Wygraj książkę.
Podziel się swoją fascynacją ostatnią. Co Cię kręci, co Cię podnieca? Może to być film, serial, osoba, teledysk, idea, strona www, kurs on-line, miejsce, książka, opera, cytat. Coś, co sprawia, że w kółko powtarzasz “wow, wow, wow”, a krew Ci szybciej krąży. Zaspokój mój głód “rzeczy wow” i wygraj mądrą i lekko napisaną książkę Gretchen Rubin o tym jak można zmienić swoje nawyki i wprowadzić trwałe zmiany. Na lepsze.
Rozstrzygnięcie: piątek 19.02.2016, godz 12 w południe
Jestem zafascynowana tym, co odkrywam, czytając “Drogę Artysty” Julii Cameron. Ta książka, która “przyszła do mnie” po spotkaniu z Agnieszką Prucią (Misiura), otworzyła we mnie “szósty zmysł” motywacji przez wielkie M. Taka motywacja to iskra, która powoduje, że nią powodowana, zapalasz się ogniem do czegoś, co ma szansę ponieść Cię tam, gdzie jest Ci dobrze. Ze sobą, swoim celem i gdzie odczuwasz sens tego, co robisz. Ważne jest aby w trakcie odczuwania tego rodzaju motywacji nie dać się temu ogniu wypalić do cna z energii, radości, chęci podążania za pierwszą iskrą. Taka motywacja wypływa z głębi Ciebie, po wielu próbach jej odnalezienia. Taką motywacją zostajesz obdarowana po kilku „za” i „przeciw”. To swego rodzaju motor napędowy, który uruchomiłaś akurat wtedy, kiedy próbowałaś czegoś innego, kiedy krążyłaś wokół własnej osi i zagarniałaś odłamki własnych doświadczeń. Ten rodzaj motywacji, przebije się przez wszystkie „nie chce mi się” i „to wszystko bez sensu”. Obudzi Cię w nocy i nie pozwoli już zasnąć, dopóki nie powiesz: „Ok motywacjo, będę działać” Ona wskaże Ci Twój cel i misję. Uświadomisz sobie dzięki niej, po co do tej pory tak błądziłaś. Ten rodzaj motywacji zwyczajnie zrobi dla Ciebie wszystko, żebyś weszła na swoją własną drogę i żebyś czerpała z niej siłę. Ten rodzaj motywacji pozwoli niespokojnym duchom odpocząć a Tobie odkryć satysfakcję, że wszystko (absolutnie wszystko) musiało się wydarzyć, żebyś doznała tego olśnienia.
🙂
Tak, ta książka to turbodzieło. A dowiedziałam się o nim w sposób dość zabawny. Mieszkałam kiedyś w Dusseldorfie i miałam kolegę, miał na imię Michael. Był cynicznym, ironicznym i bardzo neurotycznym człowiekiem. Zawsze ubrany na czarno. Palił ze 100 papierosów dziennie, był bezrobotny i interesował się sztuką, w szczególności video artem. Chodziliśmy na różne wystawy i jeździliśmy na imprezy techno, na których on nawet nie tańczył, tylko stał i palił papierosy. Ok, było w nim coś miłego, inaczej byśmy się nie kolegowali. Ale nigdy nie widziałam, żeby Michael okazywał autentyczny entuzjazm. Dopóki kiedyś nie opowiedział mi o “Drodze artysty”. Powiedział, że to wspaniała książka, która zmienia ludziom życie i on ma zamiar się zastosować i robić wszystkie ćwiczenia. To było tak zaskakujące, gdyby nagle Doda powiedziała Wam, że postanowiła zrobić doktorat z filozofii. Z katolickiego personalizmu. A pierwszy raz przeczytałam Drogę Artysty wiele lat później. To było w Berlinie, moja przyjaciółka Silvena zaprowadziła mnie o księgarni, żebym kupiła sobie książkę o syndromie hiperwrażliwości (uważała, że go mam), ale nie znalazłyśmy tej książki, za to wpadła mi w ręce przeceniona Droga Artysty… Po niemiecku 🙂
Ostatnio czytam sporo książek, przy których zamiast “wow, wow, wow” powtarzam “No proszę! Przecież robię tak od lat!”. I może się to wydawać mało porywające, ale to nieprawda. Wręcz przeciwnie. To cudowne uczucie “Nie myliłam się, idę dobrą drogą”. A wszystko w temacie “leniwego pracoholizmu”, “leniwego rodzicielstwa” i autentyczności w wyborze takiego sposobu bycia:
1. “Esencjalista”
2. “Zwlekanie się opłaca”
3. “Jak być leniwym”
4. “Rodzicielstwo przez zabawę”
5. “Być rodzicem i nie skonać” (idiotyczne tłumaczenie, oryginalny tytuł “Idle parenting”)
6. “Autentyczność przyciąga”
A jeśli chodzi o cytaty… Zawsze powtarzałam, że są sprawy ważne i ważniejsze. Po przeczytaniu “Esencjalisty” wiem, że są SPRAWY WAŻNE I CAŁA RESZTA.
Ja polecam książkę “Daruj sobie. Przewodnik dla tych, którzy nie potrafią przestać “. Burzy mit amerykańskiego snu, że każdy może wszystko. Zachęca do obserwowania się i odrzucenia, rzeczy, które nie są dla nas dobre. Dla mnie odkrywcza i poszerzajaca horyzonty.
Podpisuję się pod tym co mówisz w 100% 🙂 Ta książka pozwoliła mi spojrzeć z innej, całkowicie nowej perspektywy na swoje życie. I przyszła do mnie kiedy najbardziej jej potrzebowałam, bo intuicyjnie czułam, że “coś tu jest nie tak” 🙂
Czyli to jest tak zwany “grubszy trend”. I wspaniale. A Ty go masz we krwi lub doszłaś do miejsca, z którego wyrasta…
Mam podobnie, choć z innych lektur 🙂
Dziękuję za to hasło: Są sprawy ważne i cała reszta”. Biorę do zastosowania 🙂
mnie ostatnio TURBO zainspirował ten artykuł –> http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,19361244,a-co-masz-do-stracenia-trwanie-w-sytuacji-ktora-nas-unieszczesliwia.html?disableRedirects=true
Dzięki 🙂
TO: http://flowetrythakilla.soup.io/post/641495261/You-are-allowed-to-be-both-a
Dobre, dobre. Świetne! Kradnę i wpisuję do kajetu.
Ostatnio moim motywem przewodnim są notatki Antoniego Kenara, legendarnego wychowawcy Państwowego Liceum Technik Plastycznych w Zakopanem, najsłynniejszej średniej szkoły plastycznej w Polsce. Kenar był wybitnym pedagogiem (jego uczniem był m.in. Hasior), znanym z niezwykłych metod wychowawczych. Osobowość artysty rozumiał jako harmonijny rozwój pierwiastków racjonalnych i uczuciowych. – „Myślcie, to jest wszystko czego chcę was nauczyć – notował. – Kiedy zrozumiecie, że myśleć to jest więcej niż wiedzieć, że to jest przeżyć, czuć, rozumieć, tworzyć – to myślenie nie będzie wam sprawiało przykrości, będzie was pasjonowało”. Czy to nie piękne motto dla Latającej Szkoły? 🙂
O! To jest mocny faworyt mój do wygranej 🙂 Ale do piątku nie wiadomo co się stanie. Dzięki.
Piosenka która mnie poruszyła do szpiku kości po hiszpańsku ale załączam tłumaczenie dla zainteresowanych. Polecam odsłuch w oryginale. ENJOY!
Calle 13 – Latinoamérica https://www.youtube.com/watch?v=DkFJE8ZdeG8
Jestem tym, co zostawili Oni, jestem tym, co Ci zabrali,
Miasteczkiem ukrytym wśród szczytów,
Moja cera jest ze skóry, więc zniesie każdy klimat,
Jestem fabryką dymu,
Ręką robotnika zapewniającą byt,
Zimnym frontem w środku lata,
Miłością w Czasach Zarazy, bracie!
Jestem słońcem, które się rodzi
I dniem, który umiera najpiękniejszymi zachodami słońca
Jestem żywym rozwojem
Dyskursem politycznym pełnym pustosłowia
Najpiękniejszymi twarzami, jakie znam,
Jestem fotografią Zaginionego,
Krwią w twoich żyłach,
Jestem kawałkiem ziemi wartym swej ceny,
Koszykiem z fasolą
Jestem Maradoną strzelającym Anglii dwa gole,
Jestem tym, który podtrzymuje flagę,
Moje Andy są kręgosłupem tej planety,
Jestem tym, czego nauczył mnie mój ojciec:
TEN KTO NIE KOCHA SWOJEJ OJCZYZNY, NIE KOCHA SWOJEJ MATKI.
Jestem Ameryką Łacińską
Ludem pozbawionym nóg, który jednak chodzi!
****
Nigdy nie kupisz wiatru
Nigdy nie kupisz słońca
Nigdy nie kupisz deszczu
Nigdy nie kupisz ciepła
Nigdy nie kupisz chmur
Nigdy nie kupisz kolorów
Nigdy nie kupisz szczęścia
Nigdy nie kupisz mojego bólu
****
Mam jeziora, mam rzeki i szczerzę zęby w szerokim uśmiechu,
Mam śnieg, który makijażem zdobi me góry,
Mam słońce, które mnie suszy i deszcz, w którym się kąpię,
Pustynię odurzoną pejotlem,
I napojem z pulque, by śpiewać z kojotami
Wszystko, czego potrzebuję!
Mam płuca oddychające czystym błękitem
I wysokość, która dusi,
Jestem dziąsłami w ustach żującymi kokę,
Jesienią wraz z jej więdnącymi liśćmi,
Wersami pisanymi pod rozgwieżdżonym niebem,
Winnicą pełną winogrom
Plantacją trzciny w kubańskim słońcu,
Jestem Morzem Karaibskim czuwającym nad domostwami,
Odprawiającymi rytuały święconą wodą,
Wiatrem, który przeczesuje moje włosy,
Jestem wszystkimi świętymi, którzy wiszą na mej szyi,
Rdzeń mojej walki nie jest sztuczny,
Bo prawo do mojej ziemi jest naturalne,
****
Chodźmy! Maszerując, wyrysujmy drogę!
Pracuję ciężko, ale z dumą,
Tu się dzieli wszystkim. Co moje, to Twoje,
Ten lud nie utonie w zetknięciu z potężną falą,
A co zostanie zniszczone, ja odbuduję,
Nie odwrócę wzroku, gdy na Ciebie patrzę, abyś zapamiętał jak się nazywam
Operacja Kondor zaatakowała moje gniazdo,
Wybaczyłem, ale nigdy nie zapomnę,
Chodźmy! Tu tętni walka!
Chodźmy! Śpiewam, bo słuchacie!
Chodźmy! Tutaj jesteśmy!
Niech żyje Ameryka!!!
Nigdy nie kupisz MOJEGO ŻYCIA
Piękne.To ja odpowiem tym https://youtu.be/29XRgoYS7CA
Wszyscy zapewne będą pisać o wzniosłych książkach czy cytatach, które ich uskrzydlają, dają natchnienie i wywołują ekscytację. A u mnie ,,wow wow wow,, wywołał kurs on-line z obsługi tabel przestawnych w excelu ( nie wiem czy mogę reklamować firmę, która to organizowała, więc nie wklejam linku).
Wiem, że to brzmi dziwnie i zalatuje pracoholizmem, ale siedziałam 2 godziny z otwartą buzią, patrząc co można w tym ,,nudnym,, programie stworzyć za pomocą kilku kliknięć. Następnego dnia od razu wykorzystałam wskazówki do przygotowania danych i byłam z siebie taka dumna jak dawno:) Drogie Panie szczęście można również znaleźć w prozie życia. Nawet raporty wykonane szybciej pozwalają się chwilę pocieszyć:)
Dla mnie to nie brzmi dziwnie. Sama bym chętnie skorzystała, czy mogę Cię Kamilo prosi jednak o reklamę firmy?
Proszę bardzo:) http://www.iexcel.pl część materiałów jest darmowa, więc można korzystać do woli:)
Ostatnie odkrycie – strona internetowa “Dzienniki stołowe”. Nikt nie pisze piękniej o jedzeniu. Kulinaria to moja pasja, sama prowadzę blog kulinarny, jednak teksty które znajduję w “Dziennikach …” niesamowicie motywują do gotowania i odkrywania nowych smaków. Cytat:
“Im bardziej zima, tym więcej we mnie marzeń o curry, więc wczoraj na obiad zaimprowizowałam takie z indykiem, jarmużem, groszkiem i cudem znalezioną, ostatnią chyba w tym sezonie dynią. Wcześniej byliśmy na przechadzce, Skaryszak wygląda jak ze snów, albo to ja mam taki w oczach filtr. Ciastka i ciepłe mleko z miodem przy stole i przy świeczce. Ciepłe mleko szarym rankiem, przed wyjazdem na lotnisko. Dziś zagrzeję się krupnikiem, nie mam specjalnego zamiaru wystawiać nosa spod kołdry przez dwa miesiące, bo bardzo dobrze czyta mi się „Cud”, a w kolejce „Tatuaż z tryzubem” Szczerka.”
Brzmi bosko. Comfort food. Dziękuję pięknie! Coś czuję, że zasmakuję.
Dziękuję za podzielenie się tym odkryciem.
Czasami, kiedy robię porządki trafiam na stary wycinek z “Wysokich Obcasów”. Nadszarpnięty zębem czasu, ale starannie wsunięty do plastikowej koszulki. Tekst jest o dziewczynie, która pomaga innym kobietom zacząć zarabiać na swojej pasji. Na tyle mnie ujął i zapadł w pamięć, że pożókła kartka od paru lat opiera się wszelkim świątecznym porządkom. Wyszła nawet obronną papierową rączką z sylwestrowego ogniska nad Wisłą. W trakcie Mojego Wielkiego Sprzątania 2014/2015.
Kiedyś na widok tego wycinka mówiłam “fajny pomysł, ciekawe kto to i jak się potoczyły losy tego projektu”. I wkładałam gdzieś między książki, do szuflady. Tak “ku pokrzepieniu i inspiracji”. Na później. Bez konkrenego planu. No bo jak można wyrzucić do kosza fajny tekst? 😉
Ostatnio znowu na niego trafiłam. Tym razem reakcja była inna “Wow, przecież to Agata z Latającej Szkoły! Przez ten cały czas nie wiedziałam, że to ona!”
Agato, znam Ciebie i Latającą Szkołę wyłącznie z internetu. A nie… nie tylko! Mam też czerwony “Zeszyt ćwiczeń”, z którego korzystam w miarę potrzeb w spontanicznej kolejności. Ostatnio coraz częściej! Mam też cały arsenał newsletterów, które czytam i przechowuję w Gmailowej szufladzie. Trafiłam też kiedyś na Twój webinar. Mówiłaś o tym, że introwertyk także może być przedsiębiorczy. Ulga i ekscytacja w jednym!
Uwielbiam odkrycia z Twoich newsletterów! Te wszystkie linki, rekomendacje, sentyment do Jenny Marbles, podziw dla Marie Forleo. Poczta Pantoflowa, choć do krótkich nie należy, w tajemniczy sposób wciąga i nie mogę przestać czytać, zanim nie dojdę do końca i nie wyklikam większości linków. Czuję duże porozumienie piór!
Nie byłam na Zlocie, ale pewnie to kwestia czasu! Zwłaszcza, że dookoła coraz więcej tych, co były 🙂 Dobrze, że jesteś, Agato 🙂
PS: Napisałam to wszystko bez czekania i ociągania. Najwyraźniej możesz być także nieodkrytym lekiem na prokrastynację i perfekcjonizm 😉
No to się wzruszyłam… Serio.
a ja nic od dłuższego czasu nic nie przeczytałam. zaliczam kolejnego doła i mimo wielu przemyśleń nie potrafię znaleźć sposobu na siebie. szukam czegoś co wywołałoby u mnie wow.
Też się tak czułam czasem. Jedyne co mogę powiedzieć: SZUKAJ. Szukaj, bo to w końcu przyjdzie i przełamie mrok i doła.
Moim numerem jeden na liście “wow” rzeczy jest… retardacja napięcia… Liryczna Grafika. W końcu jest coś wartościowego w tym Internecie. Polecam, szczerze. [https://www.facebook.com/LirycznaGrafika/]
Drugim “wow” jest ta piosenka [https://www.youtube.com/watch?v=9hOcZsBGfjc] – ten głos, ta koncepcja teledysku i sam tekst. To jest jedna z tych piosenek, przy których się zastanawiałam, jak mogłam bez niej żyć.
Wisienką na torcie jest Wiedeń. Byłam tam ostatnio i zatraciłam się w tym mieście. Naprawdę! [http://postimg.org/image/j17mzq1zp/]
Pozdrawiam serdecznie! Bardzo fajny konkurs 🙂
Małgorzata
Bardzo fajne inspiracje! Wiedeń – dawno nie byłam. Kiedyś o mało co nie dostałam zawału serca w domu strachów na Praterze. Plus masa innych przygód. Ale najlepsze przygody mieli tam moi trzej koledzy, dwaj artyści + jeden muzyk (hm, właściwie to on był moim chłopakiem), którzy pojechali “na zarobek uliczny”, oczywiście mieli zamiar sprzedawać obrazy i grać. Mnie z nimi nie było. Ale jak słuchałam ich opowieści, to był właśnie ten moment kiedy byłam blisko posikania się ze śmiechu…
“Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.” Albert Einstein
…
A poza tym, to wciąż chodzi mi po głowie pytanie, które zadała mi moja córka: “Mamo, dlaczego marzenia się czasem nie spełniają?” To pytanie jest dla mnie największą inspiracją i motywacją do działania. Chcę jej za parę lat powiedzieć, że do spełniania marzeń najbardziej potrzebna jest ODWAGA, której mam nadzieję mi nie zabraknie…
Hej:) Mnie ruszył ostatnio cytat,że”biznes zaczyna się od sali gimnastycznej,a nie od stadionu”-narazie w ramach rozgrzewki przed biznesowej odkryję swoje moce na warsztacie z Gabrielą z Kobiecej siły,którą podziwiam. Muzycznie ładuje mnie Mika-“We are golden”; K’naan-“Dreamer; East West Rockers “Nie ma miejsca jak dom”i”Wielka energia”. Książkowo obecnie inspiruje mnie Shaaron i Steve Biddulph “Wszystkie sekrety szczęśliwego dzieciństwa” to tak rodzicielsko,a tak dla siebie to Moniki Górskiej “Spełnij marzenie,marzenie spełni Ciebie” cudowne życiowe lekcje przewodzi im myśl,że warto zatrzymać się i wsłuchać w siebie. A dla ognia i zmysłowości w związku webinaro-warsztaty z Love by Santi ❤ pozdrawiam Marta
Lesia, cieszę się, ze się zobaczymy! Świetną masz listę inspiracji 🙂
Moja ostatnia inspiracja to film “JOY” – zresztą chyba jakiś czas temu “reklamowany” przez ciebie Agato. Z moim obecnym stanem ducha rezonują zwłaszcza dwie sceny – pierwsza, w której mała Joy tłumaczy siostrze, że nie potrzebuje księcia bo ma SUPERMOC. A ja właśnie jestem na etapie szukania swoich supermocy 🙂 i druga gdy córka Joy z pełna powagą mówi , że właśnie projektują wynalazek i że to jest ich PRIORYTET. I to mnie tak uderzyło, bo mówi o podstawowej zasadzie, by skupić się na tym co dla nas ważne. Cały film jest rewelacyjny – podziwiam siłę i wiarę w sukces.. budzi się iskierka nadziei, skoro ona dała radę walczyć z całym światem to może i ja dam ?
Blogowo od jakiegoś czasu moim guru jesteś TY i Pani Swojego Czasu. Uwielbiam czytać wasze teksty i newslettery. Zasadę “Bój się i rób” wdrukowuje w mózg i wdrażam w czyn 🙂 Pozdrawiam serdecznie
O tak, tak! Priorytet i Supermoc! 🙂 I jeszcze mnie najbardziej wzruszyło to, że nawet jeśli matka Cię nie wspiera, zawsze znajdą się inne Kobiety w twoim otoczeniu, które będą w ciebie wierzyć.
Właśnie odkryłam,że już tego nie grają w kinach. Jednak człowiek jak znajduje czas na przyjemności jak wyjście do kina to się okazuje,że ups;P
‘Bój się i rób’ – odkąd zobaczyłam to hasło na zlotowych torbach, a potem przeczytałam Twoją książkę, która wywarła na mnie ogromne wrażenie moje myślenie zmieniło się od tego, kształtowanego przez całe życie, że nie należy się bać, żę strach to wróg i trzeba go pokonać na to, że boję się i działam, a wycięte hasło z torby wsadziłam w ramkę i mam na komodzie, z której co rano wyciągam rzeczy i tym samym od spojrzenia na nie zaczynam dzień. I boję się, ale działam, bo bardzo mocno to we mnie utkwiło. Aktualnie książkę czyta już trzecia osoba, muszę się nią dzielić, bo chcę, by bliskie mi osoby też mimo strachu właśnie się bały i robiły. To sprawiło, że ‘wow, wow, wow’ ma w trybie ‘endless replay’ w głowie, a ciśnienie od tej pory już nigdy nie było książkowe. Dziękuję Ci za to!
“Żyj z całych sił, i uśmiechaj się do ludzi
bo nie jesteś sam.
“Piosenka Dżemu “Do kołyski”. Niedawno uczestniczyłam w kilkudniowym treningu interpersonalnym w górach. Niesamowite doświadczenie emocjonalne, którego życzę każdemu. Co wyniosłam? Głębię odczuwania drugiego człowieka, głębię odczuwania i zrozumienia samej siebie. Tak intensywnego bycia tu i teraz ze sobą i z innymi nie doznałam jeszcze w swoim dotychczasowym życiu. Najpiękniejszy dar jaki otrzymałam od trenera prowadzącego sesję, to właśnie szczere spojrzenie w oczy i słowa tej piosenki, które zabrałam ze sobą na przyszłość.
Padają tu mądre i rozwijające słowa. Uwielbiam takie! Ostatnio jednak robię coś na przekór- w tej ciągłej gonitwie za własnym wzrostem, pełnym wykorzystaniem zasobów, redukcją deficytów, pracą na pełnych obrotach, gonitwą myśli itp. itd. odkryłam pewne zdanie, które wywołało mój szczery uśmiech i pozwoliło się zatrzymać. Podsyłam je tutaj.
Bo przystanek też jest genialną inspiracją! Pozdrawiam!
https://www.facebook.com/zespolmysleniaironicznego/photos/a.112079778802235.17945.112069525469927/1092256904117846/?type=3&theater
“Zakochania” Haviera Mariasa. Jestem ksiazkacholikiem, wszyscy znajomi o tym wiedzą, czytam zawsze kiedy mam wolny moment, choćby 5 min. I nie kazda ksiazka sprawia że ‘odlatuje’. Pisze to oczywiscie, żebyś zobaczyła pełny obraz.
Ta książka, pomimo kiepskiego tytułu i średniego opisu, spowodowała ciarki na moich plecach. Ilość idei i mnogość przemyśleń na jedanej strony można smialo porównać do dziel Balzaka!
Nawet jeżeli nic nie wygram, musisz przeczytać chociaż kilkanaście pierwszych stron 🙂
Władysław Jagiełło – przetrwał dużo hejtu, czekając na odpowiedni moment i pijąc wodę ps. pozdrawiam wszystkich na diecie:)))0
Efekt “wow” zdarza mi się ostatnio dość często. Jak mały człowiek – moja córka nie widzi ograniczeń, nie wie, że coś jest trudne, że coś ją ogranicza – po prostu próbuje. Próbuje stawać – choć chwieje się, “mówi” do mnie z takim przekonaniem, jakby prowadziła dyskusję na najwyższym szczeblu i choć nic nie rozumiem, choć widzę, że ten pierwszy krok jeszcze daleko to zadziwia mnie jej upór w dążeniu, próbowaniu, chęć zdobywania nowych umiejętności.
Muszę się tego od niej na nowo uczyć, bo wracając po macierzyńskim tak trudno uwierzyć mi w swoje siły
Moje inspiracje?
Dorota Dusia Grądzka – znana Ci osobiście. Mi również. Od nastu lat. Najlepszych lat w moim życiu, również dzięki Niej 🙂
Książki – ostatnia to Uchwycić Żywioł Kena Robinsona, o tym jak uchwycić to co Cię kręci i rozwijać. Napisana tak, że chce się czytać. I działać.
Ludzie – uwielbiam różnorodność spojrzeń różnych ludzi na to samo. Nie ma dwóch takich samym ludzi i dwóch takich samych spojrzeń. Na bazie tej myśli stworzyłam album na FB “DIXIT czyli Marzenia2016” https://www.facebook.com/magda.zalewska.7923/media_set?set=a.10204880149595041.1073741834.1578753082&type=3&pnref=story. Inspiruje mnie to jak ludzie piszą o swoim spojrzeniu na karty DIXIT.
Album przemigrował do fanpage’a, którego muszę teraz rozhulać, bo to nie działa jak widać samo przez się i przez polubienia 🙂
Ken Robinson i Ludzie – zainspirowali mnie do tego aby stworzyć projekt “Jak uchwyciłeś swój żywioł?”. To będą wywiady z ludźmi, o których myślę, że są “w swoim żywiole”. Listę ludzi na pierwsze wywiady już mam. Teraz tworzę listę pytań. Upublicznię to na blogu, który powstanie. A potem wydam książkę. Papierową!!!
Od jakiegoś czasu śledzę kanał fotografki z Niemiec Nadii Meli, którą wielbię i podziwiam, ale chciałam się z Wami podzielić jej jednym filmikiem, który mocno coś we mnie poruszył. Jest skierowany do aspirujących osób z artystyczną duszą i mówi o poszukiwaniu własnej drogi, na której cudza wiedza i doświadczenie to tylko jakiś etap.
https://www.youtube.com/watch?v=J_ZDSIg2ngM
Pierwszy raz widziałam go w momencie, kiedy byłam na początku własnych poszukiwań, na początku nauki (nadal tak się czuję) i wywołał we mnie bunt. Miałam wrażenie, że to takie pitu, pitu “bądź sobą”, wyświechtane frazesy. To co mówiła Nadia nie dawało mi jednak spokoju. Nie podobało mi się to, bo nie lubiłam być sobą, bo widziałam, że to co robię nie spełnia moich oczekiwań i bo chciałam być tymi, którzy tak mi imponują. Wydawało mi się, że na tym polega nauka. By nauczyć się jak być kimś lepszym, czyli innym niż jestem ja teraz.
Jej film i przekaz były jednak tak autentyczne, że zostały ze mną na dłużej.
Powoli przekonuję się i widzę na własnej skórze, że miała rację. Ciężko wyrazić mi proces i uczucia, które pojawiają się, kiedy człowiek stara się odnaleźć w tym co tworzy.
Dać innym być sobą i zaufać sobie – najtrudniejsza sprawa. W sztuce, czy w biznesie.
Wracając jednak do Nadii Meli, fotografom bardzo polecam jej kanał, a filmik osobom, które ciągle są niezadowolone z tego co robią i chciałyby być takie jak ich autorytety.
Niektórzy chodzą do kościołow…dopiszcie sobie co chcecie -dlaczego.
Dla mnie takim miejscem, które doładowywuje moją energię życiową jest Teatr.Napisałam przez duże T, bo , o takim myślę. Widziałam bardzo wiele spektakli w swoim życiu.Niestety , niektóre pozostaną już tylko w mojej zmitologizowanej pamięci.Na czele tego pochodu stoi jednak Krystian Lupa ze swoimi przedstawieniami.Inspiruą pod każdym względem.
Chciałabym mając ponad 70 lat być ciągle- tak jak On- gotową na Rewolucje, nie tylko teatralne.
Moją fascynacją są konie i to całkiem niedawną. Od dziecka marzyłam, żeby jeździć konno, najpierw nie było gdzie, potem nie było pieniędzy, a potem wiele wiele innych, łacznie z myśleniem, że jestem już za stara. Półtora roku temu coś się we mnie zmieniło, pękło i postanowiłam zapisać się na pierwszą lekcję. Byłam przerażona i szczęśliwa jednocześnie! Od tamtej pory jeżdże regularnie, czasem wstaję o 4:30, żeby tylko móc pojeździć. Za mną jest wiele siniakôw, frustracji, upadków i kilometrów. Teraz konie są moją odskocznią, miejscem gdzie mogę przełączyć się do innego świata. Dodatkowo są źródłem inspiracji i pomysłów, które przychodzą razem z wiatrem podczas galopu w lesie 🙂 Pozwalają się zdystansować, spojrzeć na wszystko z innej perpektywy, napędzają mnie do działania w innych dziedzinach życia!
Trochę cudne:
https://www.youtube.com/watch?v=MXCHjJ5Mh6w
Agato, zdanie, które mnie prowadzi to “turn your can’ts into cans and your dreams into plans”. To motto mojej firmy, na którą pomysł zakiełkował po Twoim I Zlocie w 2015 roku. Dziś odpaliłam stronę, zrobioną dzięki kursowi Eweliny Muc “WP dla zielonych”. Boję się okropnie, krytyk sieje spustoszenie w moim umyśle, ale Zlot, listy z Latającej Szkoły i dziewczyny wokół niej skupione bardzo zmieniły moje życie i myślenie. Dlatego boję się i próbuję. Dziękuję, pozdrawiam i dzielę się myślą, której melodia od kilku miesięcy dodaje mi skrzydeł.
Mnie poruszyło jedno zdanie z rzeczonej książki G. Rubin, i tak mi chodzi po głowie: “Ważny jest postęp, a nie perfekcja”. Miłego dnia! 🙂
Mnie zachwycają zatrzymane chwile. Gdy patrzę jak para unosi się fantazyjnym splotem znad herbaty, jak krople spływają po szybie, jak słońce odbija się w kałużach… Zachwyca mnie i fascynuje doskonałość świata.
A u mnie trochę inaczej… od jakiegoś czasu powróciłam do tanga argentyńskiego po przerwie na dzieciaczka i zmianę miasta, w którym nie było gdzie tańczyć. A teraz jest i jest to piękny czas inspiracji, energii i ognia 😉 Czas w którym liczy się tylko zabawa muzyką i interpretacją.. Milongi mamy w niedzielne wieczory przez co łatwiej wchodzi się ‘w poniedziałek’ a weekend staje się dłuższy… Gorąco polecam!!
A ja mam trzy Kobiety.
Pierwsza to siostra Anna Bałchan https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Ba%C5%82chan. Podziwiam za podejście do pracy, doświadczenie i niesamowitą życiową energię. Odkąd przeczytałam książkę, która jest zapisem wywiadu-rzeki z s.Anną, bardzo chciałam wziąć udział w jej warsztatach. Byłam, doświadczyłam, poczułam MOC. Różnica wyznaniowa nie odegrała tu żadnej roli (sama nie jestem Katoliczką). Jak dla mnie jest jednym wielkim WOW.
Mowa o książce http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,175,Kobieta-nie-jest-grzechem
Druga to Bernadeta Grobelny http://trenerzy.slask.pl/members/bgrobelny/
Kobieta-Anioł. Świetna trenerka, empatyczna, mądra, życiowa. Prezeska Stowarzyszenia Kobiet Aktywnych SPINKA z Katowic http://www.spinka.slask.pl/. Poznałam ją właśnie dzięki udziałowi w Szkole Liderek Województwa Śląskiego.
Niedawno oznaczona Krzyżem Wolności i Solidarności http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Bernadeta_Grobelny. Ma moje WOW za umiejętność łączenia w jedną, spójną całość, dotychczas zdobytą wiedzę i doświadczenie, pełne szacunku podejście do człowieka i natury oraz danie sobie prawa do niewiedzy.
Trzecia to Ewa Pohlke. Malarka, której obrazy chciałabym po prostu mieć. Z nieznanych mi jeszcze powodów, pociąga mnie jej twórczość. WOW za jej pełne pokoju i radości podejście do życia.
Polka, obecnie mieszka i tworzy w Kownie. Bloga ma chyba mocno opuszczonego, ale jest aktywna na fb https://www.facebook.com/profile.php?id=1021999406
W moim przypadku to WOW wywołuje osoba i to nie jakaś tam całkiem obca, autor bestsellerów, a pewna osoba z mojego najbliższego otoczenia. Nie wiem, czy życzyłaby sobie podawania jej danych, więc nazwijmy ją G. G każdego dnia udowadnia mi, wbrew temu co wiele osób mówi – że “w tym kraju, żeby do czegokolwiek dojść, trzeba zakombinować, zachachmęcić” jest zupełnie inaczej. Że nie trzeba kombinować, a uczciwą pracą i dbaniem o własną firmę, rzetelnym prowadzeniem księgowości, a przede wszystkim – pielęgnowaniem długotrwałych relacji z klientami można osiągnąć wiele. I takich motywujących osób w otoczeniu chciałabym życzyć każdej z Was.
Wczoraj jakaś dobra dusza podrzuciła to na FB. No i stało się. Zakochałam się w meksykańskiej dyrygentce! Mam ochotę jeździć za nią po świecie z aparatem i robić jej same obłędne zdjęcia! https://www.youtube.com/watch?v=YfKBfH0g_Hc
hmm a mnie zachwyca tak wiele rzeczy że wybrać trudno:
ostatnio na spacerze z psem zachwyciły mnie krople deszczu na gałęziach jeszcze bez liści tak pięknie się mieniły w słońcu jak jakieś diamenty,
zachwyciła mnie ostatnio siła spokoju w lesie i kojący szum drzew a także ciepło słońca i jego moc,
zachwyciła mnie wiara naszego psa że na spacerze w polach na wsi dogoni zająca,
jest we mnie też taki inny zachwyt-kosmiczny-uniwersalny( nie wiem jak nazwać) bo noszę go w sercu do dziś: to zachwyt, który pojawił się gdy spojrzałam kiedyś w oczy dopiero co narodzonemu człowiekowi ( z zawodu jestem położną więc mam kontakt z taki ludźmi) co zobaczyłam? spokój i głębie i rozkosz i błogość ..-taki inny wyraz oczu niż mają dorośli,ponoć oczy są “wyrazem duszy”.
Są też słowa, które wzbudziły mój podziw bo mówią o kobiecej mądrości:
“….kobiety skutecznej wykorzystują inteligencję.Mężczyzna przychodzi na świat i tworzy swą biografię.Kobieta ma połowę biografii napisaną już w chwili narodzin, jakby miała zakodowaną umiejętność radzenia sobie w życiu…Chodzi o zrozumienie świata i jego skomplikowanych zasad. W kryzysowej sytuacji to kobieta ujawnia siłę wewnętrzną o wiele większą niż każdy facet. Lepiej znosi poranienia,ból,samotność ,rywalizację. Kobiety instynktownie wiedzą więcej, inaczej trzeba to docenić……”( z wywiadu z Arturo Perez-Reverte hiszpańskim powieściopisarzem i dziennikarzem) – znalazłam to na ścianie jednej z krakowskich kafejek i zgadzam się z tym w 100% bo jak napisała Clarissa Pinkola Estes w “Biegnącej z wilkami” kobieta jest jak ..saguaro-kaktus, którego można podziurawić kulami,pokroić,przewrócić,podeptać a mimo to nie straci swej żywotności i wciąż przechowuje życiodajną wodę, wciąż rośnie dziko i regeneruje się z czasem.
Spróbuję jeszcze raz, bo to jest takie piękne, tak bardzo budzi kobiecą duszę i trafia wprost do serca, że nie mogę się tym nie podzielić!!!
http://www.filmsforaction.org/watch/today-i-rise/#.VsOde25iU6k.facebook
Ja nie w ramach konkursu, bo książkę G.Rubin mam już w formie e-booka, ale z chęci podzielenia się moim “wow” :). Książkę polecaną przez Ciebie Agato – “Wielka magia” Elizabeth Gilbert połknęłam szybciutko, o czym już gdzieś wspominałam i dziękowałam za jej polecenie- jest jak sam tytuł magiczna, ale jeszcze przypadkiem natrafiłam na jej dopełnienie w postaci podcastów z autorką w roli głównej. Polecam: http://www.elizabethgilbert.com/magic-lessons/
Przeczytałam Pocztę Pantoflową, więc moja inspiracja będzie, mam nadzieję, z tych praktycznych.
Ważne jest dla mnie to, co noszę, ale nie mam czasu ani najmniejszej ochoty, żeby o tym na co dzień myśleć. Jakiś czas temu postanowiłam uporządkować swój styl i swoją szafę. Dążę do szafy, w której będę mieć same ulubione rzeczy. Do takiej, przed ktorą staję zaspana o 7 rano, wyciągam losowo wybrane rzeczy i one do siebie pasują, a ja się w nich czuję dobrze. Tu nie ma miejsca na nadmiar, jest za to dużo miejsca na gruntowne poznanie własnej filozofii i stylu, no i, niestety, żelazną konsekwencję.
No i teraz inspiracja: Maria i jej blog http://ubierajsieklasycznie.pl. Maria pisze o modzie w duchu slow, o budowaniu własnego stylu w oparciu o to, jakie jesteśmy. Nie ma tam typowego dla stylistek podziału na typy sylwetek, ani uniwersalnych klasyków “must have” typu mała czarna, biała koszula i trencz, jest za to wiele strategii budowania szafy od podstaw, postów pomocnych w określeniu własnego typu kolorystycznego, dokładna analiza głównych trendów w modzie i wiele innych (archiwum jest bardzo przejrzyste, polecam zajrzeć). Maria jest doskonałym przykładem na to, jak sprzedawać, budując pozycję eksperta, bo po przeczytaniu jej bloga od deski do deski zdecydowałam się na internetową konsultację – w pełej wersji kosztuje 300zł i zastanawiałam się, czy to nie jest zbytnia fanaberia. A potem nagle życie mi się
wywróciło do góry nogami i powstała konieczność przeprowadzki, przy okazji segregowałam rzeczy, żeby nie wozić zbędnych. 4 worki ubrań i duże pudło butów, które oddałam do Domu Pomocy Społecznej (wśród nich takie kwiatki jak spodnie z metką albo raz ubrana koszula w dziwnym
kolorze) utwierdziły mnie w przekonaniu, że to jest bardzo tanie 300zł.
Niesamowicie wysłuchała wszystko, co jej napisałam i świetne jest to, że naprawdę wszystko, co zasugerowała mieściło się moim stylu, nie próbowała go zmienić, tylko podkręcić, uczynić bardziej wyrazistym i rozpoznawalnym. Bardzo mi się podobało też to, że żeby osiągnąć efekt, nie musiałam wydać fortuny ani wymieniać całej szafy i z ulgą stwierdziłam, że np. z bazy niemal nic mi nie brakuje, bo po prostu budowała tę bazę w oparciu o rzeczy, które uwielbiam. Znam swój typ kolorystyczny, znam swoje ulubione kroje i mam nakreśloną wizję tego, jak to wszystko ma razem wyglądać. To znaczy, że kiedy idę na zakupy, to nie patrzę po wieszakach, co jest ładne i tego nie kupuję. Jak idę na zakupy to wiem, że akurat szukam czarnego t-shirtu oversize dekoltem w serek i neonowo żółtego cienkiego paska ze złotą sprzączką, i przebiegam przez sklepy z detektorem wyczulonym na te dwie rzeczy. To oszczędza kupę czasu i pieniędzy (myślę, że to 300zł dawno mi się zwróciło 😉 )
W moim odczuciu bardzo dużo dostałam, do tego Maria jest osobą z niesamowitą klasą i kontakt z nią jest bardzo, bardzo przyjemny. Na blogu czasem pojawia się post z jej własnymi ubraniami, które kompletnie nie są w moim stylu – ale inspiracje, ktore od niej dostałam były przebojowe i odważne. Przerosła moje oczekiwania:)
Nic nie dzieje się bez przyczyny…Od jakiegoś czasu jest to moje motto..Trafiłam w swoim życiu na osobę, która pomogła mi spojrzeć inaczej na świat! TAK, człowiek bezinteresowny, pełen wiary w drugiego człowieka, dobry i otwarty. Może od początku…pewnego dnia, będąc na zakręcie życia, szukałam inspiracji, kogoś, kto weźmie mnie za rękę i powie – tak, robisz dobrze, idź tą drogą. I wtedy znalazłam w internecie numer do NIEJ – do trenera rozwoju osobistego, Coacha…Magda, bo tak ma na imię mój Anioł Stróż, nie znając mnie – wysłuchała moją opowieść przez telefon i obiecała oddzwonić…myślę, na pewno tego nie zrobi..i wiecie co?? zadzwoniła..pomyślałam WOW! Ale to nie wszystko, zaprosiła mnie na coaching, wysłuchała, pomogła zrozumieć, że to, co przeszłam tak naprawdę mnie wzmocniło, miało w sobie potencjał. Jedna wizyta, a zrozumiałam, że jestem silną babką, która powinna wierzyć w siebie. WOW! To nie koniec…po jakimś czasie Magda odezwała się do mnie i…zaproponowała pracę! WOW! Gdyby nie ten zakręt życiowy, telefon znaleziony w internecie..pewnie dziś użalałabym się nad sobą i siedziała w miejscu nie robiąc nic ze swoim życiem…ale NIE! Mam świetną pracę, cudowną przewodniczkę i przede wszystkim silną siebie! WOW! Nie bez przyczyny nasza strona internetowa to maszwsobiemoc.pl, bo MAM!:) Dziękuję Ci, Magda Sierszuła.
Bardzo oryginalnie wyglądają te czarno białe zdjęcia na stronie 🙂
Efekt “WOW” wywołała u mnie ostatnio Billie Marten – czaruje głosem łagodząc stresy pracowo-domowe, wszelkie. I platforma SPOTIFY! Dzięki niej mamy dostęp do legalnej muzyki ze wszystkich wytwórni świata całkiem za darmo, albo za małą opłatą – do wyboru. Jest też opcja słuchania muzyki OFFline (do pobrania na dysk). To super ważne, gdy chcemy być mobilne i umuzykalniać się, a z jakichś powodów nie możemy, lub nie mamy ochoty korzystać z netu. BTW, tych odkryć dokonałam dzięki Marii Kuli – kobiety mega inspirującej.
Tu można posłuchać Billie, ciekawa jestem, ile z Was też się w niej zakocha? 🙂
https://player.spotify.com/artist/02YLJJnWC7YQVixkjEBRn7
Fajna rada, ja się w niej nie zakochałam, ale może gdybym ją usłyszała w tle na warsztacie to bym się oswoiła z nią 🙂
Też korzystam ze Spotify 🙂 Bardzo pomocne odkrycie dla mnie.
Od kilku lat trenuję amatorsko kickboxing. Nie mogę wyjść z podziwu nad efektami ciężkiej i systematycznej pracy współtrenujących. Kiedy na salę przychodzi nowa dziewczyna, przestraszona, onieśmielona… po cichu staje z boku. Z treningu na trening może zrobić więcej pompek, skakanie na skakance staje się szybsze i bardziej “płynne”, a kopnięcia celniejsze i coraz wyższe. Ciało może więcej…głowa może więcej. I to jest dla mnie wielkie WOW!!!
Brzmi dobrze.
Podsyłam ważne dla mnie słowa Iry Glass (https://vimeo.com/24715531). Ira odnosi się do kreatywnej pracy i czegoś co każdy przeżywa na początku – czyli przepaści pomiędzy naszą wizją, naszym gustem, a rezultatami naszej pracy. Gdy zaczynamy coś tworzyć ostateczny efekt często odbiega od tego co sobie wyobraziliśmy, jednak najgorsze co możemy zrobić to się poddać.
Sądzę, że te słowa mają uniwersalne znaczenie i można przenieść je na każdą dziedzinę życia. Nasze marzenia są piękne, kolorowe i dopieszczone w każdym szczególe, ale gdy wstępujemy na drogę do ich spełnienia okazuje się, że nie wszystko wychodzi tak, jak to sobie zaplanowaliśmy.
Sama to przeżywałam, gdy jako nastolatka zafascynowałam się pracą z papierem. Wiele projektów poszło wtedy do kosza; nienawidziłam siebie za to, że nie potrafię oddać tego, co mam w głowie. Ale pracowałam, tworzyłam, dzieliłam się tymi gniotami i chłonęłam cenne rady od tych, którzy je oglądali, aż pewnego dnia z pewnym zaskoczeniem odkryłam, że to co robię, podoba się ludziom, a nawet mi samej.
Od tego momentu trochę czasu już upłynęło, przede mną stoją nowe wyzwania, a ja niestety zapomniałam o tym bolesnym procesie, pełnym zażenowania i złości. Jest kilka rzeczy, które chciałabym zacząć robić, ale boję się być słaba.
Słowa Iry przypominają mi jednak o tym, że nikt nie jest doskonały i ciężką pracą możemy osiągnąć ten efekt, o którym marzymy. Dzięki takim słowom zbieram się na odwagę.
Proste. Około 2 minuty otworzyłam usta, szeroko. https://www.facebook.com/oxydzbeats/videos/10153081852077865/
Jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, to dla mnie największą inspiracją w ostatnim czasie jestem ja sama 🙂 , a wielkie WOW ciśnie mi się na usta, kiedy podsumowuję każdy dzień i liczbę rzeczy, które zrobiłam lub popchnęłam do przodu. Mówię WOW, kiedy widzę, jak poprawiłam organizację czasu (dzięki Ola!), systematyczność i efektywność, jak ograniczyłam rozpraszacze, jak się codziennie motywuję do pracy, siadam i robię to, co jest do zrobienia. Moja lista zadań jest w tej chwili bardzo długa i to przy kilku dużych projektach jednocześnie, pomiędzy którymi staram się zręcznie manewrować. O projekcie “Życie” nie wspominając 🙂 W tym slalomie znajduję czas na znajomych (w realu), ćwiczenia fizyczne, kino i książki, bo bardzo to lubię. Szczerze mówiąc wręcz trochę zamknęłam się na inspiracje, no bo ile można słuchać innych kiwając przy tym głową, jakie to mądre, a następnie nic z tym nie zrobić … i za chwilę sięgnąć po następny “dopalacz”! Inspiracje (z różnych stron) zbierałam już od dawna, ale stwierdziłam, że mogę jeszcze tak długo i zainspiruję się na amen i po końce włosów, ale nic z tego nie wyjdzie, póki sama wreszcie nie zacznę robić tego, co chcę robić!
Oczywiście dużego kopa dał mi tegoroczny ZLOT, który był dla mnie jak wizyta na OIOMie, na który przywieziono mnie na sygnale z dość słabo wyczuwalnym pulsem. Na szczęście dostałam fachową pomoc. Podłączono mnie do kroplówek, wstrzyknięto to i owo (co to było???), krew zaczęła krążyć. Resuscytacja się powiodła. Dziękuję zespołowi lekarskiemu, dziękuję innym pacjentkom na oddziale. No i cóż, jak każdy pacjent, który dostał nowe życie staram się wykorzystać drugą szansę, którą dostałam.
I liczę na to, że tym razem krążenie się nie zatrzyma.
Ostatnio efektu WOW! doznałam po przeczytaniu kolejnego wpisu Miriam na jej blogu bezego.com. Nie po raz pierwszy, bo właściwie wszystkie odkrycia Miriam to dla mnie jedno wielkie WOW! W dziedzinie samopoznania, której oddaję się od lat, są moim kamieniem milowym jednym z dwóch, może trzech najważniejszych, TAK! Ogólnie Miriam proponuje, jak szukać samospełnienia, spokoju i radości życia, czyli dokładnie tego, czego szukam ja. A – ponieważ jest super mądra i doświadczona, bo prowadzi swą praktykę od dawna, w totalnie uczciwy sposób – robi to tak, że to działa!
Rzeczony wpis nosi tytuł “2 skandaliczne sposoby na odkrycie powołania życiowego”. Jak zwykle, lekko i dowcipnie, Miriam pokazuje nam podszewkę naszych działań, wyborów i emocji, czyli zwykłe sztuczki ego, które zasłaniają widok na drogę do odkrycia powołania życiowego. A potem proponuje: “[…] przeskanuj swoje wnętrze dwoma pytaniami. (1) Kto budzi w tobie gotującą złość i zazdrość? I co dokładnie robi? (2) Jakiej banalnej czynności beznadziejne patałachy wokół ciebie nie potrafią wykonać? ALBO małpy wstrętne tylko udają, że nie potrafią, żeby cię wkurzyć?!! To są twoje talenty. Zdolności. Dary. Im bardziej zwyczajne ci się wydają – tym lepiej! Spełnienie bowiem to nie jest efekt bycia wyjątkowym. Tylko wynikiem robienia rzeczy, które są dla nas tak naturalne, że aż zwyczajne”.
Odpowiedziałam sobie na te pytania. I poznałam swoje (nieraz mega zaskakujące!) talenty. WOW! WOW! WOW!
A żeby nie było, Miriam na koniec przytacza zdanie: “Jesteś wyjątkowy. Tak samo, jak my wszyscy”. WOW!
Fantastycznie wypunktowałaś esencję odwiecznych poszukiwań i pożądania – kim jestem, dokąd dążę i jak być tą wyjątkową – że wyjdę od klasyka i przerobię na swoje :)))
Po pierwsze – Dziękuję Dziewczyny za Wasze inspiracje. Moja lista się rozrosła 🙂
Po drugie – książkę Gretchen Rubin mam, więc się dzielę z poczucia wzajemności 🙂
Efekt WOW wywołują we mnie rozmaite rzeczy, myślę że zależne od momentu w jakim akurat życiowo jestem i od tego, czego akurat potrzebuję, więc intuicja moja na pełnych obrotach działania podsyła.
Ostatnio “na oczy i uszy” pchają mi się tematy slow, minimalizmu, kreatywności, autentyczności i odwagi [“ostatnio” u mnie trwa od prawie roku 😉 ]. W tym duchu też polecam książki: “Pochwała powolności”, “Wyloguj się do życia”, “Minimalizm po polsku” i “Minimalizm dla zaawansowanych”, “Z wielką odwagą”, “Wielka Magia”, “Daruj sobie”.
Filmowo ten efekt wywołała “JOY” – marzenia w połączeniu z wytrwałością są mega (choć tu serio pomocną jest książka “Daruj sobie”, bardzo dobrze wyjaśnia drugą stronę medalu “wytrwałość”).
Muzycznie pokrzepiam się na Spotify.com, w głównej mierze muzyką filmową. Wg mnie dobrze wybrana, indywidualnie dopasowana, muzyka wspiera wszystkie życiowe wyzwania.
Serdeczności przesyłam
https://riflepaperco.com/
Poprawiające nastrój od samego patrzenia na soczyste kolory. Notesy do zapisywania mądrych cytatów i głupich myśli. Pocztówki do wypisywania najlepszych życzeń najbliższym. Grafiki i kalendarze do powieszenia na ścianie w kuchni albo sypialni.
Dziewczyńskie i romantyczne, piękne i praktyczne.
Mam nadzieję, że wszyscy widzą i rozumieją, że wybór 3 “najlepszych” inspiracji nie jest możliwy i że łatwiej by było chyba zjechać na nartach z Broad Peak jak Andrzej Bargiel… Głowiłam się, dwoiła i troiłam i w końcu uznałam, że muszę przyjąć jakieś kryteria i w końcu zdecydowałam, że książki polecą do:
1. Moniki – za to, że wymieniając siostrę zakonną i pisząc, że sama nie jest katoliczką pokazała, że inspiracje mają gdzieś sztuczne, ludzkie podziały,
2. Enthii – za to, że video, którym się podzieliła trafia w czarny środek tarczy czegoś co mnie bardzo dotyczy i nazywa problem, z którym borykają się setki kobiet ze społeczności LS,
3. Lic – ponieważ jak weszłam na stronę z notesami doznałam eyegasmu i natychmiast zapragnęłam mieć wszystkie te notesy i zapełnić je rysunkami i notatkami i genialnymi pomysłami i co z tego, że to brzmi nierozsądnie, ale tak właśnie się poczułam… i to było bezcenne!
Agata, czuję się zawiedziona, trudno….ale pozdrawiam
Przykro mi to słyszeć, ale … c’est la vie. Pozdrowienia serdeczne!