Pędzę w Intercity Express z Krakowa do Warszawy. Jeszcze nie ochłonęłam po Zlocie. Jeszcze się nie wyspałam. Jeszcze nie odebrałam wszystkich faktur. Ale czuję potrzebę podzielenia się z Wami moimi wrażeniami.

Czuję się jak alpinista, który w końcu trafił w Karakorum lub w Himalaje i zaliczył ośmiotysięcznik. Jak ktoś kto przeszedł granicę. Nie sam, bo w zespole, tak samo jak to robią alpiniści. Od teraz coś jest inaczej. Zlot jest jak punkt zwrotny, ale co będzie po nim spowite jest jeszcze tajemnicą.

To spotkanie było manifestacją mocy i kreatywności – nie mojej, ale NASZEJ. Siła, której doświadczałyście jest zrodzona w polu kolektywnym i dotyka każdej z obecnych w tym polu osób. Tworzy się dzięki mocy wszystkich obecnych w polu. My, na scenie i za sceną, jesteśmy paniami od ram. Katalizujemy. To, co już jest. To ważne, żebyś to zobaczyła.

Mam kilka refleksji, którymi chcę się podzielić. Wrzucam je do jednego wpisu, te mniej i bardziej poważne, prosto z serca, jak leci.

Najważniejsza jest intencja. Nasza szóstka nigdy nie organizowała tego typu imprez. Nie znałyśmy się dobrze od strony współpracy. Kucharek sześć, cycków dwanaście. Każda z nas ma mocne i słabe strony. Mamy inne perspektywy. Intencja była jednak JASNA. Stworzyć imprezę na jaką same chciałybyśmy przyjść. Kosmiczną. Wyjątkową. Taką, która zmienia rzeczywistość i tworzy nowe połączenia. Ta impreza była jak test bojowy. Zdałyśmy go, chociaż….

Życie to seria fakapów. Ale tak zwane fakapy obracają się często na korzyść. Nie da się zorganizować takiej imprezy bez serii porażek, zwrotów akcji jak w filmie sensacyjnym i bez rozczarowań. Nie będę wymieniać tej całej listy rzeczy, które miałyśmy w planach, a które NIE wyszły.

Pomysły są jak kochankowie. Zakochujesz się i nie możesz pogodzić się z myślą o rozstaniu. Wyobraźnia pisze ci najpiękniejsze scenariusze. Ach, gdyby tylko…! Niestety, organizowanie eventów to lekcja odpuszczania…

Ważne jest to, że bardzo często po tym jak jedne drzwi zamykały się z trzaskiem i stałyśmy roztrzęsione i załamane, tuż obok otwierały się następne. I często nowe możliwości były sto razy lepsze niż te, które miałyśmy pierwotnie w planach. Przeżyć to na własnej skórze – bezcenne. Bezcenne jest też zobaczyć, że nawet jakbyśmy serwowały szampana z truflami stojąc na rzęsach i robiąc salta, to i tak usłyszałybyśmy, że ktoś ma o coś jakieś zażalenie. Mimo, iż zażaleń doszło do nas ekstremalnie mało i były one w porównaniu do gradu radości i miłości, którym nas zalewacie jak trzy mrówki przy stadzie waleni błękitnych, to wiecie jak to jest. Każde zdanie o tym, że ktoś się poczuł pominięty lub niedopieszczony, jest ważne. I dotyka serca.

Moje osobiste hajlajty.

Prezenty w torbach od uczestniczek. Czułyśmy ten pomysł od początku. Wiemy, że byłyście łakomym kąskiem dla wielu sponsorów. Firmy kosmetyczne, zakłady SPA i modowe marki chętnie wrzuciłyby Wam do torebek swoje ulotki i próbki, a my mogłyśmy zainkasować od nich okrągłe sumki. Nawet sprawdziłyśmy jakie. I na pewno wiedziałybyśmy jak wykorzystać taki zarobek, ojojoj, fantazji nam nie brakuje, ale nie taka była filozofia tej imprezy. I jesteśmy dumne ze swojej decyzji. A co więcej – dumne jesteśmy, że przełamujemy stereotyp, że reklamować się „nie wypada”. Otóż reklamowanie się jest sexy i jest po prostu częścią biznesu. Howgh.

Będę o tym pisała więcej, ponieważ odbyłam ważną rozmowę z Karo Akabal po niedzieli zlotowej i mam przemyślenia, które wymagają podzielenia się. Ale! WWSC.

Prezenty prezentami, ale ważniejsze jest to KTO za nimi stoi. Dziewczyny, chylę czoła przed Wami. Czy ktoś był kiedyś na imprezie na której uczestniczki, mimo że zapłaciły za bilet, kupują dla organizatorek kwiaty?

Prelegentki. Gdyby mówiły po angielsku spokojnie cała impreza mogłaby się odbyć w Nowym Jorku. Wiem, bo byłam tu i ówdzie. To był światowy poziom, jeśli chodzi o naszą branżę i chylę czoła. Dziewczyny dały czadu i przeszły same siebie.

mama5

Wierzę w mapę świata Pauliny Braun. Wierzę w to, co podkreślała Ewelina Muc. Nikt się nie rodzi z taką wiedzą. Zrób jak mówi DJ Wika, bój się i graj. I nie zawsze musisz myć szyby. Przez nieumyte też widać, jak szybko pada deszcz. Noc jest do spania. Dziennikarze nie są gadami, to też ludzie. Canva i screencasty to nie fizyka jądrowa. Musisz mieć piękne materiały i dobre teksty, które sa jak błyskawice. Jak będą jak świetliki, to starczy Ci tylko na waciki… A jeśli robisz to co kochasz i wciąż na tym nie zarabiasz tyle ile powinnaś, to czujesz słowa Karo „ no i się wkurwiłam. TAK NIE MOŻE BYĆ”.

DJ Wika. Co z tego, że wypsnęło jej się kilka utworów disco polo, na które się nie umawiałyśmy. DJ Wika jest damą i żywym przykładem na to, że dla kobiety, która wie czego chce nic nie jest niemożliwe. A przeszkody to najczęściej nasze urojone fantazje, nie twarda rzeczywistość.

mama16

Paulina Braun, DJ Wika i Ewelina Muc z Girls Who WordPress. Jest MOC.

mama6

Skrzydła, bańki i cydry. Te rzeczy to były akcje last minute, zrealizowane w trybie szaleńczego „A nuż się uda ”. I się udało! Marii Rauch i Ani Karnie należą się ukłony. A szczególne podziękowania należą się szefostwu firmy Cydr Słowiański i Pawłowi Molągowi z Młyna Zabierzów za “skrzydlatą ściankę”.

mama9Sexy Karo Akabal z najmodniejszą w tym sezonie “książkotorebką” Latającej Szkoły, czyli naszym zeszytem z ćwiczeniami.

Czuję, że wiele jeszcze chcę przetrawić.

Że ważne jest napisanie całej serii maili z podziękowaniami.

Obróbka video. Refleksja. Spacer. Oddech. Notatki. Rozliczenie finansowe. Tak na marginesie – dla osób, które chcą wiedzieć co trzeba zrobić, żeby “dostać Mangghę za darmo” (dostałyśmy takie pytania), odpowiadamy: NIE WIEMY. Myśmy po ludzku przyszły, podpisałyśmy umowę i zapłaciłyśmy zwyczajową stawkę najmu 🙂

Obiecuję Wam, że najbliższy post poświęcę tematom: jak żyć po Zlocie i jak korzystać z czerwonego Zeszytu Ćwiczeń, aby odnieść z tego najwięcej korzyści.

Ok, czujemy się trochę jak dilerzy-gangsterzy, który zaaplikowali Wam ostry narkotyk, po którym byłyście na haju przez 2 dni, a po haju przyszło twarde lądowanie. Niektóre z Was o tym piszą. Oczywiście nie tyle chodzi o haj, co o flow i ważne jest, aby się wspólnie zastanowić, co zrobić, żeby dobrostan się utrzymywał, a energia krążyła.

Tutaj możecie od razu napisać, jakie macie w tej kwestii refleksje i też co Wam się szczególnie podobało na Zlocie i czy macie propozycje, pomysły na kolejną tego typu imprezę 🙂

Fotografie: Barbara Bogacka oraz Magdalena Trebert.