… czyli jak napisać mail wobec którego adresat nie przejdzie obojętnie.
Autorka: Emilia Góźdź
Wstęp Agaty: nie znałyśmy się, ale dostałam bardzo miłego i bezpośredniego maila od Emilii. Postanowiłam, że odpiszę nazajutrz i entuzjastycznie zareaguję na złożoną mi propozycję. Nie zdążyłam. Ponieważ na drugi dzień w skrzynce czekał na mnie drugi mail… Oddaję głos Emilii:
Kiedy pisałam do Agaty z propozycją artykułu gościnnego nie wiedziałam czym konkretnie chcę się podzielić. I całe szczęście! Bo gdybym miała gotowy plan pewnie przeoczyłabym ten, który wykreowałyśmy wspólnie. Nieoczekiwanie to nasza korespondencja stała się tekstem, który za chwilę przeczytasz. Jak napisać mail wobec którego adresat nie przejdzie obojętnie? Przeczytaj o moich osobistych doświadczeniach. mam nadzieję, że autentyczne i żywe treści będą dla Ciebie inspiracją.
A wszystko zaczęło się od tej wiadomości:
Cześć Agato,
mam nadzieję, że nie popełniam zwracając się do Ciebie po imieniu, jednak jak człowiek czyta co tydzień Twoje listy to po prostu się zżywa i trudno tak mi teraz “na Pani”. Czy to jest dla Ciebie ok.?
Nazywam się Emilia Góźdź jestem autorką książki “Atrakcyjna mama – sztuka poznawania siebie”, a także bloga atrakcyjnamama.com. Pracuję z mamami w formie indywidualnych sesji już ponad 3 lata, jednak ze względu na drugą córkę miałam roczną przerwę i teraz wracam do rozwijania mojego biznesu.
Piszę do Ciebie z propozycją współpracy, a ponieważ pomysł na to znalazłam na Twoim blogu to wierzę, że podarujesz mi 5 minut czasu i przeczytasz mój mail do końca.
Chciałabym napisać dla Ciebie post gościnny. Z przyjemnością zaproponuję listę tematów. Wolę jednak najpierw zapytać Ciebie jakie masz oczekiwania i wymagania, aby publikację takiego tekstu u Siebie wziąć pod uwagę. Mając wytyczne łatwiej będzie mi przygotować konkretną propozycję, której potrzebują Twoje Czytelniczki. Pomyślałam, że w związku ze zbliżającym się Świętem Matki taki tekst mógłby się przydać.
Dodatkowo z przyjemnością podaruję Ci dwa egzemplarze mojej książki – można by więc artykuł połączyć z małym konkursem.
A jeśli książka Ci się spodoba, a poczta pantoflowa nie będzie pękać w szwach w okolicy Dnia Mamy to może zgodzisz się na zaproponowanie swoim Czytelniczkom konsultacji u mnie w wyjątkowo dobrej cenie.
Zdaję sobie sprawę, że proszę w pierwszym mailu o wiele, jednak uważam, że uczciwie jest przedstawić cały wachlarz propozycji od razu niż prosić po kawałku. Pomyślałam, że bezpiecznie dla Ciebie będzie przyjąć w prezencie moją książkę – czyta się ją dość szybko więc mogłabyś mnie w ten sposób poznać i z pewnością łatwiej byłoby Ci podjąć decyzje czy jesteś otwarta na współpracę w dwóch pozostałych punktach.
Jeśli się zgodzisz, będę wdzięczna za podanie adresu na który mogę wysłać książki.
Serdecznie pozdrawiam,
Emilia Góźdź
atrakcyjnamama.com
tel. 505 349 003
mam nadzieję, że nie popełniam zwracając się do Ciebie po imieniu, jednak jak człowiek czyta co tydzień Twoje listy to po prostu się zżywa i trudno tak mi teraz “na Pani”. Czy to jest dla Ciebie ok.?
Nazywam się Emilia Góźdź jestem autorką książki “Atrakcyjna mama – sztuka poznawania siebie”, a także bloga atrakcyjnamama.com. Pracuję z mamami w formie indywidualnych sesji już ponad 3 lata, jednak ze względu na drugą córkę miałam roczną przerwę i teraz wracam do rozwijania mojego biznesu.
Piszę do Ciebie z propozycją współpracy, a ponieważ pomysł na to znalazłam na Twoim blogu to wierzę, że podarujesz mi 5 minut czasu i przeczytasz mój mail do końca.
Chciałabym napisać dla Ciebie post gościnny. Z przyjemnością zaproponuję listę tematów. Wolę jednak najpierw zapytać Ciebie jakie masz oczekiwania i wymagania, aby publikację takiego tekstu u Siebie wziąć pod uwagę. Mając wytyczne łatwiej będzie mi przygotować konkretną propozycję, której potrzebują Twoje Czytelniczki. Pomyślałam, że w związku ze zbliżającym się Świętem Matki taki tekst mógłby się przydać.
Dodatkowo z przyjemnością podaruję Ci dwa egzemplarze mojej książki – można by więc artykuł połączyć z małym konkursem.
A jeśli książka Ci się spodoba, a poczta pantoflowa nie będzie pękać w szwach w okolicy Dnia Mamy to może zgodzisz się na zaproponowanie swoim Czytelniczkom konsultacji u mnie w wyjątkowo dobrej cenie.
Zdaję sobie sprawę, że proszę w pierwszym mailu o wiele, jednak uważam, że uczciwie jest przedstawić cały wachlarz propozycji od razu niż prosić po kawałku. Pomyślałam, że bezpiecznie dla Ciebie będzie przyjąć w prezencie moją książkę – czyta się ją dość szybko więc mogłabyś mnie w ten sposób poznać i z pewnością łatwiej byłoby Ci podjąć decyzje czy jesteś otwarta na współpracę w dwóch pozostałych punktach.
Jeśli się zgodzisz, będę wdzięczna za podanie adresu na który mogę wysłać książki.
Serdecznie pozdrawiam,
Emilia Góźdź
atrakcyjnamama.com
tel. 505 349 003
Mail, który przed chwilą przeczytałaś nie był dziełem przypadku. To wynik doświadczeń jakie zdobyłam przez cały czas aktywności zawodowej. Przez kilka lat byłam odpowiedzialna za budowanie relacji z darczyńcami jednej z największych organizacji pozarządowych w Polsce. Jako fundraiser sprzedawałam idę i robiłam to z niezwykłą skutecznością głównie za pomocą maili. Czytam pocztą pantoflową od kilku miesięcy, prześledziłam blog Agaty i to pozwoliło mi Ją poznać. Widać, że lubi konkret, że nie ma co się rozpisywać ze słodzeniem, z opisywaniem życiorysu na pięć kartek. Jak teraz po kilku dniach czytam ten mail to śmiem twierdzić, że może innym służyć za przykład: jak pisać, aby odbiorca chciał bliżej poznać, to co mamy mu do zaoferowania.
Kiedy pisałam do Agaty pierwszą wiadomość była godzina 22. a ja cała w środku tańczyłam ze szczęścia. Chwilę wcześniej poczułam, że znalazłam usługę dla kobiet, której szukałam przez trzy lata: Będę sprzedawała innym kobietom Impuls do Zmiany:). Czułam się wewnętrznie silna i wiedziałam czego chcę: miałam na sobie buty na obcasie i czerwoną szminkę na ustach. Wiedziałam, że świat należy do mnie. Postanowiłam więc wykorzystać tę falę i iść za ciosem. Wiadomość do Agaty napisałam szybko, sprawnie, przeczytałam raz, uznałam, że jest ok. I wcisnęłam “wyślij”. Chwilę później poszłam spać.
A rano obudziłam się z lekka przerażona: yyy, a może ja jednak nie powinnam tak śmiało pisać? Kurcze było najpierw napisać do Ewy, która zna Agatę i ją zapytać co ona lubi… kurde tak w pierwszym mailu poprosić o promocje usługi w poczcie pantoflowej, co ona sobie o mnie pomyśli?
Jak widzisz, obcas w bucie się złamał, a szminka rozmazała. Zamiast dorosłej kobiety, przed lustrem zobaczyłam małą, przestraszoną dziewczynkę. Co tam! To nic, że popełniłam faux pas , zaraz siądę do komputera i napiszę jeszcze raz. Teraz już na poważnie, z dystansem. Już nic nie mam do stracenia. Siadłam i napisałam:
Otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie, że mój wczorajszy mail,
który miał być odważny i romantyczny wyszedł raczej bezczelny:/
Przepraszam za to. Jednak nie powinnam siadać do komputera po 22.
Pomyślałam, że sama dam sobie drugą szansę i spróbuję jeszcze
raz. Czy możemy uznać, że poprzedniej wiadomości nie było?
Dzień dobry,
nazywam się Emilia Góźdź kiedy cztery lata temu urodziła się
moja córka moje życie zaczęło się zmieniać na każdym poziomie.
Jednym z nich była przestrzeń zawodowa – odnalazłam swoją
ścieżkę zawodową w macierzyństwie i od trzech lat towarzyszę
innym kobietom w odkrywaniu swojej atrakcyjności poprzez pisanie a
także współpracę indywidualną.
Ponieważ ze względu na narodziny mojej drugiej córki miałam
roczną przerwę to teraz wracam do pełnej aktywności i szukam
wszelakich kanałów promocji.
Ponieważ Pani działalność śledzę już od kilku miesięcy,
pomyślałam, że nie mam nic do stracenia jeśli napiszę i się
przywitam. Mam kilka pomysłów, które mogłabym zaproponować. Może
jednak na początek podam link do mojej strony, aby mogła Pani
zdecydować, czy chce te pomysły Pani poznać.
który miał być odważny i romantyczny wyszedł raczej bezczelny:/
Przepraszam za to. Jednak nie powinnam siadać do komputera po 22.
Pomyślałam, że sama dam sobie drugą szansę i spróbuję jeszcze
raz. Czy możemy uznać, że poprzedniej wiadomości nie było?
Dzień dobry,
nazywam się Emilia Góźdź kiedy cztery lata temu urodziła się
moja córka moje życie zaczęło się zmieniać na każdym poziomie.
Jednym z nich była przestrzeń zawodowa – odnalazłam swoją
ścieżkę zawodową w macierzyństwie i od trzech lat towarzyszę
innym kobietom w odkrywaniu swojej atrakcyjności poprzez pisanie a
także współpracę indywidualną.
Ponieważ ze względu na narodziny mojej drugiej córki miałam
roczną przerwę to teraz wracam do pełnej aktywności i szukam
wszelakich kanałów promocji.
Ponieważ Pani działalność śledzę już od kilku miesięcy,
pomyślałam, że nie mam nic do stracenia jeśli napiszę i się
przywitam. Mam kilka pomysłów, które mogłabym zaproponować. Może
jednak na początek podam link do mojej strony, aby mogła Pani
zdecydować, czy chce te pomysły Pani poznać.
Szał, prawda? To dopiero petarda! Jak czytam ponownie tę wiadomość to aż mnie ciarki przechodzą po plecach, chyba nie będę od dziś piła kawy, tylko sobie tego kopa energetycznego czytała;).
Ten mail był odzwierciedlaniem moich wewnętrznych lęków, które wyszły przy tej okazji, a ja nie dałam sobie chwili na przemyślenie, zobaczenie tego z dystansem tylko od razu w tym dziwnym stanie napisałam.
Odbiorca od razu wyczuje, która Emilka pisała do niego wiadomość. Na poziomie słów i energii, która za nimi stoi. W pierwszej wiadomości wiedziałam czego chcę: ona nie była wcale bezczelna. Przedstawiłam formę współpracy, która dawała jasne korzyści obu stronom.
W drugim mailu zrzuciłam odpowiedzialność na Agatę: niech Pani zdecyduje, czy to co robię jest wystarczająco dobre. I jeśli tak napisana wiadomość nie spotka się z entuzjastycznym przyjęciem później mówimy: A wiedziałam, że pisanie do niej było bez sensu, pewnie dostaje takich wiadomości setki i dołujemy się, kopiemy samych siebie równo. Inni mają inną taktykę: Ale Baba! Ja tu do niej z taką propozycją, a jej się nawet odpisać nie chcę. W ogóle się na mnie nie poznała. Mam was gdzieś, sama sobie poradzę z moim najwspanialszym na świecie biznesem. To nic, że wiem o nim tylko ja i mój mąż, takiego skarbu trzeba strzec. A ja tak grzecznie, tak miło do niej napisałam! A to nie tędy droga, zanim spróbujemy zrzucić winę na drugą stronę, zróbmy wewnętrzny rachunek sumienia. Zawsze możemy poprosić o drugą szansę.
Jakie wnioski wyciągnęłam z tej sytuacji?
Wewnętrzna kondycja przede wszystkim
Z moich doświadczeń wynika, że najważniejsze jest aby przed rozpoczęciem nawiązywania współpracy upewnić się w jakiej wewnętrznej kondycji jesteśmy. Gdy czujesz, że jedyne na co masz ochotę to schować się pod ciepły kocyk – zrób to. Przeczekaj słabsze chwile, nie rób nic na siłę, z zaciśniętymi zębami. Choć logicznie trudno to wyjaśnić, osoba, do której piszesz na poziomie energii będzie wiedziała, w jakiej kondycji pisałaś tę wiadomość.
Po co to robisz?
Możesz uznać, że to aż nudne o tym pisać, sorry, jednak moim zdaniem trzeba to sobie przypominać setki razy. Jasny, klarowny cel, który odbiorca pozna szybko i będzie mógł podjąć decyzję, czy chce się temu przyjrzeć bliżej. Im konkretniej jest to określone tym większa szansa, że ktoś poświęci Ci 5 minut.
Dlaczego własnie ta osoba?
Zastanów się dlaczego chcesz nawiązać współpracę z tą osobą, dlaczego akurat z TĄ! Co Cię do niej ciągnie? Co o niej wiesz? Ile macie wspólnego? Czy naprawdę chcesz coś razem zrobić?
Co Cię wyróżni?
Dawno temu kiedy uczyłam się sprzedawać przez telefon. Mój PRowy Mentor powiedział mi: znajdź coś co będzie Cię w trakcie tej rozmowy wyróżniać, coś dzięki czemu druga osoba Cię zapamięta: możesz na przykład chrząkać co chwilę. Nie martw się, że to będzie denerwujące. Nie zachęcam Cię abyś chrząkała w mailu, tylko poszukała: co może stać się cechą charakterystyczną Twoich wiadomości? Tak jak kiedy uruchamiamy biznes potrzebujemy mieć świadomość swoich mocnych stron i tego, co nas wyróżnia – podobnie tutaj.
Po prostu zrób to!
Bez względu na to, co napisałam wyżej, najważniejsze jest abyś takie maile zaczęła tworzyć. Szukała osób, z którymi chcesz pracować, nawiązywała relacje, przełamywała lody. Lepiej wysłać dziesięć nieidealnych maili i uczyć się w praktyce niż w domowym zaciszu tworzyć wiadomość doskonałą. Po drugiej stronie jest zawsze żywy człowiek, którego jeszcze nie znasz. Pozwól zacząć żyć tej relacji, daj się zaskoczyć! Co ma być to będzie:)
Emilia Góźdź o sobie:
Zakochałam się w byciu mamą, wpadłam po uszy od pierwszego wejrzenia. A od trzech lat dzielę się tą miłością z innymi mamami poprzez moje teksty i pracę coachingową. Wraz z narodzinami pierwszej córki zaczęłam wydeptywać swoją prywatną ścieżkę do raju i nie schodzę ze szlaku od czterech lat. Jeśli zaczęłaś czuć się niewygodnie w miejscu w którym jesteś, z przyjemnością pomogę Ci zrobić pierwszy krok, a potem kolejny i kolejny… Zapraszam na moją stronę atrakcyjnamama.com 🙂
A ja, zapraszam 2 osoby po książkę Emilii, “Atrakcyjna mama, sztuka poznawania siebie”. Aby wygrać książkę, należy podzielić się w komentarzu jakąś fajną mamową inspiracją. Blogiem, albo jakimś produktem ulubionym, albo czymś fajnym związanym z macierzyństwem. Rozstrzygnięcie konkursu w Dzień Dziecka!
Dodam jeszcze, że z mojej perspektywy, pierwszy mail był 1000 razy lepszy od drugiego, nawet nie dlatego, że był bezpośredni – był konkretny, Jako osoba zajęta kocham konkret. I mniej zachodu dla mnie wynika z danej przysługi – tym lepiej. “Wchodzę” w propozycje, które są korzystne dla obu stron. Natomiast nie mam czasu na zastanawianie się, co mogłabym chcieć od danej osoby. A Ty jakie masz doświadczenia w pisaniu maili do “obcych”? Jak sama regujesz na takie maile? Podziel się w komentarzu.
To ja przedstawię konkret 🙂 Piszę bloga o prawie pracy gdzie obecne i przyszłe mamy mogą znaleźć garść porad o uprawnieniach związanych z rodzicielstwem.
Zapraszam serdecznie np. do przeczytania wpisu o tym z czego możemy skorzystać jak chcemy do pracy po okresie macierzyńskim wrócić: http://prawowpracy.com/powrot-do-pracy-po-urlopie-macierzynskim-uprawnienia/
Znajdzie się również coś dla mam prowadzących działalności gospodarczą: http://prawowpracy.com/nowe-zasady-naliczania-zasilkow-chorobowych-i-macierzynski-dla-przedsiebiorcow-od-1-stycznia-2016-r/
Wow, Marta, no to jest KONKRET. Dzięki wielkie za komentarz. PS. piękny gravatar 🙂
Dzięki! 🙂 Mam cichą nadzieję na nagrodę książkową, bo ja też jestem mamą. Grawatar powstał z karykatury jaką kiedyś ktoś narysował z mojego zdjęcia.
Dzień dobry! Bardzo przydatny, praktyczny i napisany przystępnym prostym językiem blog. Bardzo mi się przyda na początku mojej przygody z działalnością gospodarczą, żeby nie zgubić się w gąszczu przepisów i dobrze wszystko interpretować, wyliczać, prowadzić. Zwłaszcza, kiedy będę w ciąży 🙂
I kolejny raz potwierdza mi się, że w każdej poczcie pantoflowej znajdę coś dla siebie.
Chociaż nie jestem mamą – polecam ciekawy blog http://www.nishka.pl/. Autorka jest aktualnie w ciąży, więc ostatnio przeważają posty parentingowe.
Marta, ja również z przyjemnością skorzystam z Twoich artykułów. Obecnie poszerzam swoją wiedzę w tym temacie:)
Prawo pracy ważna rzecz dla mam – książka Emilii leci do Ciebie Marto.
Trafiłam idealnie! 🙂 Takich informacji szukałam… Dzięki! Super, super, super ! 🙂
Ja natomiast zapraszam do odwiedzenia strony http://scoutsolutions.eu/pl/
Konsultanci, którzy pomagają rozwinąć biznes nie tylko wielkim korporacjom.
Prowadzili warsztat “Tworzenie modelu biznesowego” dla Latających Kręgów w Poznaniu.
Polecam!
Mi również o wiele bardziej podoba się pierwszy mail. Na własnym przykładzie przekonałam się, że mniej standardowa wiadomość może zdziałać cuda, na przykład przy ubieganiu się o pracę. Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i napisać list motywacyjny taki…od serca, z odpowiednią porcją humoru i kreatywności i zadziałało. Dostałam pozytywną informację zwrotną na ten temat i oczywiście nawiązałam współpracę. Nie bójmy się wychodzić poza schemat. Jeśli nasza intuicja podpowiedziała nam, że warto napisać maila właśnie w taki sposób, to posłuchajmy jej! 🙂
Karina, intuicja na pierwszym miejscu i moim zdaniem ważne aby było zgodne z nami, bo są osoby, którym pasuje bardzo formalny styl i gdyby zaczęły pisać na siłę “od serca” mogłoby wyjść jeszcze gorzej;) Dzięki, że się podzieliłaś swoim przykładem. Dobrego dnia!
A dziś czytałam już Emilię na dzień dobry, to teraz na dobranoc;)
Jestem zachwycona, ile dobrego jest dla mam w sieci, naprawdę można czerpać pełnymi garściami! To, co robi Emilia jest właśnie tym, z czego warto czerpać. Nie podzielę się sposobem na maile do “obcych”, bo ostatnio ich nie piszę. W artykule zaciekawiła mnie fasadowość drugiej wiadomości jako obraz lęku – nie patrzyłam w ten sposób na tego typu teksty wcześniej!
Jako mama, która chce być blisko, często szukam odpowiedzi u Agnieszki Stein (http://agnieszkastein.pl/blog/), uwielbiam też poczucie humoru Autorek mataja.pl (ciąża i macierzyństwo na dowodach naukowych), hafija.pl (superwsparcie dla mam karmiących).
W kwestiach edukacyjnych mocno inspiruje mnie ostatnio Pani Ania stąd: http://czasnamontessori.pl/.
Natomiast jeśli chodzi o materialne produkty, uważam, że nosidełko Tula i Ksiega dźwięków, i wielki bukiet kwiatów powinny być obowiązkowym wyposażeniem “niebieskiego pudełka”.
Do Twojej listy Magdaleno, dorzuciłabym jeszcze http://www.dobrerelacje.pl 🙂
Ups! Wkradła się nie ta literka, co trzeba. Miałam na myśli bloga Małgosi Musiał: http://dobrarelacja.pl/ 🙂
Malutki ten nasz świat;)
Witaj !
Polskie Wybrzeże Rodzinnie Na Rowerze ! To nasz nowy rodzinny projekt. Od 1 lipca wyruszamy razem z mężem i naszą 4- letnią córką Zofią. Od Świnoujścia do Gdańska. Plażami, lasami, polami, klepiskami, wszystkim czym się da.
Będą vlogi i wpisy na blogu. Praktyczne porady dotyczące rodzinnego biwakowania. Analizy finansowe. Polecane miejsca. Resztę napisze życie i nasze dziecko 😉
Po więcej zapraszam na bushcraftowy.pl – strona, fb i kanał na YT.
Trzymajcie za nas kciuki i śledźcie naszą rodzinną wyprawę 😉
Trzymam kciuki! Super 🙂
Zdecydowanie przemawia do mnie pierwsza wiadomość Emilii. Kocham bezpośredniość w każdym kontakcie, mailowym również. Śmieszą mnie “profesjonalne” maile i podpisy :
” Pozostając do Państwa usług, z wyrazami szacunku, kłaniam się Państwu w pas mgr. inż. doktor hydraulik” O ile prościej i przyjemniej jest kiedy pamiętamy o tym, że po drugiej stronie po prostu jest drugi człowiek. Ja staram się pisać i mówić właśnie tak, o ile nie przygniecie mnie autorytet drugiej strony albo chwilowo nie stracę pewności siebie. Bywa i tak, że na mojego maila wprost otrzymuje oziębłą odpowiedź, cóż wtedy wiem, że z tymi klientami nie zjem szarlotki a wolę takich z którymi mogę zjeść.
Chciałabym dostać książkę Emilii ponieważ wybieram się na czterodniowe wakacje do Włoch, gdzie jako młoda działająca na swoim mama, będę odpoczywać na leżaczku a babcia zajmie się dwuletnim szczęściem. Chętnie napełnie się na kolejny czas intensywnych działań. Sama polecam coś dla mam na początku, jeszcze przed porodem można pozbyć się strachów i wejść w świat macierzyństwa inaczej niż z krzykiem i na kozetce http://www.vivatporod.pl/pl,strona_glowna – bardzo pozytywnie być mamą! 🙂 Pozdrawiam Małgosia
Idąc za wczorajszą radą Marie Forleo, nie zawaham się polecić swojego rozwojowego newslettera dla mam o nazwie Motywująca Pocztówka, w którym dzielę się swoi osobistym doświadczeniem macierzyństwa i życia z pasją. Tutaj można przeczytać jedną przykładową Pocztówkę i to, co piszą o niej inne mamy :): http://www.domdobremiejsce.pl/motywujaca-pocztowka/
Dodam, że zrzekam się wygranej, bo znam Emilię i jej wspaniałą książkę i chętnie dorzucę dla zwyciężczyni darmowy udział w moim jesiennym warsztacie online na temat szukania przestrzeni dla siebie pośród macierzyńskich i domowych obowiązków :).
A list nr 1 jest świetny!
Ok, czyli to ja będę tą, która doda łyżkę dziegdziu do tego miodu.
Oczywiście wszystko co napisałyście o mejlu Emilii jest prawdą – jest konkretny i krótki, i skłania do działania.
Ale co się dzieje, gdy codziennie dostajesz kilka takich mejli. CODZIENNIE. Wszystkie te konkretne, krótkie i zachęcające do współpracy mejle NICZYM się nie wyróżniają.
Każdy pisze trochę o sobie, większość (naprawdę!) pisze też o tym czy może tak bezpośrednio i nie przez formę Pani, a potem jest propozycja.
Oczywiste jest, że nie mogę sie zgodzić na każdą z tych propozycji, bo wtedy mój blog byłby cudzym blogiem. To jak mam wybrać? Patrzeć na ilość lajków? Na temat? Na to jak ktoś pisze?
Macie jakiś pomysł?
Bo ja mam i wiem na co zwracam uwagę – a mianowicie na to czy ten ktoś w jakikolwiek sposób chce zbudować ze mną relacje zanim mnie o coś poprosi. I to budowanie relacji nie polega na napisaniu dwóch zdań o tym, jak to czytają mojego bloga od zawsze.
Nie mam też tutaj recepty typu: napisz dwa mejle, w pierwszym pochwal, w drugim pomóż, a w trzecim proś o coś dla siebie.
Ale wiem, że taka standardowa forma mejla w wielu przypadkach może nie zadziałać
Olu,
a czym w takiej sytuacji jest dla Ciebie budowanie relacji? Czy propozycja współpracy nie może być tego początkiem? Czasem poznaję kogoś np. poprzez bloga i mam od razu potrzebę aby się przywitać, pomachać – po prostu. I to jest czyste i szczere. Jeśli jednak pierwszą myślą jest: zróbmy coś razem to od tego to budowanie relacji zaczynam.
Myślę, że gdybym dostawała takich maili kilka codziennie to dla mnie najważniejsze byłoby to z kim JA chcę zacząć budować relacje, a o tym już (przynajmniej w moim przypadku) decydują niuanse, coś co się dzieje często poza logiką i słowami.
Ja sobie jednak na razie gdybam, a Ty z tym pracujesz. A dzieląc się z nami pokazujesz, że to co dla jednych och, ach to dla innych może być nudny chleb powszedni:)
Nie rozumiem do końca czemu mowa o dziegdziu, skoro masz problem, ale masz też jego rozwiązanie 🙂
Hmmm… mail mailem, czasem przerabiam podobne, które sama także wysyłam. Faktem jest, że kondycja wewnętrzna jest ważna, ale czymże byłby rozwój bez tej gorszej kondycji? Najfajnieszą pracę, która przez wiele lat dawała mi satysfakcję i wprawiała w poczucie FLOW, dostałam będąc na granicy własnej kondycji, dalekiej od dobrostanu. Ot, wzięłam telefon i zadzwoniłam, z myślą – eee tam, już gorzej być nie może 🙂 No i było tylko lepiej, to fakt. Dlatego nie przywiązywałabym się do myśli, żeby przeczekiwać słabsze chwile, bo takie chwile często są przełomowe. Jestem mamą i w słabszych chwilach, wspierałam się autoironią, pod płaszczykiem której uwalniałam swoje autentyczne potrzeby. Inspirowało mnie moje macierzyństwo i wyrażałam je artystycznie, pisząc lub szyjąc. Tą drogą doszłam do świadomości, że bez względu na etap w życiu, warto być autentyczną i nie za mocno przywiązywać się do ról, które w życiu pełnimy. Robiłam nawet takie ćwiczenie Kobietom, które brały udział w moim wyzwaniu pt.: “jestem Kobietą – Jestem Sobą!” – wyobraź sobie, że nagle zostajesz pozbawiona wszelkich ról, które pełnisz. Nie masz nawet imienia i nazwiska. Kim zatem jesteś? Co możesz o sobie powiedzieć? Jaki nastrój z bycia ze sobą Ci towarzyszy? Wymień 5 pozytywnych zdań na własny temat i zagrzej się nimi do działania! 🙂 Pozdrowienia
Aniu, bardzo mi się podoba co napisałaś, może dlatego, że jest takie autentyczne 🙂 Pozdrawiam.
Jak czytam to wszystko, mam ochote kopnąć się w tyłek i zacząć działać! Nie, nie siedzieć i użalać się, gdybać, co byłoby jeśli… Mam tego dosyć. Ja znalazłam ostatnio kogoś w stylu bratniej duszy- wchodzą tematy o facetach, o życiu, o tym dlaczego nic nie robimy, a szkoda, bo mamy całe życie przed sobą. Ona nie ma jeszcze dziecka, ja prawie dwuletnie. Ona miała iskre, ale nie było ognia. Ja miałam ogień, ale brakowało mi iskry. I masz, niedługo siadamy do wspólnego projektu. Już nie mogę się doczekać. Coś tylko Naszego i ba, mamy mieć z tego pieniądze! Wierzę w Nas. Agatę czytam od dłuższego czasu i zastanawiam się, skąd tyle energii, pozytywnego nastawienia. A Emilii gratuluje odwagi 🙂
To i ja dorzucę coś od siebie. Dla mnie jednym z najlepszych fachowców od dzieci jest (kolega po fachu) Paweł Zawitkowski fizjoterapeuta – na jego fb można znaleźć wszystko co musimy wiedzieć o prawidłowym rozwoju dzieci. Dodatkowo madrzy-rodzice.pl zamieszczają ciekawe artykuły, można ich śledzić również na fb 😉
Moim mamowym odkryciem, kiedy byłam w drugiej ciąży, były relaksacje z http://www.rozkwitalnia.pl. Relaksacje na każdy trymestr ciąży, plus relaksacja o dobrym porodzie. Często miałam problem żeby się wyciszyć i zasnąć – te relaksacje działały na mnie kojąco i pomagały się wyciszyć. No i były piękne, pięknie mówiły o tym co się we mnie dzieje lub będzie działo, o Nowym Życiu . Bardzo, bardzo polecam wszystkim oczekującym mamom. Właśnie zobaczyłam, że jest tam też relaksacja pt.: “Kwitnąca radość” – po prostu dla kobiet – super, bo szukałam jakiejś miłej relaksacji PO POLSKU.
Do tego przedporodowego zestawu odkryć dodałabym książkę “Poród naturalny” amerykańskiej położnej Iny May Gaskin – moim zdaniem najważniejsza książka jaką powinna przeczytać kobieta przed porodem:) A po porodzie tej samej autorki “Karmienie piersią” – bardzo mi pomogła i mojemu synkowi, który początkowo miał problemy ze ssaniem piersi w klasycznej pozycji (trzeba było zastosować nieklasyczną i zaskoczył :)Innym moim odkryciem były książki dla dzieci. Od kiedy zostałam mamą moim ulubionym prezentem dla dzieci były książki. Uwielbiam odwiedzać jedną cudowną księgarnię w moim mieście i oglądać i szukać co nowego pięknego można by zdobyć…To taka moja przyjemność:pooglądać piękne książki. Kiedyś przypadkiem natknęłam się na książkę: “Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham” – o dwóch zającach Dużym i Małym, które wyznają sobie na przemian miłość – przepiękna. Moim faworytem są książki skandynawskich autorów, bo są mądre, opowiadają pięknie o relacjach, mają piękne ilustracje i jest w nich dużo przyrody. Jedną z takich jest moja ukochana “Kajtek i Miś” o małym chłopcu Kajtku, jego przyjaciółce Tosi, mamie, tacie i misiu:) Na przykład jest taka opowiastka jak Kajtek chce wbiec na drzewo a mama na to spokojnie patrzy, nie zniechęca go, tylko jest obok,pozwala mu na różne próby mimo, że wie, że nie mogą się skończyć sukcesem.
Moim mamowym odkryciem jest zachwyt nad moimi dziećmi. Zawsze lubiłam dzieci i kontakt z nimi. Ale odkąd mam swoje, mogę na nie patrzeć w nieskończoność i się nimi zachwycać. Uwielbiam patrzeć ‘z ukrycia” jak się krzątają, jak coś tam sobie majstrują, albo jak się śmieją, poruszają, słuchać jak się razem bawią. Uwielbiam dostrzegać jakieś mikro-ruchy, słuchać jak i co mówią. Uwielbiam patrzeć na ich spokojne buzie, kiedy śpią…
Dobrarelacja.pl, o której wspominała Monika jest moim portem i schronieniem – wracam tam często i zawsze pomaga mi “stanąć po stronie dziecka” w pozytywnym tego słowa znaczeniu, o czym czasami się zapomina w ferworze życia, ale też odetchnąć jako mamie.
Emilia, dziękuję, że napisałaś do Agaty, Agata, dziękuję że przeczytałaś Emilię i stworzyłyście ten wpis 🙂 Na prawdę bardzo dużo mi dał. Pozdrawiam Was serdecznie 🙂
O mailach do “obcych” – bardzo fajnym doświadczeniem był dla mnie kontakt z dyrektorką i szefową projektu pewnej brytyjskiej firmy przy okazji tworzenia wspólnego wniosku dotyczącego innowacji w bibliotekach w Europie. One – specki w tym co robią, z ogromnym doświadczeniem i wysoką pozycją, i ja bezstanowiskowa bibliotekarka z nieźle działającej, ale jednak zwykłej średniej wielkości biblio na Podkarpaciu… Ich maile od samego początku były proste, otwarte i partnerskie. Zastanawiałam się, czy to nie kwestia języka, w którym zamiast kombinować pisze się “you”, ale nie – bo przecież też mogłybyśmy skomplikować sprawę i zamiast Dear Dorota czy Dear Anne napisać Dear Sir or Madame 🙂 I gdy się spotkałyśmy, to nie musiałyśmy przerabiać etapu “oswajania się”, bo dzięki tym wcześniejszym bezpośrednim otwartym mailom miałyśmy poczucie, że już przecież jesteśmy znajomymi 🙂 Dlatego stanowczo bardziej przemawia do mnie pierwszy mail Emilii, i choć czasem sama powściągam się w formalnej korespondencji, to jednak staram się, by było jak najmniej formalnie 🙂
I o macierzyństwie – moja córka planuje przyjść na świat za niespełna trzy miesiące, a ja jestem jeszcze całkiem zielona w temacie… Może dlatego, że czekając na nią kilka dobrych lat, dotąd wciąż nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę, i może nie chcąc “zapeszyć” zdawałam się tylko na moją lekarkę i intuicję i nie zaglądałam na blogi, fora i półki z książkami o ciąży i macierzyństwie. Ale czując, jak codziennie mocniej wierci się w moim brzuchu dojrzałam już do tego, by uwierzyć i skakać z radości 🙂 Dziś mój pierwszy dzień bez pracy – domknęłam służbowe projekty i obowiązki, pożegnałam się na jakiś czas ze swoją biblio i przestawiam się na czas przygotowania się do narodzin córki. Zaczynam od śniadania na werandzie, a zaraz potem zagłębiam się we wszystkie inspiracje, które tu podesłałyście. Bardzo Wam za nie dziękuję, sama nie wiedziałabym od czego zacząć 🙂
Ja się boję. Są pomysły, możliwości a ciągle jeszcze nie teraz. 5 lat na urlopie wychowawczym, córka i syn razem mają 10 lat, ja skończyłam 35 i nie wystartowałam.
Od kilkunastu miesięcy obserwuję jak inni sobie radzą i zastanawiam się czego jeszcze dla tych mam nie ma…i myślę sobie, że w tych wszystkich małych interesach, planach biznesowych, przydadzą się proste rachunki. Szybka analiza kosztów i zysków, prognoza na kolejne miesiące…Jeśli zastanawiasz się, czy kolejny twój “produkt” sprzedać za więcej, to o ile więcej ? by zainteresowani go kupili i chętnie wrócili jeszcze raz. Taką analizę pomogę Ci przygotować w prostym arkuszu excela i przeszkolę z jego obsługi. Ha!
O byciu matką i matkowaniu nie wspomniałam. Jeśli chodzi o obowiązki, to teraz z perspektywy czasu, kojarzy mi się z ciągłym praniem, dlaczego? Bowiem korzystałam z pieluch wielorazowych i mimo codziennego namaczania i prania szczerze je polecam. Sama też niektóre szyłam. Nosidła miękkie, do dzisiaj w dzieciobusie mam jedno, uszyte z chusty, które pomieści sześciolatkę – 123 cm i 21 kg. Nie mam serca ich budzić gdy zdarzy im się jeszcze zasnąć i anielsko śnią w najlepsze, zarzucam na plecy i wnoszę na 2 piętro. Śmiałam się mówiąc, że nosidło, to moja trzecia ręka.
Podobnie jak Maria uwielbiam książki dla dzieci, ukochany – Piaskowy Wilk. Mamy plan z córką stworzyć naszą książkę do której On zrobi rysunki. Wiemy jak się za to zabrać ale nie wiemy co potem…do kogo napisać, jak znaleźć wydawnictwo…itd.
Katarzyna, ja właśnie zapomniałam napisać, że Piaskowy Wilk to jest moja najukochańsza książka. Uwielbiam ją! 🙂 Mamy na razie tylko jedną część o Prawdziwych Wymysłach i czytamy ja w kółko i tak się cieszę, że jeszcze dwie przed nami :)) I też myśleliśmy rodzinnie o robieniu samodzielnie książek dla dzieci. Pisaniu historyjek i rysowaniu 🙂 A to niezłe! 🙂 Może nie warto zastanawiać się za bardzo nad tym ‘co potem’ , tylko to zrobić 😉 i wtedy po prostu zapukać do paru wydawniczych drzwi 🙂 Albo wspólnie jakieś działanie przed -się- wziąć 🙂
Wytypowałam Martę za konkret (prawo pracy) i Marię za relaksację i bajki. Wysyłam Wam dziewczyny wiadomości na prv mailowe z prośbą o podanie adresu wysyłki. Gratuluję i bardzo dziękuję wszystkim za inspirujące komentarze.
Dziękuję bardzo :))))
Super prezent na dzień dziecka.