Fot. Zlot Latającej Szkoły, 2016, dziewczyny pozują do zdjęcia z Blimsien, a być może przy okazji wysyłają sygnały w kosmos
W zeszły czwartek otworzyłam newsletter od Kate Northup (to taka amerykańska Justyna Kwiatkowska, córka dr Christiane Northup, autorki cudownej książki o zdrowiu kobiet “Ciało kobiety, mądrość kobiety”) i dowiedziałam się, że organizuje ona konkurs w którym można wygrać udział w B School Marie Forleo + bonusy od Kate.
Ponieważ kilka dni wcześniej udział w B School wygrała Alina Serafin, która brała udział w Latającej Szkole, postanowiłam wszędzie gdzie mogę (czyli w 5 różnych “szkolnych” tajnych grupach na Facebooku) i na fanpejdżu zachęcić inne dziewczyny do udziału i działania, czyli do nakręcenia swojego filmiku – bo udział w konkursie = filmik.
Filmik Aliny. Koniecznie zobacz.
Nie dlatego, że uważam, że B School Marie Forleo jest świętym Graalem dla kobiecych biznesów. Ale dlatego, że:
a) część osób tak uważa
b) zawsze jest fajnie wygrać coś wartego 2 tys dolarów
c) udział w konkursie, czyli zrobienie video i wysłanie go to jest superkrok i “sygnał dla kosmosu”
Zaraz wyjaśnię o co mi chodzi z tym kosmosem i sygnałami. Bardzo mnie też rajcowała wizja, że spłynie na Kate zalew video kobiet z Polski i Kate zacznie się zastanawiać “co to musi być za kraj cudowny, ta Polska, TYLE tam zdolnych kobiet mieszka, hej jaka była stolica Polski, Warszawa? Może bym spędziła wiosenny urlop w Warszawie!” i przyjedzie i trafi w sam środek demonstracji przeciwko wycinaniu Puszczy Białowieskiej. Kurtyna.
No ale coś było na rzeczy, bo mój pomysł chwycił i faktycznie na Kate spadła fala video z Polski. Oglądałam je jedno po drugim i myślałam “wow”. Nie żeby były to produkcje hollywoodzkie z czołgającym się do celu Leonardo di Caprio i spektakularnymi efektami specjalnymi. Były to proste historie, opowiedziane tak lub inaczej, lepiej lub gorzej, z błyskiem w oku, z pozytywną energią. Uznałam, że nie umiem nawet faworyta swojego wybrać, że nie chciałabym być na miejscu Kate (ja zawsze mam wielki problem przy takich wyborach), po prostu dziewczyny odważyły się i zrobiły. I było to piękne. Śmiałam się, wzruszałam i mocno trzymałam kciuki przez cały weekend i dlatego nie dałam rady robić wiosennych porządków w szafie, mimo iż taki miałam plan.
Tutaj możesz zobaczyć nadesłane filmiki, są wklejone jako komentarze do wpisu.
Wyniki miały być w poniedziałek – czyli wczoraj. Z ciekawością otworzyłam maila w którym okazało się, że … nie wygrała udziału w B School żadna z Polek. Natychmiast zadzwonił do mnie Antoni Macierewicz, sugerując, że jest to spisek NATO i że on proponuje dziewczynom darmowy udział w kursie on-line “Dobra zmiana, zrób to w 21 dni sama”, który właśnie kończą składać jego młodzi i internetowo biegli asystenci. Będą pdfy, mp3ki i filmiki video.
Okazało się, że Polka nie dostała jedynie głównej nagrody, ale aż trzy superkobiety z Polski dostały wyróżnienia i w ramach tych wyróżnień inny fajny kurs Kate Northup. Gratulacje dla Ali Wilczyńskiej (House Coach), Joanny Baranowskiej (też coach, głównie dla mam, Badzzawszesoba.pl) i Igi Soleckiej!
Niezależnie jednak od wygranej lub jej braku, nakręcenie takiego filmiku jest – jak już powiedziałam – sygnałem puszczonym w kosmos. Sygnałem z gatunku “hej, tu jestem, robię, chcę, daj mi więcej (okazji, szans, fartów, ludzi postaw na mojej drodze właściwych i niech dobre pomysły spłyną na mnie jak złoty deszcz)”.
To bardzo ważne, aby regularnie puszczać takie sygnały. I nie, nie oglądałam ostatnio filmu “Sekret” i nie jestem akwizytorem “prawa przyciągania”. Ale za to lubię żydowskie dowcipy i czerpię z nich inspirację. Icek bardzo chciał wygrać na loterii i modlił się o to do Boga gorąco. W końcu Bóg nie wytrzymał, wychylił się i krzyknął: “Icek! Ty mi daj szansę! Ty kup los!”
Wygrana, czy przegrana to sprawa drugorzędna. Nie należy się do tego za bardzo przywiązywać, bo raz wygrywamy, raz przegrywamy i najczęściej nie zależy to aż tak bardzo od nas, jak by się mogło wydawać. Natchnienie i spokrewniona z nim dobra passa lubią zastawać nas przy pracy. Podobnie z resztą pisze o tym Elizabeth Gilbert w “Wielkiej Magii”.
Regularne wysyłanie w kosmos sygnałów o tym, że “hej jestem tutaj, działam, chcę” (i nie ważne czy chcesz zostać zauważoną przez media, mieć setki klientów czy się zakochać) jest podstawową praktyką, która sprowadzi do ciebie stan flow. O flow pisał bardzo interesująco amerykański psycholog węgierskiego pochodzenia o zabójczym nazwisku Mihály Csíkszentmihályi (nie znam nikogo, kto by umiał je wymówić, oprócz trójki Węgrów, których znam, oni pewnie by umieli, ale z nimi nie rozmawiałam akurat o stanie flow). A stan flow po prostu działa jak magnes dla tzw. szczęśliwych przypadków.
A co oznacza dawać sygnał?
Brać udział w takich konkursach. Zrobić filmik. Odważyć się, mimo możliwości narażenia się na śmieszność. I niewygrania. Napisać mail do nieznajomej osoby, która robić coś, co nas fascynuje z prośbą o spotkanie. Zgłosić się jako mówca TEDx. Przejść się na spacer z nastawieniem “hej świecie, oto idę JA!” Napisać do dziennikarza. Brać udział w innych konkursach. Nagrać inny filmik. Zostawić komuś swoją wizytówkę. Opublikować w końcu swoje portfolio. Zrobić akcję crowdfundingową. Napisać na lodówce czego chcemy wielkimi literami. Umówić się po cichu z losem, że bardzo chcemy, aby wydarzyło się wydarzenie X i zawiązać jako znak czerwoną wstążkę na gałęzi. Mówić zawsze przed snem, że zależy nam na Y. Wspiąć się w tej intencji na pobliską górkę (albo kopiec jak kto z Krakowa). Kupić książkę o Z. Zacząć pisać bloga. Założyć fanpejdż. Ogłosić światu, że od dziś jesteśmy … (wpisz co chcesz) i basta.
I nie przywiązywać się do rezultatu tych działań. Na ile się da.
Ej, ja umiem wymówić ‘Mihaj Cziksentmihaji”… A mnie znasz.
O nie, Tomek Biskup czyta mojego bloga! Muszę być teraz 2 x bardziej zabawna …
Hallelujah!
Dzięki Agata, to wiele tłumaczy. Jak tu być widzialnym jak się ciągle siedzi w szafie :). Czuje, że kosmos wreszcie i mnie dopadnie. A tak w ogóle to jestem pod wielkim wrażeniem dziewczyn. Niektóre filmy są mega WOW! Mam okazję z Aliną i Alą uczestniczyć w kursie sterlingowym i mam okazję na własne oczy zobaczyć jaka to ma moc. Dziewczyny warto inwestować w siebie i swój rozwój, bo to prowadzi do wielkich rzeczy. Wiedzieć co powiedzieć i jak, to umiejętność warta miliony. GOOD JOB!!!
Co to jest kurs sterlingowy?
no i znowu wpada z literówką 🙂 , chodziło o storytellingowy. a tak w ogóle, to z poczty pantoflowej się dowiedziałam o tym kursie. Dzięki Agata!
Super jest filmik Aliny Magdaleny, szczery i bardzo pro jednocześnie… a idea słania sygnałów w kosmos i odwagi narażenia się na śmieszność i niewygranie… I pomyślałam o mojej przyjaciółce… eee… no dobra, dziewczynie, którą poznałam na terapii grupowej – kiedy tam przyszłam, mówiła, że chciałaby się wyprowadzić z domu, zmienić pracę, zakochać się… Potem przez prawie dwa lata o tym, że mama utrudnia jak może, Że mieszkania drogie, że chciała do Wrocławia, ale jej tam nie chcieli, że nie udało się w takiej firmie a potem w innej… Ale szukała mieszkań, jeździła na kolejne rozmowy do kolejnych firm, a ja byłam coraz bardziej w podziwie dla jej spokojnego uporu i tego, jak wychodziła z przygnębienia po kolejnych porażkach. Teraz już mieszka sama bo wszechświat, wzruszony zapewne tym uporem, postawił na jej drodze wreszcie takie mieszkanie, na które ją było stać. I pracuje w nowej firmie, gdzie więcej zarabia i robi ciekawsze rzeczy. A że teraz pracuje w towarzystwie samych młodych panów, to rozumiecie, szanse na zakochanie też wzrosły… Ja trzymam kciuki, a dla siebie wyniosłam z tego taką lekcję, że jeśli wszechświat naprawdę coś nagradza, to wytrwałość. Tak. 🙂
“wszechświat, wzruszony zapewne tym uporem” <3 🙂
Dokładnie tak Agata! Jestem jedną z tych polek, które wysłały filmik ale nie wygrały. Ale tak jak piszesz dla mnie to bez znaczenie, i tak czuję się wygrana, bo po pierwsze odważyłam się pokazać, udostępniłam swój filmik na FB i byłam zdumiona pozytywnymi opiniami znajomych bliższych i dalszych, co tylko dodało mi jeszcze większej wiary w siebie i mój biznes plus kilka nowych osób – potencjalnych klientów dowiedziało się o moich produktach. Także same plusy i niech się dzieje 🙂 dużo miłości ślę!
Oj, bardzo się cieszę. Ja uważam, że Twój biznes jest super i ma wielkie szanse na powodzenie. Serce, które dałam mojej mamie wszyscy podziwiają i pytają skąd ma.
Czytam właśnie “Sektet”. Czy to przypadek? ;)) czy siła magnetycznego przyciągania ;))
No nie wiem. Bo ja nie czytałam.
P. Agato jestem Pani bardzo wdzieczna za te motywujace i inspirujace artykuly! czesto wiemy o pewnych rzeczach ale o nich zapominamy, lub po prostu przestajemy wierzyc, ze warto, ze sie uda. Dla mnie Pani artykuly to taki sygnal, bodziec, “kop”, wybudzenie z marazmu i nagle powraca chec dzialania, odwaga, pomysly!…mam cel i chce tego dokonac! DZ-I-E-K-U-J-E 😀
🙂
Dzisiaj akurat dzisiaj podałaś mi rękę, kiedy postanowilam poddać się i spadać w czarna dziurę smutku itp ( słonko na mnie nie świeci, nikt mnie nie rozumie, jestem słaba , może chora , no i ptaszki na mie srają…) .
Dzięki 🙂
Marta
No ptaszki srają po prostu gdzie popadnie. Nie mają ukrytej agendy.
Witaj Agato bardzo bardzo Ci dziękuję za ten artykuł i całą gamę cudnych rzeczy które robisz. Jesteś dla mnie takim ANIOŁEM o różnych barwach,pełnym radości, ufności i chęci.
Jeszcze raz dziękuję za to że JESTEŚ. Kasia J
Agato inspirujesz, czarujesz, poruszasz kosmos, nie mówisz, że będzie kolorowo i różowo, uczysz pokory i wytrwałości. Dzięki
Nie wiem, gdzie można napisać komentarz do Kopniaków, więc postanowiłam tutaj, no bo post jest o kosmosie 🙂
A napisać muszę, bo inaczej się ususzę. Bądź uduszę. Ale będzie krótko: zachwycają mnie te Kopniaki. Oczywiście jedne mniej, inne bardziej, a jeszcze inne to cios w samo serce. Na przykład ten o jodze ukrytego języka. Ten o wchodzeniu tam, gdzie najciemniej. I jeszcze ten o muchomorze, który chciał być jeżem. I ten dzisiejszy, który wyrzucił mnie, dosłownie i w przenośni, na zupełnie inny poziom przeżywania… Jak rozbiegane mrówki krzątamy się z nosami przy ziemi, tej pisanej z małej litery, a przecież jest jeszcze ta pisana wielką, która zupełnie zmienia perspektywę.
Przyjaciółka, której podesłałam linka na stronę LS napisała mi “Dziękuję Ci, Dobra Kobieto”. Przekazuję teraz to podziękowanie Tobie, Agato 🙂 I miłego dnia życzę, bo jeszcze rano.
Joanno, dzięki! 🙂 Cieszę się.