzedaży”. Ja również.

Ostatnio miałam okazję występować  na konferencji dla 2000 kobiet. Pod koniec wystąpienia miałam zrobić „sprzedaż ze sceny”. Uwiodłam publiczność. Dostałam wielkie brawa. Kiedy przyszedł czas na sprzedaż – zamurowało mnie. Przecież byłam we flow, w flircie, podnieceniu, uwodzeniu. Jak mam teraz wprost powiedzieć do widowni, że mam swoją cenę?

Kim wtedy będę?

Dlatego tak wiele kobiet ma trudność z tzw. „domknięciem sprzedaży”. Bo tutaj właśnie sprzedaż jest bardzo blisko seksualności. I warto przyjrzeć się swoim przekonaniom w tym obszarze aby poszerzyć swoją strefę komfortu.

Własny biznes to dla mnie okazja do nieustannego osobistego rozwoju. Ostatnio mam mało czasu na medytację, ale prowadzenie Sex & Love School jest, jak duchowa praktyka.

I choć zdaję sobie sprawę, że „wszystko mi się kojarzy” to czuję, że w seksie, miłości i biznesie odtwarzamy często te same historie.

Jeśli miałabyś ochotę posłuchać więcej moich spostrzeżeń na temat seksu i prowadzenia własnej firmy (szczególnie on-line) to zapraszam Cię na specjalny webinar, który poprowadzę wspólnie z Agatą „Seks, pot i łzy czyli o tym, jak prowadzić biznes w sieci”.

Będzie o sprzedaży, perfekcjonizmie, przyjemności, afiliacjach, odmowach i wielu innych seksownych sprawach.