Zacznę od historyjki, ale potem obiecuję przejść do sedna. Jedna z największych traum mojego dzieciństwa. Rzecz ma miejsce w nieistniejącym już państwie RFN. W mieście Bremie. Od 9 miesięcy mieszkam tu z rodzicami i siostrą i chodzę do niemieckiej podstawówki. Już nawet opanowałam język na tyle, żeby zrozumieć co się wokół mnie dzieje. Jest początek czerwca, koniec roku szkolnego. Mama ubiera mnie w galowy strój, czyli granatową spódnicę i białą elegancką bluzkę, oba elementy garderoby przywiezione są z Polski i trzymane na tę specjalną okazję. Do ręki dostaję wielki bukiet kwiatów. Dla pani. Frau Scherer. Tak jak się to przecież zawsze robi na koniec roku. Gdy wchodzę do klasy, Frau Scherer i wszystkie dzieci patrzą na mnie jak na kosmitkę. Równie dobrze mogłabym przyjść w stroju popularnego wówczas bardzo Alfa, przybysza z palnety Melmak, a w ręku zamiast bukietu, trzymać gitarę. Efekt byłby ten sam.
Nikt inny nie ubrał się na galowo. Wszyscy przyszli w dżinsach, trampkach, bluzach z Myszką Miki i Alfem właśnie. Nikt nie przyniósł ze sobą kwiatów. Mając lat 9 takie wydarzenie jest jednoznacznie kwalfikowane po stronie życiowych porażek. Być może do dziś noszę w sobie ślady ówczesnego dyskomfortu. Kto wie. W każdym razie, kiedy przeczytałam na grupie Facebookowej dla uczestniczek Zlotu pytania o to, w co się należy ubrać, zaczęłam zastanawiać się do jakiego stopnia pytanie to jest pytaniem o to “co zrobić, żeby przypadkiem nie wyglądać jak Alf?” (wszyscy przyjadą w luźnych tunikach szarych, a ja w sukience z tiulu, wszyscy będą w sukienkach z tiulu, a ja w legginsach i swetrze), a do jakiego stopnia jest wyrazem ultrakobiecej troski, związanej z tym, że my kobiety doskonale rozumiemy jak wielki wpływ kolor, forma i kształ mają na nasze samopoczucie.
Samopoczucie! Otóż ja ubrana na galowo czułam się … (tak, jest takie słowo, które oddaje to jak się czułam i nawet rymuje się do galowo, ale pozwól, że je przemilczę).
Zatem mam dla Ciebie kilka inspiracji odnośnie tego, jak się ubrać, na Zlot, czy też na każdą inną okazję.
Zacznij od pytania: “jak chcę się czuć?” Nie poprzestawaj na odpowiedzi “dobrze”. Co znaczy dobrze w tym konkretnym wypadku? Dobrze ma wiele odcieni. Dobrze – wygodnie, dobrze – bezpiecznie, dobrze – pięknie, dobrze – zmysłowo. Są ubrania w których można schować się jak w miękkiej otulinie. Są ubrania sztywne, nadające postawie zdecydowania i siły. Są sukienki, w których czujesz się kobieco. Są kolory, które dodają energii.
Czy chcesz się czuć jak artystka? Jak sexy pantera? Jak szamanka? Jak elegancka kobieta z klasą, którą można wyciąć i wstawić na ulicę Paryża w trakcie Paris Fahion Week? Jak mniszka minimalistka?
Moim marzeniem jest, aby każda kobieta, która będzie na Zlocie czuła się pięknie. Wyjątkowo. Wyjątkowo pięknie. Dlaczego? Bo stanowczo za rzadko się tak czujemy. Polska jest krajem ludzi skulonych. Mało która kobieta chodzi po ulicy i promieniuje. Mało która jest jak kwiat, który mówi “hej patrz na mnie, jaki jestem piękny!”
Moim drugim marzeniem jest to, aby Zlot był okazją do ubrania się w coś co na co dzień leży w szafie. Tiul, pióra, cekiny, kapelusze. Wszystkie tego typu akcenty są mile widziane. W zeszłym roku, bez specjalnych zachęt pojawiły się: mała korona (tak, każda z nas jest królową!), kapelusz srebrny, tatuaże zmywalne i wiele innych. To nie tylko świetna zabawa. To też okazja, żeby było cię łatwiej zapamiętać!
Także w tym roku zachęcam – wyjmij z szafy skrzydła lub złotą suknię lub strój Pippi. Zainspiruj się stylem Iris Apfel. Albo jakimkolwiek innym, który Cię porusza. Wszystko jest dozwolone.
Załóż coś, co powie “oto jestem!”
Jeżeli nie masz w szafie nic co mówi “oto jestem” i czytając moje słowa czujesz, że zaczyna ogarniać cię irytacja (wiedź, że jestem aktualnie o krok od pozbycia się z szafy Wszystkich Rzeczy, które nie sprawiają, że czuję się dobrze, nie, mało powiedziane, bosko! i boję się, że zostaną mi raptem 3 rzeczy nie dające się w żaden sposób połączyć) to zrób jedną małą rzecz, która zawsze działa i która sprawia, że każda kobieta wygląda od razu piękniej.
Pomaluj usta.
Na różowo lub czerwono.
Na różowo, chociażby po to, żeby wesprzeć akcję Aleksy, która napisała do mnie kilka dni temu “W ostatnim tygodniu stycznia obchodzimy Europejski Tydzień Profilaktyki Raka Szyjki Macicy. U nas – w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Studentów Medycyny IFMSA-Poland pod nazwą Pink Lips Project. Malujemy na różowo usta na znak świadomości profilaktyki raka szyjki macicy, a także solidarności z kobietami, które podjęły walkę z tym nowotworem. Pink your lips and… do! Zdrowy, antyrakowy tryb życia nie musi być nudny… może być ciekawy, kreatywny, kobiecy, inspirujący! To zbiór naszych codziennych małych czynności, które można określić jako dbanie o siebie w holistyczny sposób – dobre, przemyślane żywienie, slow life i ograniczanie stresu, sport a także… profilaktyka onkologiczna.
Regularnie wykonywana cytologia pozwala na skuteczne zapobieganie i leczenie raka szyjki macicy! Zapraszamy Was do przyjścia w … dzień zlotu z różowymi ustami, w celu zrobienia wspólnego zdjęcia #pinklips #pinkchallange
A także zapraszamy do śledzenia wydarzeń ogólnopolskich i lokalnych organizowanych w ramach projektu, link”
Z praktycznych informacji:
Nie będzie siedzenia w kręgu na ziemii (tak, możesz założyć obcisłą mini). W sobotę POP U SCHOOL jest w budynku liceum i możesz woleć mieć ze sobą strój wieczorowy w torbie, a na sobie coś w czym dobrze ci będzie chłonąć wiedzę. W Muzeum Manggha są łazienki, można się umalować. Afterparty zacznie się o godz 22:00. Liczymy na tańce (możesz chcieć mieć coś, w czym czujesz się wygodnie). W niedzielę możesz chcieć iść na spacer (zabierz wygodne buty), a w Forum Przestrzenie będziemy nagrzewać salę specjalną dmuchawą i będzie 20 stopni. Czyli nie ubieraj się w bluzkę na ramiączkach. Możesz wrzucić na FB grupę zdjęcie twojego stroju mocy, po którym cię poznamy.
No to jak się ubierzesz?
Ja jeszcze nie wiem:) Przez ostatnie dwa tygodnie szukam czegoś pięknego i wyjątkowego na Zlot. Chciałam w realu, więc odwlekałam zamówienia internetowe, i w końcu na nie za późno. W szafie nie ma niestety skarbów do wyciągnięcia. Więc będą albo nieskarby, albo coś nabytego w ostatniej chwili. Ale na pewno albo sukienka, albo spódnica:)
A jak ktoś przyjdzie w dresie, to wygonicie? :))
Skąd taki pomysł? :))
We wszystkim mi ładnie, bo ładnemu … Właśnie to mama zawsze mi powtarzała i tak mi został 🙂 Będę ubrana tak, jak czuję się najswobodniej – ukochane dzinsowe szare spodnie, bawełniana bluzka i bluza z kapturem. Do tego białe krótkie kozaczki. A ską wiem to tak dobrze? Bo jestem w trasie od piątku i mam te rzeczy w walizce. Moja mama powtarzała, że najważniejsze to dobrze się czuć 😀 I tak właśnie się ubieram. Wygodnie, swobodnie, a i tak opromienia mnie blask z moich oczu i to coś 😀 Kochana kobieto. Jesteś piękna, gdy taka się czujesz. Nawet w ciuchach po przerzuceniu tony węgla 😉 Zamierzam się Tobą zachwycać. Dzięki Agata za Twój list. You made my day <3
Po Twoim komentarzu zaczynam poważnie żałować, że mnie z Wami nie będzie 🙂
A ja ubiorę się w to w czym czuję się wygodnie i dobrze 🙂 najwyżej będę Alfem w sukienkowo-wystrzałowym tłumie, nie przeszkadza mi to 😀
Czekałam na drugi Zlot i choć ostatecznie zostaję w domu (5. urodziny mojej córki), mam już wspaniały czarny tiul i jestem umówiona z córką na piątek na dziewczyński wieczór pełen mocy! Tak zaczynamy weekend pełen atrakcji – myślami i energią będę się z Wami łączyć! 🙂
Agata, tak mi przyszło do głowy, że jeśli ktoś nie ma różowej szminki, to może pomalować paznokcie na różowo albo założyć jakiś różowy dodatek, np szal.
Och, cudownie byłoby znaleźć takie mini korony / opaski w zlotowych torbach, choć pewnie na to już za późno. Piękną koronę nosiła kiedyś Kamila Ikimasa. 🙂
To będzie piękny Zlot energetycznych, pełnych pasji kobiet <3
Uczę się, naprawdę ciągle się uczę wychodzenia z szafy za pomocą stroju. Dla mnie ZLOT będzie i tak wyjściem ze strefy komfortu na odległość siedmiu lat świetlnych przynajmniej – tyle kobiet w jednym miejscu, rozmowy z nieznajomymi, opowiadanie o sobie. Zostanę więc raczej przy stroju bezpiecznym, chociaż skoro odważyłam się wybrać na ZLOT, to może i te paznokcie pomaluję 🙂 Albo różowe sznurówki do glanów założę 🙂
Mam już dół, był przeznaczony na zeszłoroczny Zlot, ale wtedy ostatecznie poszłam w tiul. Teraz założę długą czarną spódnicę, którą zmniejszyła mi mama, gdy miałam chyba 18 lat, a spódnica oryginalnie należała do mojej ciotki mieszkającej w NRD. Spódnicę dostałam już po upadku muru, a ciotka nadal tam mieszkała. To taki akcent niemiecki nawiązując do pierwszej historii z artykułu.
dzięki za ten artykuł!!!! myslałam, że to tylko ja mam taki problem, a mianowicie co jeśli ja założę sukienkę balową a wszyscy będą w dżinsach… lub odwrotnie.
Tym razem na zlot się nie wybieram, ale mam nadzieję, że za rok będzie okazja 🙂
pozdrawiam & bawcie się dobrze!!
Wszystkim którzy mają w duszy stylizacyjne pragnienia, a odwagi wciąż brak, polecam zajrzeć na profil IG @JEANWOODS7. Trafiłam na niego jakiś czas temu, zupełnie nie szukając inspiracji modowych. Od tego czasu tęsknię do starości. W takim wydaniu jak Jean Woods mogłabym być całe życie stara 😉 Styl Jean choć nie mieści się w tzw. standardach, z pewnością nie jest przebraniem, ani manifestacją chęci zwrócenia na siebie uwagi. To po prostu ONA. A jaka jestem JA?
Mam świetną spódnicę, którą mogłabym założyć. I zaopatrzyłabym się specjalnie w różową opaskę z mini koroną, bo ust nie maluję niczym oprócz błyszczyka bezbarwnego. Ale jest jedno ale… nie będzie mnie na zlocie (buuuuuuuuuu….) Bardzo ale to bardzo mi smutno z tego powodu, chociaż powód, dla którego mnie nie będzie jest jak niagara radości – mój synek 🙂 Będę śledzić doniesienia pozlotowe. Bawcie się pysznie Latające 🙂
Agata! Właściwie wszystko już tak pięknie ujęłaś w tym wpisie, że ukradłaś mi mojego LAB-a:-)!
Obserwuję ciągłe dylematy kobiet w co się ubrać, zwłaszcza w sytuacjach wyjątkowych. I bardzo dobrze, bo to świadczy, że nam jednak zależy aby wygladać atrakcyjnie i adekwatnie do miejsca i sytuacji. Ale najważniejsze jesteśmy MY, jak się będziemy czuć. Nie przebierajmy się na siłę, tylko dlatego, że tak wypada. Zostańmy sobą, ale podkreślmy ważność chwili strojem szczególnym. To może być choćby jakiś charakterystyczny detal, dzięki, któremu nasz strój nabiera nowego wymiaru ( biżuteria, dekolt, mocna szminka).
Tak, to będą bardzo szczególne chwile….
P.S. Jak nie wiesz w co ubrać, to ubierz się w UŚMIECH:-), bo nawet najbardziej wyszukana stylizacja, ale taka, w której czujesz się przebrana, będzie wyglądała sztucznie, a Ty nie będziesz sobą.
Basiu, nie wierzę, że jestem Ci w stanie “ukraść LABa”, bo wszystko co Ty powiesz w tym temacie, zarezonuje mocniej 🙂 Dziękuję za to, że będziesz z nami w POP UP SCHOOL i podzielisz się swoim podejściem i doświadczeniem. Kobiety już nie mogą się doczekać spotkania z Tobą.
klaniam sie pieknie za ten uroczy artykul!
niezly warsztat myslowy;)super sa przebieranki i celebracja siebie!!
pozdrawiam serdecznie z zimowej, ale jednak zielonej wyspy!blesss
No dobra, niestety albo i stety do ubioru przywiązuję małą uwagę 🙁 Kiedyś było inaczej, dziś minimalistyczne, ale po tym tekście zatęskniłam za czymś. Ubrania na ZLOT miałam gotowe, ale nie ma w nich tej tęsknoty – dziś lecę szukać tego, za czym tęsknię i mam nadzieję, że znajdę 😉 a jeśli nie to założę to, co zawsze – błysk w oku, niewidzialną koronę na głowę, otwarte serce i uśmiech przyozdobiony błyszczykiem 😉
Do zobaczeeeenia 🙂
PS. już czuję tę atmosferę!
Agata, super tekst! To ja przyjdę w kapeluszu! 😉
Witajcie, tak przyjemnie i błogo przeczytać zachętę do “puszczenia wodzy” i “rozluźnienia obyczajów” ubraniowych na na tę dużą i radosną okazję ! I do szukania swoich potrzeb, chęci, fantazji, twórczych pomysłów, do wybierania, mixowania, eksperymentowania, zaznaczania… ALBO NIE 🙂 Choć na Zlocie nie będę, bardzo serdecznie Zlotowi i Latającym Szkołom sprzyjam, dobrze życzę, popieram i pozdrawiam !!!
Jak przyjemnie jest przeczytać ten komentarz, wiedząc kim jest jego autorka i z radości zrobić dwa piruety w kuchni, nie zawadzając o żaden sprzęt i na koniec pstryknąć palcami, również z radości.
Ja dzisiaj zrobiłam coś kosmicznego ze swoim wyglądem. Specjalnie na Zlot.
Mam nadzieję, że wszechświat mi wybaczy 😉
Wszechświat Cię pokochał <3
Coś jest z tym początkiem roku (wiosna się zbliża?), bo moja szafa też do mnie mówi “opróżnij mnie i idź na zakupy”. A przecież niedawno robiłam czystkę. Widać nieszczerą 😉
W tym roku nie zdaze wrocic na czas i na ZLOCIE nie bede.
Wiem, ze bedzie wspaniale – jestem z Wami calym sercem.
Nie mam tutaj polskich liter – wybaczcie:(
Pozdrowienia z USA